I'm already there

351 21 1
                                    


Siedział w pustym, zimnym pokoju hotelowym. Na dworze padał deszcz. Słyszał tylko uderzanie kropel o okno, bicie swojego serca i swój spokojny oddech. Niedługo ten spokój, to wszystko zniknie, będzie musiał opuścić kraj, więc postanowił jeszcze ostatni raz zadzwonić do domu.

Usłyszał, że ktoś podniósł słuchawkę, a chwilę potem śmiech swoich dzieci gdzieś w tle. Zrobiło mu się naprawdę przykro, z powodu swojego wyjazdu. Starł szybko łzę z policzka.

-Halo? - usłyszał głos jednego z dzieciaków. Nie mógł wydusić z siebie słowa. Przełknął gulę w gardle i odezwał się lekko zachrypniętym i drżącym głosem.

-Co tam maluchu?

-Tata! - wykrzyknął chłopiec i zaczął opowiadać co wydarzyło się w dniu dzisiejszym w szkole oraz wypytywać co u niego. Słysząc wesoły ton dziecka, uśmiechnął się. - Kiedy wracasz do domu?

Nie spodziewał się, że syn o to zapyta. Sam nie znał odpowiedzi na to pytanie. Powiedział, więc pierwszą rzecz która przyszła mu do głowy.

I'm already there,

Take a look around

I'm the sunshine in your hair

I'm the shadow on the ground

I'm the whisper in the wind

I'm you imaginary friend

And I know that I'm in your prayers

I'm already there.

Gdy skończył mówić, dziecko jeszcze chwilę z nim porozmawiało, po czym pożegnało się i oddało telefon swojemu tacie.

-Cześć kochanie. Bardzo za tobą tęsknię. Nie martw się o nas jakoś dajemy radę. Gotuję chłopcom w domu. Codziennie odprowadzam do szkoły... - jego żona mówiła coraz szybciej, a jej głos stawał się coraz cichszy, jakby z każdym wypowiedzianym słowem słabł. Po chwili usłyszał po drugiej stronie cichy szloch.

-Taiga. Przestań płakać. Zamiast martwić się o mnie powinieneś zaopiekować się dziećmi.

-Ale...

-Już nic nie mów. Do zobaczenia po moim powrocie.

-Obiecujesz?

-Obiecuję, że do was wrócę. Dobranoc.

-Daiki?

-Tak?

-Kocham cię. I będę tęsknić.

-Też cię kocham.

Rozłączył się. Nie mógłby dłużej słuchać głosu swojej żony. Gdyby Taiga powiedział jeszcze jedno słowo, Aomine na pewno by się rozpłakał, a tego zrobić nie mógł. Teraz musiał być silny, żeby pomagać za granicą w prowadzonej tam wojnie.

~*~*~*~

Był piękny słoneczny dzień, tak inny od tamtego pamiętnego wieczora trochę ponad dwa lata wcześniej, kiedy to ostatni raz słyszał jego głos. Stał wraz z dwójką swoich nastoletnich dzieci na cmentarzu. Spojrzał na nagrobek gdzie widniało imię i nazwisko jego męża. To już druga rocznica jego smierci, a on nadal czuł w sercu nieznośną pustkę. Aomine pewnie chciałby żeby znalazł sobie kogoś, ale on nie mógł. Nie potrafił o nim tak po prostu zapomnieć i zacząć umawiać się z kimś innym. Na szczęście miał dzieci. Gdyby nie one już dawno załamałby się psychicznie albo nawet się zabił. Łzy pociekły po jego policzkach, kiedy patrzył na zdjęcie uśmiechającego się Daikiego. Cieszył się, że zdążył mu ostatni raz powiedzieć te dwa wyjątkowe słowa "Kocham Cię".

Jego myśli skupiły się na tym jednym zdaniu wypowiedzianym owego dnia, kiedy zadzwonił do nich ze swojego hotelu.

"Obiecuję, że do was wrócę."

-Wrociłeś, ale twoja dusza już nie jest z nami. - Powiedział cicho, po czym dodał trochę głośniej - Chodźcie dzieciaki. Wracamy do domu. Co chcecie dziś na obiad?


I'm already thereDonde viven las historias. Descúbrelo ahora