01 - Barnersville

1.2K 152 45
                                    

Barnersville, luksusowa dzielnica na peryferiach Nowego Jorku, słynęła z tego, że mieszkały w niej same znane osobistości, poczynając od biznesmenów na modelkach skończywszy. Przeważały w niej głównie wille bogatych gwiazd urządzone z przepychem. I chociaż można było dopatrzeć się tam mniejszych domków, wyglądających bardzo skromnie na tle większości, to przyjęło się powiedzenie, że Barnersville to dzielnica bogactwa. Zresztą, ta ulica cieszyła się dużą popularnością nawet wśród potencjalnych, niczym się nie wyróżniających obywateli. Co najmniej pół amerykańskiej młodzieży marzyło, by móc kiedyś tam zamieszkać, a marzenia te przeplatały się z pragnieniem wielkiej sławy. Wątpliwą jednak rzeczą było to, że chociaż kilkadziesiąt młodych ludzi te pragnienia spełni. Większość z nich po prostu kończyła jako kelner lub kelnerka w obskurnym barze za marne pieniądze, ze sławą pozostającą w sferze głębokich fantazji.

Scarlett Bray w przeszłości również należała do tej grupy. Snuła marzenia o wielkiej popularności jak inni, ale jedna rzecz wyróżniała ją spośród licznego tłumu — była świadoma, że droga do sukcesu jest ciężka. Dlatego też, podczas gdy reszta ani trochę nie pomagała swoim marzeniom się spełnić, ona od młodzieńczych lat starała się i wykonywała takie działania, by w przyszłości odnieść sukces. Miała wielkie ambicje, to trzeba było jej przyznać i nie zniechęcała się od razu po nieudanych próbach, wręcz przeciwnie — z porażek czerpała wiedzę.

Uściślając, dziewczyna niemalże od kołyski chciała zostać piosenkarką. Wiele małych dziewczynek zapewne o tym marzy, lecz po kilku latach z tego wyrastają, ale nie Scarlett, która z pewnością zwykłą dziewczynką nie była. Śpiewała wszędzie, w każdej wolnej chwili. Często w niedzielne popołudnia, kiedy cała rodzina zbierała się w domu, by poplotkować, brała do ręki zabawkowy mikrofon i śpiewała, udając, że występuje na prawdziwej scenie. Rodzina nagradzała ją gromkimi brawami i wszyscy zgodnie musieli przyznać, że Scarlett miała ładny, czysty głos.

Rodzice wkrótce zauważyli, że marzenia Scarlett to nie zwykła mrżonka, więc postanowili wysłać ją do szkoły muzycznej, co zresztą spotkało się z wielkim entuzjazmem samej zainteresowanej. Była podekscytowana tym, że będzie mogła pogłębić swoją wiedzę na temat muzyki, przeżyć niesamowite chwile i zdobyć doświadczenie. Kiedy po czterech latach opuszczała szkołę z umiejętnościami gry na gitarze i fortepianie, zdecydowała, że najwyższa pora zacząć całkiem poważnie, ale powoli realizować swój cel. Brała udział w wielu konkursach i choć w niektórych pomyślnie przeszła tylko pierwszy etap, to nie traciła wiary w siebie, tylko wciąż się doskonaliła. Wierzyła, że pewnego dnia jej starania przyniosą pozytywny efekt. I tak też się stało.

W wieku 18 lat zgłosiła się do "You can sing", popularnego w Stanach Zjednoczonych programu typu talent show. Zdawała sobie sprawę, że trudno będzie przejść nawet eliminacje do niego, ale wciąż miała w sobie wystarczająco dużo zapału, by się nie poddawać. Ale szczęście jej sprzyjało i ani się obejrzała, a była już w finale, jako jedna z trzech osób, co było ogromnym sukcesem. Nigdy nie zapomniała komentarza jednego z jurorów, po jej finałowym wykonaniu My heart will go on Celiné Dion.

— Dziewczyno, jestem pod wrażeniem. Brak mi słów, żeby to opisać. To wykonanie było piękne. Od początku widziałem w tobie potencjał, a dzisiaj pokazałaś, na co cię stać. Wróżę ci, że jeszcze zajdziesz daleko. Jestem tego pewien — mówił z ogromnym przejęciem sędzia.

Miał rację. Scarlett wygrała show z miażdżącą przewagą głosów, tym samym wygrywając 10 tysięcy dolarów i kontrakt z wytwórnią Balahami Records. Była przeszczęśliwa i nie mogła wręcz uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę. Ale nie był to sen i istniały na to niezbite dowody.

W ciągu miesiąca od finału You can sing zdążyła zapoznać się ze studiem nagraniowym i z zasadami tam panującymi. Poznała między innymi swojego menadżera, który miał, jak to ujął, "zaprowadzić ją na szczyt sławy". W mediach coraz częściej pojawiały się wzmianki o niej, aż pewnego dnia nawet doczekała się swojej twarzy na okładce pewnego brukowca. Podpis pod zdjęciem głosił: "Romans zwyciężczyni show". Artykuł opisywał rzekomy romans Scarlett z jednym z jurorów talent show, które wygrała. Rzecz jasna, były to bzdury wyssane z palca, ale wiedziała o tym tylko sama Scarlett i najbliższe jej osoby. Z czasem nauczyła się nie brać takich rzeczy do siebie i nie przejmować się nimi, tak jak to zrobiła po przeczytaniu tamtych plotek.

Paparazzo Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt