Rozdział 5

166 9 2
                                    

- Dziwne. - Maeve przyglądała się koniczynce, którą nieudolnie zdrapałam ze swoich drzwi. O ile naklejki nie wywoływały u mnie innych emocji, niż ciekawość kiedy widniały na murze kamienicy naprzeciwko, o tyle pojawienie się jednej z nich na drzwiach, sprawiło, że nabawiłam się niezłego ataku paniki, dlatego też z samego rana czym prędzej popędziłam do sklepu Maeve. Wiedziałam, że tam ją zastanę, w końcu był dzień, w którym od rana przyjmowała dostawę. Jednym tchem wyrzuciłam z siebie to, co dręczyło mnie całą noc, co dziewczyna skomentowała jedynie nic nie znaczącym spojrzeniem, jednak kiedy tylko pokazałam dowód na to, co mówiłam, w jej oczach pojawił się błysk zainteresowania.

- Serio myślisz, że to ma coś wspólnego z tym chłopcem, z którym chodziłaś na zajęcia plastyczne? - zapytała. Bez słowa podałam jej zdjęcie z dzieciństwa, które wygrzebałam przed wyjściem z pudełka. Maeve spojrzała na zdjęcie i pokręciła głową z niedowierzaniem. - Przecież to Niall - powiedziała zduszona. Zaskoczona pochyliłam się nad fotografią, faktycznie dostrzegając kilka szczegółów dowodzących na to, że mówiła prawdę. Te same bystre, niebieskie oczy, blond włosy... Cholera, mogłam się domyślić.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że wy dwoje znacie się od tak dawna - Maeve przysiadła na ladzie, wciąż wpatrując się w zdjęcie.

- Ja też - mruknęłam. To było zdecydowanie ponad moje siły. Próbowałam rozgryźć dlaczego próbuje uprzykrzać mi życie, nachodząc mnie i moje drzwi. Boże. Czy coś mu zrobiłam podczas studiów? Przecież nigdy nie należałam do ludzi, którzy znęcali się na innymi w szkole, byłam raczej pokroju Matki Teresy. Myślami wciąż doszukiwałam się powodów jego... właśnie. Nienawiści? Ciekawości? Obsesji? Nie miałam pojęcia jak to zdefiniować. Wszystko o czym myślałam było zbyt nieprawdopodobne, aby okazało się prawdą.

Nagle ujrzałam szczerzącą się Maeve, która energicznie machała do kogoś, kogo zobaczyła na zewnątrz. Automatycznie odwróciłam się i ujrzałam przechodzącego Nialla. Niewiele myśląc, natychmiast zabrałam zdjęcie z lady i z hukiem wyszłam ze sklepu podążając za nim. Cholera, miał niezłe tempo. Kiedy byłam już w znacznej odległości, położyłam dłoń na jego ramieniu, sprawiając, że zaskoczony odwrócił mnie. Kiedy zobaczył, kto go zatrzymał, na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech, który nie zszedł mu z twarzy nawet kiedy wpatrywałam się w niego z morderczym spojrzeniem.

- Przestań mnie prześladować - rzuciłam wściekle nie spuszczając z niego wzroku. Niall spojrzał na mnie, marszcząc jedną brew.

- Co? To ty biegłaś za mną jak szalona przez ostatnie siedemdziesiąt metrów - powiedział wolno. Zamrugałam, nieco zbita z tropu. Cholera, on znów to robił. Mając w sobie resztki samokontroli, wzięłam głęboki oddech i ponownie wlepiłam w niego wzrok, starając się być spokojną, podczas kiedy w środku miałam ochotę rzucić go na jeden z przejeżdżających aut. Chłopak z założonymi rękami wpatrywał się we mnie wyczekująco.

- Dobrze wiesz o czym mówię, kretynie - mruknęłam, przysuwając się bliżej niego, ignorując zaciekawione spojrzenia przechodniów. Zupełnie zapomniałam, że stoimy na jednej z bardziej obleganych ulic Bray. Kiedy ten przecząco pokręcił głową, dodałam: - Koniczynki. Mówi ci to coś?

- Tak - jego figlarne spojrzenie znów zbiło mnie z tropu. - Mam swoje powody - powiedział rozbrajająco, kiedy spytałam dlaczego przykleja je w pobliżu mojego mieszkania.

Ma swoje powody! Dobre sobie. Kiedy ja nie spałam całą noc bojąc się o swoje życie, on najwyraźniej miał z tego niezłą zabawę. Poczułam się strasznie zażenowana. Stałam na środku chodnika wylewając swoje problemy na forum publicznym. Na dodatek Niall wydawał się być bardzo rozbawiony z tego powodu. Świetnie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 04, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jedyny powódWhere stories live. Discover now