Prolog

185 8 2
                                    

Stałam nieruchomo oparta o framugę sypialni i tępo wpatrywałam wzrok w obraz, który zastałam po przyjściu do domu. Naprawdę, nie sądziłam, że zastanę mojego narzeczonego w łóżku z młodziutką sąsiadką, która wprowadziła się obok niecały miesiąc temu. Ile ona miała lat? Osiemnaście? Jeszcze dziesięć sekund temu byłam szczęśliwą dziewczyną, która wracając z pracy jedyne czego chciała, to kubek gorącej herbaty i silnego ramienia mojego mężczyzny, aby położyć się na nim i opowiedzieć jak bardzo wkurza mnie moja profesja. A teraz? Beznamiętnie obserwowałam, jak Jack gwałtownie wstaje z łóżka i nieudolnie próbuje mi tłumaczyć, że to nie tak, a młoda, zawstydzona blondynka pośpiesznie owija się prześcieradłem. Zachowywałam kamienną twarz, jednak w środku krzyczałam. Za jakie grzechy znalazłam się w takiej kuriozalnej sytuacji? Przecież byłam dobrą obywatelką swojego kraju, miałam legalną pracę i kredyt w banku. Nikomu nie zaszłam na skórę na tyle, abym musiała widzieć dziś to, co właśnie działo się w progu mojej własnej sypialni. A może jednak? W końcu nic w życiu nie działo się bez przyczyny.

Blondynka w końcu zrozumiała, że nie jest mile widziana, więc pospiesznie, wciąż owinięta MOIM prześcieradłem, wstała z łóżka, po czym pospiesznie minęła mnie i wyszła trzaskając drzwiami. Wciąż stałam i beznamiętnie wpatrywałam się w mojego narzeczonego, z którym jeszcze wczoraj planowaliśmy nasze wesele. Orzechowe oczy Jacka płonęły z poczucia winy i wstydu, jednak nie byłam pewna czy to z powodu, że właśnie mnie zdradził, czy tego, że nakryłam go w łóżku z blond cizią. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że moja obojętność spowodowana była jedynie szokiem, który mnie ogarnął od momentu, w którym weszłam do mieszkania. Kiedy to całe oszołomienie zelżeje, poczuję się jak ostatnia idiotka, po czym przez tydzień będę chodzić w piżamie, żywić się lodami i w przerwach od płaczu popijać będę jedno z różowych tanich win z sklepiku pod blokiem. Z drugiej strony, podświadomie czułam, że mój depresyjny stan może przedłużyć się o kilka tygodni – nie codziennie tak nagle zawala mi się świat po czterech latach wspólnego życia.

Nie chciałam tego, jednak błagalny wzrok Jacka sprawiał, że z każdą sekundą łamałam się pod wpływem jego spojrzenia. Moje ręce opadły wzdłuż tułowia, w oczach nagromadziły się łzy, a warga zaczęła niebezpiecznie drgać. Cholera jasna. W głowie miałam jeden wielki znak zapytania. Tyle pytań, począwszy od tego, dlaczego on mi to zrobił, a kończąc na tym jak ja sobie bez niego poradzę i jak będzie teraz wyglądać moje życie. No jak?

Nagle zauważyłam, że spojrzenie Jacka złagodniało i chłopak powoli przesuwa się w moim kierunku. Przeczuwając co chce zrobić, gwałtownie pokręciłam głową, po czym odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do wyjścia. W końcu po kilku minutach mojej ucieczki z własnego M, usiadłam na schodach prowadzących do jednej z kamienic przy mojej ulicy. Chłodny wiatr omiótł moją twarz i targał włosy. Oparłam głowę o ręce i próbowałam przywrócić się do porządku. Podobno teraz na świecie jedna na cztery kobiety jest zdradzana. Dlaczego musiało trafić akurat na mnie?! Oddychając głęboko, skalkulowałam dotychczasowe osiągnięcia życiowe – w wieku dwudziestu dwóch lat posiadałam mieszkanie - sztuk jeden, złamane serce - sztuk jeden i mężczyznę mojego życia - sztuk zero. Straciłam jedyny powód, dzięki któremu byłam szczęśliwa i nic więcej nie potrzebowałam. I kompletnie nie miałam pojęcia jak sobie z tym poradzić. 



Jedyny powódWhere stories live. Discover now