01

1K 63 2
                                    

Mój piękny sen został zakończony, a ja najzwyczajniej w świecie musiałem podnieść się z łóżka.

W planach miałem zrobienie zakupów, a później udanie się do pracy. Błagałem, aby wszystko poszło po mojej myśli i abym nie musiał przekładać tego na inne dni. Wyjątkowo długo zwlekałam z zakupami na święta, które w tym roku miałem spędzić z rodziną, której w gruncie rzeczy już dawno nie widziałem.

Ogarniając listę zakupów, zjadłem śniadanie, ubrałem się. O dziwo nie zajęło mi to dużo czasu i już 30 minut później siedziałem w samochodzie, modląc się, aby tego dnia nie robił sobie ze mnie żartów i po prostu działał.

- Świetnie, naprawdę świetne. - mruknąłem pod nosem, kiedy silnik nie chciał się uruchomić. Sprawdzając godzinę, wysiadłem z niego i jak najszybciej mogłem, pobiegłem na przystanek znajdujący się zaraz przy moim domu.

Dzień zapowiadał się źle, jak cholera. Nic nie szło po mojej myśli. Samochód postanowił nawalić, spóźniłem się na autobus. Później robiąc zakupy, w kolejce stała przede mną grupa nastolatków, która niestety nie mogła doliczyć się swoich pieniędzy, przez co odchodziłem od zmysłów, przeklinając pod nosem, kiedy po raz kolejny zaczynała liczenie od początku. Przez nich spóźniłem się do pracy, lecz na moje o dziwo szczęście, nie było szefa.

~*~

Zamknąłem lokal i z kilkoma torbami wypchanymi po brzegi, poszedłem na przystanek. Niestety musiałem przejść przez ten pieprzony park, którego od zawsze nienawidziłem. To nie tak, że się bałem. Po prostu był przerażający, nawet jak dla mnie. Zatrzymałem się w połowie i odetchnąłem, poprawiając torby, od których szczerze bolały mnie ręce. Idąc dalej, usłyszałem płacz. Płacz? To było wycie, pomieszane ze szlochem, przez który osoba nie mogła oddychać. Naprawdę się przeraziłem i podszedłem do dziewczyny, która siedziała na ławce w samej bluzie, spodniach oraz starych, zniszczonych butach. Położyłem dłoń na jej ramieniu, zwracając tym samym na siebie uwagę. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Blada, z siniakiem na policzku, w tych cienkich ubraniach. Nie mogłem jej tam zostawić, bo byłem pewien tego, że przez noc by się wyziębiła. Niewiele myśląc, pomogłem jej wstać, a ona nawet się nie sprzeciwiała. Uśmiechnąłem się słabo w jej kierunku, a ona chyba próbowała zrobić to samo, lecz wyszedł jej jakiś grymas. Otarłem jej policzki, założyłem swoją kurtkę i owinąłem szalikiem.

- Opowiesz mi co się stało? - spytałem i długą chwilę czekałem na jakąkolwiek odpowiedź. Niestety się nie doczekałem. - zabiorę Cię do siebie, później coś wymyślimy.

☁☁☁

Witam słoneczka w moim kolejnym ff, do którego zostałam zmuszona przez calxxuum, możecie jej pięknie podziękować. Ewentualnie zajebać. :"))
Opowiadanie nie będzie długie, rozdziały również, dlatego będę dodawać je codziennie.

To chyba na tyle. Do jutra.

Mile widziane są gwiazdki i komentarze. Nieważne kiedy czytasz, na bieżąco czy rok po zakończeniu ff.

Broken Angelजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें