Rozdział 8

3.5K 154 11
                                    

-Co?-stanęłam jak wryta.
-Wyjaśnię ci to, ale nie teraz. Możemy się spotkać po lekcjach?-zaproponował.
Kiwnęłam głową.
-Dobrze. A teraz wracajmy. Mam wrażenie, że pani Smith urwie nam głowy za tą sytuację-chlopak cicho zachichotał.
-Oby nie. Ale zanim wrócimy, mógłbym cię o coś poprosić?
Spojrzałam na niego zaciekawiona i uniosłam brew.
-Moglabyś mnie przytulić? Chociaż przez chwilę chcę czuć, że między nami jest dobrze...
Bez wahania podeszłam do niego i mocno wtuliłam się w jego klatkę. Czułam, że uśmiecha się szeroko i przyciska mnie mocniej do siebie.
-Tęskniłem za tym, Skylar-wyszeptał-Tęskniłem za tobą. Za tym wszystkim.
-Też tęskniłam-powiedziałam równie cicho.
Odsunął się ode mnie kawałek i spojrzał mi w oczy.
-Na prawdę?
Kiwnęłam głową, a on odetchnął z ulgą i uśmiechnął się szeroko. Chwycił mnie za rękę, delikatnie, jakby bał się mojej reakcji. Ścisnęłam ją, by dodać mu otuchy. Przeszliśmy pod salę od matematyki, a on objął moją twarz u złożył na moich ustach pocałunek. Pełen uczucia. Czułam, że żałuję tamtej sytuacji i starał się usilnie mi to wynagrodzić.
Gdy oderwaliśmy się od siebie, posłaliśmy sobie nieśmiałe uśmiechy. Nie wiedząc za bardzo jak mam zareagować, otworzyłam jedynie drzwi od klasy i weszłam do środka.


Na przerwie obiadowej udałam się do stołówki. Podeszłam niepewnie do stołu, a wszystkie oczy skierowały się na mnie.

-Co to była za akcja ze Stylesem?-Emily pochyliła się do mnie.

-Żadna-wzruszyłam ramionami-Musieliśmy pogadać.

-I pewnie się zeszliście, co?-prychnął z pogardą Riley.

O nie. Przegiąłeś.

-A nawet jeśli, to nie jest twoja sprawa-wysyczałam przez zęby.

Zaśmiał się.

-Na prawdę jesteś taka głupia, Sky? Ten facet leci na dwa fronty, a ty mu tak po prostu wybaczasz? Szanuj się choć odrobinę. On i tak zaraz cię zostawi i znowu będziesz płakać...-nie dokończył, ponieważ chwyciłam butelkę wody, stojącą na stole i wylałam całą zawartość na chłopaka.

W jednej chwili wszystkie zaciekawione twarze zostały zwrócone do nas. Można było usłyszeć jedynie ciche szepty i bicie mojego serca. Rozejrzałam się wokół, chwyciłam za torbę i wyszłam prędko z pomieszczenia. Czułam, że cała się w środku gotuję, a na policzki wkrada się niechciany rumieniec. Zawsze kiedy się denerwowałam, moja twarz zmieniała się w buraka.

(tutaj możecie puścić piosenkę)

Gdy w końcu wyszłam ze szkoły, przysiadłam na jednym ze schodków. Wzięłam kilka większych wdechów, by się uspokoić. Siedziałam tak dopóki poczułam rękę obejmującą mnie mocno. W pierwszej chwili pomyślałam, że może być to Riley i już miałam go odepchnąć, kiedy poczułam dobrze znane mi perfumy. Wtuliłam się w Harry'ego i westchnęłam głośno.

-Co się stało Skylar?-zapytał. Słychać było w jego głosie, że się martwi.

-Riley mnie zdenerwował-wzruszyłam ramionami.

Na początku nie chciałam mu powiedzieć prawdy, dopiero po chwili odważyłam się na wyznanie.

-Stwierdził, że jestem głupia skoro ci ufam, a ty i tak mnie zranisz. Zostawisz dla innej-pociągnęłam nosem-Ja... Boję się, że on może mieć rację, Harry.

-Z czym?-uniósł brew.

-Że ci się znudzę i znajdziesz inną. Nie chcę cie stracić-wyszeptałam cichutko.

Chłopak jedynie westchnął i objął mnie mocniej.

-Nie zostawię cię. Zależy mi na tobie. Bardzo, bardzo, bardzo...-pocałował mnie w głowę.

Odetchnęłam z ulgą i oparłam się swobodnie o jego klatkę.

-No, no, no. Kogo my tu mamy?-odwróciłam się i ujrzałam Louisa, stojącego ze skrzyżowanymi ramionami rękami.

Harry nagle poderwał się, a mnie pociągnął za sobą.

-Jednak jesteście razem?-uśmiechnął się pod nosem. Lokowaty automatycznie napiął mięśnie.

-To nie jest twój biznes, Lou-wysyczał.

Auć. Zabolało.

Zaczynałam się zastanawiać czemu nie chciał się przyznać, że zależy mu na mnie.

Chyba, że mu nie zależy.

-Tak bardzo się jej wstydzisz Harry?-prychnął.

Patrzyłam raz na jednego, raz na drugiego. Starałam się wyczytać jakiekolwiek emocje z ich twarzy. Louis stał, wyraźnie rozbawiony sytuacją. Harry natomiast zacisnął szczękę i piorunował wzrokiem chłopaka.

-Idź stąd, bo nie ręczę za siebie-warknął, a ja widziałam jak ściska mocniej pięści. Tomlinson słysząc to zaśmiał się w niebo głosy.

-Widzisz? Nawet nie potrafisz zaprzeczyć.

Oboje spojrzeli na mnie, a ja poczułam jak łzy ciekną mi po policzkach. Załzawionym oczami spojrzałam na Stylesa, który uważnie badał moją twarz. Po chwili przyglądania zrobił krok w moją stronę i już chciał położyć dłoń na moim policzku i wytrzeć łzy, kiedy delikatnie go odepchnęłam.

-Nie, Harry-pokręciłam głową.

Westchnął głośno.

-Sky... Proszę cię...-wyszeptał, a jego oczy się zaszkliły.

-Zostaw mnie. Riley miał rację. Powinnam była go posłuchać-już miałam go wymijać, kiedy złapał mnie delikatnie za ramię.

-Nie zostawiaj mnie. Nie możesz-potrząsnął głową, a łzy zaczęły lecieć mu z oczu-Proszę...

Ostatni raz spojrzałam na niego i bez słowa wyrwałam się z jego uścisku, by potem przejść obok Louisa, który był wyjątkowo z siebie zadowolony.

Wiedziałam, że miłość nie istnieje.

Przynajmniej Harry nie znał definicji tego słowa.


xxx

wcale nie pisałam tego rozdziału słuchając m.i.t.a.m xd

tak btw to mega się cieszę bo przeszłam w konkursie recytatorskim i doszło mi w końcu zdjęcie z multim na ściance


oczywiście jeśli rozdział się podobał to głosujcie i komentujcie, bo daje to mega motywację i piszę lepsze rozdziały dla was

ily x



Bokser h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz