Rozdział 5

4K 185 33
                                    

"-Cześć.Pewnie wiecie kim jestem. Więc ja... Zraniłem dzisiaj bardzo ważną osobę dla mnie. Przy okazji poraniłem sobie ręce-zaśmiał się,pokazując dłonie-Musiałem się na czymś wyżyć i padło na drzwi. Oczywiście odkupię-zapewnił-Wracając... Wiem, że cię zraniłem, Skylar i wiem, że kupując wszystkie kwiatki z kwiaciarni, niczego nie załatwię. Ale zależy mi na tobie. Bardzo.Ten wczorajszy pocałunek naprawdę dużo dla mnie znaczy. Wybaczysz mi?

Wszystkie oczy zostały skierowane na mnie. Harry'ego, nauczycieli, uczniów.

I co ja mam zrobić?"


Ważna notka pod rozdziałem!!!:)


Podszedł do mnie, a ja znieruchomiałam. Mam po tym wszystkim mu wybaczyć?

Staliśmy teraz twarzą w twarz i patrzyliśmy sobie w oczy.

-Ja... Nie wiem, Harry-zająknęłam się.

Ujrzałam w jego oczach smutek. Skarciłam się w duchu, bo oboje się nawzajem ranimy.

-Daj mi trochę czasu-kiwnął tylko głową, podarował mi bukiet i wyszedł z sali. Usłyszałam szepty zaciekawionych uczniów. Zrezygnowana, cisnęłam kwiatkami o ziemię i podążyłam za Stylesem. Zobaczyłam go jak siedział na schodach, przed wejściem do szkoły. Westchnęłam głośno i dosiadłam się do niego. Wpatrywaliśmy się w jeden punkt, daleko przed nami.

-Przepraszam cię za tą całą akcję-odezwał się po chwili milczenia-Nie powinienem...

-Przestań Harry-przerwałam mu ostro-Dziękuję, ale nie musisz robić dla mnie takich rzeczy. Byłam na ciebie zła, bo poczułam się wykorzystana. Że jestem następną laską do kolekcji.

Pokręcił głową.

-Nigdy tak o tobie nie pomyślałem.

-Wiem Harry-uśmiechnęłam się słabo. Ku mojemu zdziwieniu, odwzajemnił to.

Nagle przyciągnął mnie do siebie, a ja wtuliłam się mocno.

-Ja... Wiem, że to szybko, Skylar, ale chyba...-zawahał się-Ja chyba cię lubię. Bardzo.

-Ja ciebie też Harry. Bardzo. Nawet za bardzo-szepnęłam i spuściłam wzrok.

Chłopak spojrzał na mnie. Widziałam ten błysk w oku. Złapał moją brodę palcami, tak byśmy patrzyli się w oczy. Posłał mi uśmiech i wpił się delikatnie w moje wargi. Jego pocałunki przypominały muśnięcia motyla, dopiero z czasem stały się mocniejsze. Łączyliśmy się w jedną całość. Założyłam mu ręcę na szyję i zaczęłam głaskać włosy na jego karku. Mruknął i oderwał się ode mnie.

-Um, Sky?

Spojrzałam na niego zaciekawiona.

-Dzisiaj mam walkę. Chciałabyś mi towarzyszyć?-złapał mnie za rękę.

-Wolałabym nie-spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach-To wszystko dzieję się po prostu za szybko. Nie jestem jeszcze gotowa, żeby widzieć jak się bijesz z jakimiś facetami.

Pokiwał głową na znak, że rozumie.

-Dobrze. Chodź, odprowadzę cię do domu.

Wsiedliśmy do samochodu. Całą droga minęła nam bez słowa, jedynie wymienialiśmy ukradkowe spojrzenia. Gdy się zatrzymał, dałam mu buziaka w policzek i wysiadłam. Czułam, że potrzebne jest mu moje wsparcie, ale nie potrafiłabym ze spokojem patrzeć jak obrywa od większego od siebie mężczyzny.

Rzuciłam się na łożko i przymknęłam oczy. Długo nie zaznałam spokoju, gdyż przerwał mi dzwonek sms.

Emily

Jedziemy na imprezę. Za godzinę masz być gotowa.

Westchnęłam.

Nie dość, że Harry był na mnie obrażony, to jeszcze musiałam iść do klubu. Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Nie miałam zamiaru się ubierać jak niektóre lafiryndy z mojej szkoły. Złapałam czarne rurki i białą, za dużą koszulę, którą wkasałam w spodnie. Zrobiłam loki i założyłam czerwone szpilki. Zwykle nie zakładam takich butów, ale dziś zamierzałam zrobić wyjątek. Gdy usłyszałam dzwonek, otworzyłam drzwi i zobaczyłam uśmiechnięte od ucha do ucha twarze Emily, Riley'a i Sama.

-Gotowa?-zapiszczała przyjaciółka.

Kiwnęłam głową i udaliśmy się do auta. Wlepiłam swój wzrok na widok za oknem. Gdy zorientowałam się, że Riley wjeżdża w nieznaną mi ulicę, zaczęłam panikować.

-Gdzie my jedziemy?-zero odpowiedzi. Super.

Po chwili samochód zatrzymał się i wysiedliśmy. Em złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.

-Powie mi ktoś w końcu gdzie mnie prowadzicie?-warknęłam.

-Zaraz się dowiesz-mrugnął do mnie Sam, a ja westchnęłam.

Okolica była strasznie nieprzyjemna. Wokół znajdowało się pełno podejrzanych typów. Przeszliśmy przez bramki, a ja ujrzałam tłum ludzi. Wszyscy krzyczeli i wiwatowali. Dziewczyny zupełnie różniły się ode mnie. Ja w lekkim makijażu i koszuli, one w krótkich spódniczkach i z piersiami na wierzchu. Wzrok wszystkich, bez wyjątku, zwrócony był w stronę wielkiego ringu. Zaraz, ringu?

Podeszliśmy bliżej i zauważyłam ogromnego faceta okładającego pięściami drugiego. Wszędzie było mnóstwo krwi. Nagle sędzia odsunął mężczyznę, tak by drugi mógł wstać. Chwiejąc się, powoli podniósł się, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jego twarz była cała pokrwawiona, a włosy opadały na nią, klejąc się od krwi. Czułam jak łzy zasłaniają mi widoczność i spływają po policzkach.

Chłopak niespodziewanie otrzymał cios w twarz i upadł bezsilnie na podłogę. Stracił przytomność.

-Harry!-krzyknęłam i zaniosłam się płaczem.



xxx

Cześć misie! Chciałam poruszyć dzisiaj dwie ważne dla mnie sprawy, także NIE IGNORUJCIE TEGO.

Po pierwsze chciałam wam tak mocno podziękować za 200 wyświetleń. Wiem, że to mało, lecz są to dopiero 4 rozdziały, a planuje ich ponad 20, także mam nadzieję, że ta liczba się zwiększy. Zauważyłam też, że ostatnio coraz więcej osób zaczyna mnie obserwować i czytać moje ff. Nawet nie wiecie ile radości daje mi każdy wasz głos, czy komentarz. Zwłaszcza kiedy widzę, że jest to osoba, która dopiero nie dawno zapoznała się z moim opowiadaniem. Dostaję wtedy takiego wielkiego kopa motywującego, że jednak wychodzi mi to dobrze i nie mogę z tego zrezygnować.

Druga sprawa to propozycja, która wpadła mi do głowy parę dni temu. Pomyślałam, że może osoby z Łodzi, lub okolic, które miałyby ochotę się ze mną gdzieś spotkać i jakoś fajnie spędzić czas razem, to zorganizowałabym takie właśnie spotkanie. Oczywiście wiem, że takich osób może nie być dużo, lub wcale, dlatego mam też drugi pomysł. Moglibyśmy na przykład zorganizować jakąś rozmowę na skype, lub konwersację na facebooku. Bardzo bym chciała z wami porozmawiać na jakieś tematy, niekoniecznie związane z wattpadem. Mi ten pomysł się podoba, oczywiście jeżeli nie będzie chętnych, to nie zamierzam naciskać. To jest tylko i wyłącznie wasza decyzja.

Także, jeżeli jest ktoś zainteresowany, to piszcie w komentarzach, lub na priv, bo chciałabym wiedzieć czy jest sens w ogóle coś tego typu robić.

Na koniec chcę wam jeszcze raz podziękować za wyświetlenia, poprosić, żebyście napisali co sądzicie o moim pomyśle. No i jeśli rozdział się spodobał to głosujcie.

Do następnego, cześć:)



Bokser h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz