- Po to, co zawsze - odparł spokojnie Gromowładny.

- Mówię prawdę. Nie mam zamiaru atakować ziemi. Tak trudno to pojąć? Ty, to ty, rozumiem, ale reszta? Miałem was za mądrzejszych - wyznał więzień, nie przestając się uśmiechać. Kiedy tylko spojrzał na mnie, przeszedł mnie dziwny dreszcz, czego na szczęście nie pokazałam.

- Dzień dobry, agentko Woods - mruknął, mierząc mnie wzrokiem.

- Dzień dobry, książę.

- Miło, że mnie odwiedziłaś tylko szkoda, że dopiero teraz.

- Wybacz, wcześniej miałam ważniejsze sprawy na głowie. Ale mam dla ciebie prezent - powiedziałam, pokazując książkę. Uśmiech Lokiego nieco się powiększył.

- Dziękuję - no to mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że tacy ludzie dziękują. A jednak.

- Nie ma za co - przyznałam szczerze. Szybko weszłam do jego celi i podałam mu książkę. Gdy szklane drzwi się za mną zamknęły, ponownie stanęłam przed szybą. Czarnowłosy przez chwilę lustrował mnie wzrokiem, ale w jego oczach kryło się coś, co mnie niepokoiło.

- Dlaczego należysz do Avengers? To przez twoje pochodzenie?

Tą wypowiedzią wybił mnie z rytmu. Skąd wiedział? Przecież nikt mu nic nie powiedział. A przynajmniej taką miałam nadzieję. Biłam się z myślami, jednak udałam niewzruszoną pytaniem.

- Nie musisz mu nic mówić. Poza tym, powinniśmy już iść - przerwał Thor.

- Och, ale żaden problem - uśmiechnęłam się.- Jestem jedną z nich, ponieważ jestem dobrą agentką, jak Czarna Wdowa czy Hawkeye - wyjaśniłam.- A teraz, życzę miłej lektury.

Już zrobiłam krok w tył, gdy poczułam tępy ból głowy. Zamknęłam oczy i z sykiem wciągnęłam powietrze, bardziej z irytacji, niż bólu.

- Thorze, czy jednak mogę zostać chwilę dłużej, aby z nim porozmawiać?- spytałam i otworzyłam oczy, spoglądając na Gromowładnego.

- Dlaczego?- odparł i jak wcześniej wydawał się być zaniepokojony moją reakcją, tak teraz jego oczy zdradzały podejrzliwość.

- Muszę omówić z nim zasady pożyczania ode mnie książek - wyjaśniłam.- Same nudy, nic szczególnego.

Blondyn jeszcze przez chwilę przyglądał mi się, po czym przytaknął, jakby niemo odpowiadał na swoje pytanie, nie moje.

- No dobrze. Do zobaczenia na górze - odpowiedział i spokojnym krokiem ruszył w kierunku wyjścia.

Poczekałam jeszcze moment, by mieć pewność, że blondyn na pewno opuścił pomieszczenie, po czy weszłam do celi Lokiego. Mężczyzna wstał z łóżka, jednak nie pozwoliłam mu zrobić niczego więcej.

- Czy mógłbyś łaskawie przestać próbować wedrzeć mi się do głowy?- spytałam, spoglądając na maga. Tym razem to moje pytanie zdziwiło jego, bo mina mu zrzedła, w dodatku patrzył na mnie niezrozumiałym wzrokiem i milczał.- Umiem bronić swój umysł przed penetracją z zewnątrz i czuję, kiedy ktoś próbuje czytać mi w myślach - uzupełniłam.

- To wiele wyjaśnia - mruknął, uprzednio biorąc głęboki wdech.- W takim razie powiedz prawdę - dodał.

- O co ci chodzi, książę?- zapytałam, marszcząc lekko brwi. Nie był na tyle głupi, by myśleć, że opowiem mu o sobie więcej, niż już wiedział. Dlaczego więc wciąż pytał?

- Co ty na to, abyśmy zaczęli od początku, co? Jestem Loki - rzucił nagle i wyciągnął rękę w moją stronę. Dalej stałam na przeciwko niego i lustrowałam go podejrzliwym wzrokiem.- Po prostu śmieszy mnie to, że zwracasz się do mnie per książę - kontynuował ze zbyt uroczym jak na jego renomę uśmiechem.

Bóg w wielkim mieście || ZakończoneWhere stories live. Discover now