- Hashtag best couple? Wow? - skomentowała opis zdjęcia z instagrama Biebera. Widniała na nim dziewczyna, którą doskonale kojarzyła. Była to ta miła blondynka, na którą prawie wywaliła wczoraj jedzenie na stołówce. Robiła zdjęcie w lustrze, a Justin obejmował ją od tyłu z twarzą w jej szyi.

- Nieprawdopodobne, nie? Kto by pomyślał, że Justin Bieber ustatkuje się w liceum? Przecież on..

- Nie bawi się w dziewczyny - dokończyła resztę zdania Shane'a razem z nim.

- Duh, ale sądzę, że pasowałaby do niego bardziej brunetka - powiedział, patrząc zamyślony na zdjęcie, które nadal widniało na ekranie przed ich twarzami.

- Przynajmniej ma ładne imię. - Lily wyszczerzyła się, na co Shane wywrócił oczami, bo oczywiście nie chciał przyznawać jej racji.

Justin zaparkował swój motor, jak zwykle, z dala od głównego wejścia szkoły. Zszedł z niego pierwszy, następnie pomagając dziewczynie. Od razu objął ją w pasie i weszli razem do szkoły, przyciągając tym samym spojrzenia innych. Wokół nich można było usłyszeć szepty, które im schlebiały, bo kto by nie chciał być najbardziej popularną parą w szkole?

- Przypomnij mi dlaczego to robię? - Justin szepnął do ucha Lily, która zaśmiała się cicho. To, co powiedział chłopak, nie było wcale śmieszne. Po prostu chcieli stwarzać jak najlepsze pozory.

- Bo jestem twoją przyjaciółką i nie chcesz, żeby mój świrnięty ex zrobił mi krzywdę - odszepnęła, uśmiechając się uroczo, co Justin odwzajemnił, bo pary odwzajemniają takie coś, racja?

Poszli na biologię, którą mieli razem i zamiast usiąść na swoich stałych miejscach, usiedli przy jednym stoliku. Przez cały dzień chodzili, obejmując się i całując, za każdym razem, gdy były chłopak Lily ich mijał. Czasami Justin pchał blondynkę na szafki i całował tak namiętnie, że nauczyciele musieli upominać ich, że znajdują się w szkole i ich zachowanie jest nieodpowiednie.

Kilka razy na korytarzu Justin ze swoją dziewczyną mijał Lily i Shane'a. Wyglądało to całkiem zabawnie, bo idąc z przeciwnych stron, nie patrzyli na siebie i ich kroki jakby zwalniały, a gdy młodsza koleżanka go mijała - posyłał jej krótkie spojrzenie, jakby dawał jej znać, że ją widzi, ale nie jest dość dobra i fajna, aby przywitać się z nią zwykłym "cześć". Po takich chwilach, Shane zaczynał fangirlować, bo świeżo upieczona para wygląda ze sobą tak dobrze.

Na lunchu Lily, Shane i Soph siedzieli przy swoim stałym stoliku i jedli pizze, całkowicie zapominając o ustalonej przez nich diecie. Komentowali najnowszy odcinek Teen Wolf, kiedy dosiadł się do nich Matt i na powitanie cmoknął Lily w usta.

- Hej wam - powiedział do Shane'a i Soph. Ugryzł kawałek pizzy swojej dziewczyny i napił się coca-coli jej przyjaciela.

- Hej? Czy ktoś cię prosił o wypicie mi coli? - zapytał z pretensją i odstawił puszkę z dala od tego neandertala, bo tak go właśnie nazywają. To znaczy on i Soph... Lily o tym nie wie.

- Tak, głosy - powiedział, ściszając głos i nachylił się nad stołem, jakby to była tajemnica, a potem się zaśmiał.

- Matt, skarbie, mógłbyś nie śmiać się ze schizofreników? - Lily wywróciła oczami, bo czasami miała wrażenie, że chodzi z dużym dzieckiem.

Męczyło ją to, że musiała mu tłumaczyć niektóre zachowania, które były oczywiste i logiczne lub to, że dawał jej zadania, które były banalne jak 2+2, a i tak wyręczał się nią. To tak, jakby nawet nie czytał polecenia, tylko z automatu je jej podawał. Nie dość, że był idiotą i mógł pochwalić się jedynie wiedzą na temat sportu i współżycia seksualnego, to jeszcze był niekulturalny i Lily codziennie, chociaż raz musiała się za niego wstydzić. Był po prostu żywym przykładem stereotypu sportowca z ptasim móżdżkiem.

one of those nights // jbTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang