•02•

111 16 4
                                    

Zapowiadał się gorący dzień. Włożyłam na siebie cieniutką, jasnoniebieską sukienkę w kwiatowy wzór. Moje ciemnobrązowe, długie włosy związałam w kłosa, a na głowę założyłam biały kapelusz z szerokim rondem. Było dopiero po jedenastej, ale postanowiłam, że pojadę na plażę. Na stopy założyłam białe sandały na czterocentymetrowym, grubym obcasie. Były one złożone z cienkich paseczków, więc wyglądały delikatnie. Do płóciennej torby ekologicznej wcisnęłam notatnik i portfel. Już wcześniej nasmarowałam się kremem z filtrem, a nie planowałam żadnej kąpieli w oceanie, więc nie było konieczności brania ze sobą żadnych kosmetyków.

Zeszłam na parter i z koszyczka w kuchni wyjęłam klucze od domu i te od samochodu. Mieszkałam sama; moi rodzice czasem wpadali na weekend, pracowali w Los Angeles. Przestali się mną przejmować od czasu, kiedy ukończyłam liceum. Miałam swoje życie, oni mieli swoje. Gdy mnie odwiedzali, udawaliśmy idealną rodzinę. Co tydzień przelewali mi pieniądze na konto. Już od dawna byli na przegranej pozycji, mnie się nie dało kupić.

Wyszłam na werandę i zakluczyłam drzwi. Przeszłam kilka metrów i wsiadłam do mojego Fiata 500, którego nazywałam Żuczek. Pojazd był tak pocieszny, że zawsze się do niego uśmiechałam. Był w oryginalnym kolorze; niby ciemnoniebieski, ale czasem przebijały zielonkawe tony, stąd jego imię. Nacisnęłam przycisk otwarcia centralnego zamka na pilocie i wsiadłam na miejsce kierowcy. Uruchomiłam silnik, przytrzymałam hamulec i zmieniłam bieg z pozycji park na drive. Chwilę później wyjechałam na drogę i ruszyłam w kierunku plaży.

*

Droga na plażę zajęła mi około dwudziestu minut. Zostawiłam samochód na parkingu i powędrowałam w stronę brzegu oceanu, najpierw pozbywając się sandałów. Było przyjemnie ciepło, ale nie za gorąco; wiał delikatny wiatr. Przeszłam kilkanaście metrów wzdłuż brzegu. Woda była dosyć chłodna, co wyjaśniało dlaczego tylko kilka osób pływało w oceanie. Zatrzymałam się w miejscu, gdzie było najmniej ludzi. Usiadłam na suchym piasku, kilka metrów od brzegu. Nie wyjmowałam notatnika; po prostu obserwowałam otoczenie. Inspiracja nie nadejdzie od tak, musiałam się dobrze rozejrzeć i skupić się na czymś, co mnie zainteresuje. Tuż przy brzegu dostrzegłam trójkę dzieci, na oko sześciolatków. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Po kilkudziesięciu minutach obserwacji otoczenia wyjęłam notatnik i zapisałam to, co uważałam za przydatne. Kartki zapełniły się nie tylko tekstem, ale też moimi pokracznymi rysunkami, z których śmiałam się, gdy wracałam do poprawiania planu mojej powieści. Odgarnęłam kosmyki włosów, które jakimś cudem uwolniły się z kłosa i łaskotały mnie w nos, co działało mi na nerwy. Zamknęłam czarny notatnik i włożyłam go do płóciennej torby. Wyjęłam iPhone'a i sprawdziłam godzinę. Było kilkanaście minut po dwunastej, miałam jeszcze trochę czasu do spotkania z Victorem, ale postanowiłam już ruszyć w stronę Te Mana Cafe. Zarzuciłam torebkę na ramię i ruszyłam w stronę ławki, która stała przy zejściu z plaży. Usiadłam na niej i dokładnie wytrzepałam się z piachu, a następnie ubrałam buty. Do kawiarni miałam całkiem blisko, zaledwie pięć minut drogi pieszo. Między budynkami było już dosyć ciepło, dlatego szłam szybkim krokiem, by ukryć się przed promieniami słonecznymi i wysoką temperaturą. Wydałam z siebie ciche westchnienie ulgi, gdy ujrzałam kawiarenkę. Weszłam do budynku i uśmiechnęłam się do właścicielki lokalu. Zajęłam miejsce przy stoliku, który był najdalej od wejścia. Przejrzałam menu i zdecydowałam się na mrożoną kawę z aromatem kokosowym. Złożyłam zamówienie i wróciłam do stolika. Zdjęłam kapelusz i odłożyłam go. Miałam wyjąć notatnik, ale właśnie dostałam SMS, dlatego wyjęłam telefon. Odblokowałam ekran i weszłam w wiadomość, która była od Rity.

Masz dzisiaj czas? Dawno się nie widziałyśmy ;)


Od razu jej odpisałam:


Dam Ci znać o której skończę, okej? ;)

Nie chciałam pisać jej o Victorze dopóki go nie poznam. Poza tym, wolałam wszystko wyjaśnić w cztery oczy, by dobrze mnie zrozumiała.

The Highway Chronicles • FuentesWhere stories live. Discover now