2. pięć

8.1K 660 42
                                        

Nie mogę tak, będę żałowała do końca życia że tego nie zrobiłam. Że się odsunęłam, jak to się odbije na naszej przyjaźni? Jest dla mnie cholernie ważny, wart wszystkiego na tym świecie. Walić. Zrywam się z miejsca i pospiesznie wyjmuję torbę z luku bagażowego, chociaż jest tak obszerna że równie dobrze mogłabym ją tam zostawić, gdyby nie wszystkie rzeczy które jednak są mi potrzebne. Przepycham się między zaskoczonymi stewardessami i dosłownie sekundę przed oddaleniem schodów od wejścia samolotu schodzę po nich ostrożnie, po czym rzucam się biegiem do wyjścia z lotniska. Przemierzam z powrotem tą samą drogę spiesząc się jeszcze bardziej niż przed chwilą z nadzieją że Luke jeszcze nie opuścił budynku. Po krótkiej sprzeczce z celnikami i przekonywaniu ich że jestem pewna że chcę opuścić zamkniętą strefę i mam świadomość że już na nią nie wrócę bez nowego biletu, biegnę dalej do miejsca w którym rozstałam się z Hemmingsem. Stoi odwrócony do mnie plecami obserwując mój samolot który właśnie wjeżdża na pas startowy przybierając odpowiednią prędkość i już po chwili wzbija się w powietrze, a ja wiem tylko jedno. Mama mnie zabije.

-Luke-mówię, gdy ma zamiar się odwrócić, co robi zdecydowanie szybciej niż zapewne planował i przez ułamek sekundy widzę jak patrzy na mnie zaskoczony moją obecnością, ale nie mam zamiaru się tłumaczyć, od razu rzucam mu się w ramiona oplatając dłońmi jego szyję i złączam nasze usta w pocałunku, który on po chwili odwzajemnia umieszczając swoje duże dłonie na moich biodrach. Czuję jak się uśmiecha i pogłębia pocałunek sprawiając że jest jeszcze bardziej namiętny, a mi dosłownie miękną nogi.

-Co z Twoim lotem?-pyta gdy oderwaliśmy się od siebie, jednak w jego oczach widzę szczęście, dlatego sama się uśmiecham.

-Przenocujesz mnie?

-Przegapiłaś lot specjalnie dlatego?-pyta na co wzruszam ramionami, a on śmieje się przyciągając mnie do siebie i znowu całuje mnie tak, że mam ochotę rozpłynąć się w jego ramionach.

Leżymy na łóżku w pokoju Luke'a i choć mieliśmy iść spać, nie mamy takiego zamiaru bo żadne z nas nie może się od siebie oderwać. On, ubrany w koszulkę bez rękawów i dresy, leży na plecach, podczas gdy ja opieram się rękami o jego klatkę piersiową co chwilę muskając ustami jego wargi i śmiejąc się gdy chce przedłużyć pocałunek, lecz nie daję mu takiej możliwości bo szybko się odsuwam. Nagle, wyprowadzony z równowagi przytrzymuję moją twarz dłońmi i w końcu całujemy się, jednak gdy tylko oddala swoje ręce, ja odsuwam głowę ponownie się śmiejąc.

-Nienawidzę Cię

-Kochasz mnie-przybliżam swoją twarz do jego formując usta w dziubek, na co on całuje mnie szybko chcąc się zemścić. Widząc że nie ma zamiaru mnie pocałować przesuwam się cała bliżej niego i opieram swoje czoło o jego, kiedy mierzymy się spojrzeniem udając że jest ono wrogie, jednak chwilę potem ponownie dotykamy swoich warg i gdy tylko czuję jak rozchyla moje usta prosząc o dostęp do środka, odsuwam się i wybucham śmiechem widząc jego zrezygnowaną minę. Nie ma siły już walczyć, zamiast tego łapie moje nadgarstki i przewraca mnie tak że teraz jestem pod nim, a nasze twarze dzielą milimetry.

-I co teraz?-pyta z cwaniackim uśmiechem, po czym brutalnie mnie całuje chcąc pokazać swoją przewagę. Szybko przeradza się to w namiętny pocałunek, podczas którego jego ręce puszczają moje, przesuwając się po moim ciele i zatrzymuje je na moich biodrach, ja natomiast obejmuję jego szyję.

-Masz racje, kocham Cię-odrywa się ode mnie gdy już brakuje nam tchu, po czym mówi najpiękniejsze słowa jakie mogłam od niego usłyszeć, patrząc mi w oczy, na co uśmiecham się szeroko i z powrotem złączam nasze usta w pocałunku. Będąc z nim jestem najszczęśliwszą osobą na świecie i kompletnie nie obchodzi mnie nic poza nami, całującymi się na jego łóżku.

*****

Chyba mi się Wattpad wali bo pokazuje że już 9K wyświetleń :OO

Podoba się? KONIECZNIE musicie napisać mi co myślicie! Ja się osobiście jaram :D



Wrong Number ✔️Where stories live. Discover now