Rozdział drugi - tłumaczenie

Start from the beginning
                                    

Tak właściwie była dopiero dziewiąta dziesięć, kiedy wrócił i zadzwonił. Kobieta, która odebrała, prawdopodobnie sekretarka, bo nie rozpoznał jej, wydawała się bardzo miła i umówiła ich na spotkanie w południe.

Kiedy już ustalił wszystko, zrobił kolejny kubek herbaty i położył na talerzu imbirowe ciastka, kilka plastrów banana, tost i winogrona. Zaniósł je do swojej sypialni. Louis obudził się, kiedy otworzył drzwi.  

-Dzień dobry – powitał go cicho, gdy Louis się rozciągał i ziewał. – Jak się teraz czujesz?

-Muh… - Louis chrząknął.

Harry zachichotał, kładąc talerzyk i kubki na szafce nocnej.  – Czekaj… - delikatnie położył rękę na plecach Louisa i pomógł mu usiąść. – Teraz powoli – kiedy Louis oparł się już o zagłówek, Harry wręczył mu talerz jedzenia. Louis popatrzył na to i zmarszczył brwi. Harry odczytał jego wyraz twarzy, jako zmieszanie ‘ugh, nie mogę teraz tego zjeść’ i ‘czym ty, do cholery chcesz mnie nakarmić?’ – Znalazłem kilka porad – wyjaśnił spokojnie. – To ważne, żebyś jadł, kiedy możesz, a to właśnie jedzenie powinno być lekkie dla twojego żołądka i zmniejszy też trochę twoje mdłości.

Wyraz twarzy Louisa zmienił się w sympatię i niejasne rozbawienie. – Rozumiem – podniósł ostrożnie jeden z herbatników i skubnął brzeg z gracją, nadal ostrożny, nawet po ostrzeżeniach Harry’ego. Kiedy nie zachciało mu się od razu wymiotować, wziął większy kęs, a nieco okruchów zostało mu na ustach. Imbir był silnie działający i dziwny, ale nie poczuł nudności. Chociaż był pewien, że będzie miał dość jedzenia ich, po kilku miesiącach, gdy będą one podstawowym składnikiem jego diety.

-Mam też dla ciebie to, do wypróbowania.

Louis spojrzał do góry, kiedy Harry znów się odezwał i zobaczył, że trzymał coś wyglądającego na bransoletkę.

-Kupujesz mi biżuterię? Cóż, Panie Styles, jestem zaszczycony, ale obawiam się, że nie jestem materialistą – powiedział, biorąc rzecz od najlepszego przyjaciela. Jego nastrój zmienił się jednak, kiedy zobaczył, co to było. 

-To bransoletka z akupunktury – Harry wyjaśnił niepotrzebnie po parsknięciu Louisa w odpowiedzi. – Uh… słyszałem, że też może pomóc z porannymi mdłościami.

Louis poczuł, że uśmiecha się wbrew sobie. – Oh… - powiedział i zabrało mu to więcej tchu, niż oczekiwał. Harry wyciągnął rękę i wziął bransoletkę od przyjaciela, pokazując mu, żeby wyciągnął nadgarstek. Louisa zrobił tak i Harry umieścił ją we właściwej pozycji.

Na początku było to niekomfortowe, ale na pewno rozproszyła nudności na tyle, że Louis mógł zjeść. Harry usiadł obok niego, gadając o wszystkim i o niczym, dostarczając trochę więcej potrzebnego rozproszenia. Kiedy Louis zjadł już wszystko, nawet, jeśli nie było tego dużo, Harry powiedział mu o spotkaniu. Twarz Louisa zbladła, ale wydawał się też zdeterminowany. Nie żeby miał za dużo do powiedzenia w tej sprawie.

~*~

Simon popatrzył na Harry’ego, później na wydruk USG, a potem znów na Louisa tak, jak to zrobił już sześć razy. Jego usta otworzyły się, ale nic nie powiedział. Harry przygryzł swoją wargę jeszcze mocniej. Możliwe, że był to pierwszy raz, kiedy Simon Cowell naprawdę oniemiał. Louis wiercił się niewygodnie na krześle, obok Harry’ego, którego stopa podskakiwała nerwowo, oczekując na słowa Simona.

Uncommon Sanction - tłumaczenieWhere stories live. Discover now