Drużyna marzeń

647 89 29
                                    


Gandalf pociągnął Froda, ściskając go mocno za ramię, do pustej sali, znajdującej się najbliżej dziedzińca. Czarodziej szybko zamknął drzwi i popchnął hobbita na ścianę. Przestraszony uczeń chciał się wytłumaczyć jednak Gandalf nie dał mu dojść do słowa.

- Skąd masz ten sygnet? - zapytał wyraźnie poddenerwowany. Frodo przez chwilę nie mógł zebrać sił na odpowiedź.

- D-dostałem go od wujka - powiedział cicho, unikając wzroku Gandalfa. Czuł się, jakby popełnił poważne przestępstwo. Czarodziej jednak jakby nie zdawał się słyszeć odpowiedzi młodego hobbita.

- Nie może tu zostać, trzeba go jak najszybciej zniszczyć - mówił do siebie, całkowicie zapominając o Frodzie. Ten przysłuchiwał się chwilę monologowi prowadzonemu przez staruszka.

- Profesorze? - zapytał nieśmiało, chcą dowiedzieć się o co jest to całe zamieszanie. Gandalf wrócił do rzeczywistości i spojrzał na niego.

-Frodo powiedz mi, czy słyszałeś kiedyś od wuja o sygnecie ulicznego lansu? - zapytał zaniepokojony. Młody hobbit pokręcił przecząco głową. Gandalf spojrzał przed siebie.

- Mroczne to były czasy. Wszyscy ogarnięci byli złem, na świecie liczyło się tylko jedno. Muzyka. Ludzie wyzywali się i walczyli w ulicznych pojedynkach. Na świecie panował wówczas największy raper w dziejach ludzkości, a imię jego brzmiało Sauron. Panowanie jego było straszne. Lecz pewnego dnia, podczas wielkiej wojny na rymy, Sauron utracił swój najcenniejszy skarb i ukrył się w Mordorze. Tym skarbem jest właśnie ten pierścień młody hobbicie - powiedział Gandalf, wzdychając.

- Profesorze, a czy w Mordorze nie mieści się minister... - zaczął hobbit, ale Gandalf mu przerwał.

- Tak, mój drogi Frodo. Sauron został ministrem edukacji.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Nie możemy tak tego zostawić. - powiedział Elrond, chodząc dookoła gabinetu. Frodo z Gandalfem siedzieli ściśnięci na białej kanapie w gabinecie higienisty.

- Trzeba go jak najszybciej zniszczyć. - przytaknął mu czarodziej. Frodo nie wiedział co o tym wszystkim myśleć.

- Przepraszam, ale ja ciągle nie rozumiem, dlaczego trzeba zniszczyć ten pierścień. - zapytał niepewnie.

- Młody hobbicie, czy wiesz w jaki sposób Sauron doszedł do władzy? Właśnie za pomocą tego pierścienia. Nie możemy pozwolić by odzyskał go, a razem z nim władzę. Nie możemy dopuścić, aby znowu nastały te złe czasy. Nie dziwi cię to, młody hobbicie, że w całym Śródziemu zakazali rapu? Sauron zazdrosny o talent ludzi zakazał im wyrażanie siebie poprzez szybkie wypowiadanie słów. On szuka pierścienia, aby znowu być na szczycie.

- odpowiedział mu Elrond, przystając na środku pomieszczenia. - Trzeba udać się jak najszybciej do Mordoru i go zniszczyć, w miejscu gdzie został wykuty. W budynku egzaminacyjnym zwanym Salą Przeznaczenia.

Frodo popatrzył na Gandalfa.

- Weź go profesorze. - poprosił, wiedząc że nauczyciel dałby sobie radę z tak trudnym wyzwaniem, jednak Gandalf cofnął się.

- Nie mogę tego zrobić. Nie wiem jakie żądze i moce uaktywni we mnie ten pierścień. - powiedział czarodziej nerwowo. Frodo wyprostował się i położył ręce na kolanach.

- W takim razie ja to zrobię. - powiedział młody hobbit, czując rosnącą w gardle gulę.

Elf i czarodziej spojrzeli na niego.

- Niech i tak się stanie, odważny hobbicie - rzekł Elrond. - Musisz dostać się do Sali Przeznaczenia. Po środku niej znajduję się wielka dziura, na której dno wypełnione jest lawą. Wrzuca się tam źle napisane testy podczas selekcji. - wyjaśnił elf.

  Frodo poczuł, że zaczyna boleć go brzuch. Denerwował się jak przed sprawdzianem z matmy. Dlaczego się zgodził? A jeśli zawiedzie? Na jego barkach spoczywały teraz losy ludzkości.

Nagle drzwi do gabinetu się otworzyły i do środka wpadło siedem osób. Frodo rozpoznał wszystkich od razu.

- Co tu robicie nicponie?! - zagrzmiał Gandalf. Uczniowie cofnęli się do tyłu. - Podsłuchiwaliście?!

- Wcale nie podsłuchiwaliśmy. Brzuch nas bolał więc przechodziliśmy tędy, a rozmowę usłyszeliśmy przypadkiem - zapewnił Pippin.

- Pójdę z panem, panie Frodo! - przez uczniów przebił się pulchny hobbit widocznie poddenerwowany. Frodo spojrzał na Sama i uśmiechnął się pobłażliwie. Cieszył się, że ktoś ch mu pomóc.

- I my! My też z tobą idziemy! - Mery i Pippin doskoczyli do kanapy, na której siedział Frodo.

- Jeśli to ma pomóc w ratowaniu ludzkości, pokażę na co stać krasnoludy! Pójdę z tobą przyjacielu! - zapewnił Gimli i stanął obok hobbitów.

- I ja też pomogę na tyle na ile tylko zdołam - Legolas ukłonił się lekko przed Frodem i stanął obok wszystkich, odsuwając się lekko od Gimliego.

- Ten maluch ma być nadzieją tego świata? Niedoczekanie. Pójdę z nim, aby wszystkiego dopilnować. - prychnął pod nosem Boromir i stanął razem z grupą.

Za nim ruszył Aragorn, nic nie mówiąc.

- Aragorn też pójdzie, tylko wstydzi się powiedzieć - poinformował Gimli, patrząc na czarnowłosego przyjaciela i pokazując mu kciuk do góry.

Gandalf zaśmiał się.

-Niezła grupa nam się zebrała - powiedział, po czym odwrócił się w stronę Froda. - Ciężkie brzemię spoczywa na twoich barkach. Ja również pomogę ci je nieść.

Elrond popatrzył na tę niecodzienną grupę.

- Przed wami ciężkie zadanie, ale wierzę w jego powodzenie. Niech się dzieje wola nieba! Od teraz jesteście drużyną marzeń!

Szkoła w ŚródziemuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz