Rozdział 7

137 6 0
                                    

Michael zaprowadził mnie na stołówkę pół godziny przed śniadaniem. W środku był tylko Jake, który doskoczył do nas szczerząc się jak głupi.

- Widzę, że poznałaś Mike'a – powiedział mierząc mnie spojrzeniem – Nada się – dodał i usiadł przy pierwszym lepszym stoliku, gestem nakazując nam byśmy zrobili to samo.

- Co się nada? – zapytałam siadając.

- Twój strój – rzucił, a Michael prychnął

Popatrzyłam na nich zdezorientowana.

- Zrobią ci testy sprawnościowe i zobaczą jaka jesteś zajebista – wytłumaczył mi Michael zakładając ręce za głowę.

- Rozumiem, a co będzie na śniadanie? Jestem głodna.

Jake zerknął na mnie spod rzęs i uśmiechnął się.

- Naleśniki z owocami

Pierwszy raz poczułam radość w związku z pobytem w tym miejscu.

Kiedy pożeraliśmy nasze naleśniki na stołówkę zeszło się sporo osób, ale nie ta, którą się interesowałam. Claire usiadła razem z nami, ale wypiła tylko dwa duże kubki kawy.

- Jak ci się spało? – zapytała mnie ziewając. Miała mocno podkrążone oczy i otępiały wyraz twarzy.

- Lepiej niż tobie – mruknęłam i po chwili dodałam – Co mam zrobić z brudnymi rzeczami kiedy zapełni mi się kosz?

- Wystawisz go za drzwi, a Pauline wypierze ci ubrania i odniesie pod twój pokój.

- Dobrze – odpowiedziałam i dojadłam naleśnika.

Michael opowiedział Jake'owi o tym jak w nocy wracał z warty do pokoju i usłyszał łomot w sali gimnastycznej. Oglądał mnie przez długi czas kiedy rzucałam nożami i stwierdził, że byłam niesamowita. Słuchałam tego jednym uchem, a całą swoją uwagę skupiłam na poszukiwaniu chłopaka, któremu dałam przeżyć podczas polowania, a który podobno był jednym z nich.

- Skye jesteś tutaj? – Jake pomachał mi dłonią przed twarzą.

- Kto tu dowodzi? – zapytałam wpatrując się w chłopaka, ale to Claire mi odpowiedziała.

- Steven. To ten facet w brązowej kurtce – wskazała na niego palcem. Był wysoki umięśniony i miał pasma siwych włosów na skroniach. Odłożyłam widelec na talerz i wstałam z miejsca.

- Dokąd idziesz? – zapytał zdziwiony Michael

- Zaraz wrócę – odparłam i pewnym krokiem podeszłam do Stevena.

-Możemy porozmawiać? – wysłałam pytanie do jego szerokich pleców. Odwrócił się i wbił we mnie spojrzenie niesamowicie niebieskich oczu.

- Skye Grey jak mniemam – powiedział i wyciągnął do mnie rękę. Uścisnęłam ją i szybko zabrałam dłoń.

- Słyszałam, że mam dziś mieć jakieś testy, ale czy najpierw nie mogłabym się dowiedzieć co tu się dzieje?

- Masz do tego prawo, ale sądzę, że nie jest jeszcze czas na dogłębne omówienie sytuacji w jakiej się znalazłaś. Wolałbym wiedzieć, że mogę ci ufać.

Pokiwałam głową.

- Również chciałabym to wiedzieć w stosunku do pana i pańskich ludzi.

- Powiedz mi Skye. Czy w miejscu, w którym się wychowałaś powiedzieli ci o tym co dzieje się teraz na świecie?

Pokręciłam głową, uważnie obserwując każde drgnięcie na jego twarzy w poszukiwaniu kłamstwa.

- Tak, więc twój ośrodek zniszczył świat. Nie ma już innych ludzi.


Witam po wakacjach :D

Przepraszam, że nic długo nie pisałam, ale nie miałam weny xD

DZIĘKUJĘ za prawie 500 wyświetleń. Nie spodziewałam się, że Skye Grey zdobędzie ich aż tyle. 

Zachęcam też do komentowania.

Dzisiaj 1 września. Jutro szkoła...

Życzę wszystkim powodzenia :)



Skye GreyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz