Michael zaprowadził mnie na stołówkę pół godziny przed śniadaniem. W środku był tylko Jake, który doskoczył do nas szczerząc się jak głupi.
- Widzę, że poznałaś Mike'a – powiedział mierząc mnie spojrzeniem – Nada się – dodał i usiadł przy pierwszym lepszym stoliku, gestem nakazując nam byśmy zrobili to samo.
- Co się nada? – zapytałam siadając.
- Twój strój – rzucił, a Michael prychnął
Popatrzyłam na nich zdezorientowana.
- Zrobią ci testy sprawnościowe i zobaczą jaka jesteś zajebista – wytłumaczył mi Michael zakładając ręce za głowę.
- Rozumiem, a co będzie na śniadanie? Jestem głodna.
Jake zerknął na mnie spod rzęs i uśmiechnął się.
- Naleśniki z owocami
Pierwszy raz poczułam radość w związku z pobytem w tym miejscu.
Kiedy pożeraliśmy nasze naleśniki na stołówkę zeszło się sporo osób, ale nie ta, którą się interesowałam. Claire usiadła razem z nami, ale wypiła tylko dwa duże kubki kawy.
- Jak ci się spało? – zapytała mnie ziewając. Miała mocno podkrążone oczy i otępiały wyraz twarzy.
- Lepiej niż tobie – mruknęłam i po chwili dodałam – Co mam zrobić z brudnymi rzeczami kiedy zapełni mi się kosz?
- Wystawisz go za drzwi, a Pauline wypierze ci ubrania i odniesie pod twój pokój.
- Dobrze – odpowiedziałam i dojadłam naleśnika.
Michael opowiedział Jake'owi o tym jak w nocy wracał z warty do pokoju i usłyszał łomot w sali gimnastycznej. Oglądał mnie przez długi czas kiedy rzucałam nożami i stwierdził, że byłam niesamowita. Słuchałam tego jednym uchem, a całą swoją uwagę skupiłam na poszukiwaniu chłopaka, któremu dałam przeżyć podczas polowania, a który podobno był jednym z nich.
- Skye jesteś tutaj? – Jake pomachał mi dłonią przed twarzą.
- Kto tu dowodzi? – zapytałam wpatrując się w chłopaka, ale to Claire mi odpowiedziała.
- Steven. To ten facet w brązowej kurtce – wskazała na niego palcem. Był wysoki umięśniony i miał pasma siwych włosów na skroniach. Odłożyłam widelec na talerz i wstałam z miejsca.
- Dokąd idziesz? – zapytał zdziwiony Michael
- Zaraz wrócę – odparłam i pewnym krokiem podeszłam do Stevena.
-Możemy porozmawiać? – wysłałam pytanie do jego szerokich pleców. Odwrócił się i wbił we mnie spojrzenie niesamowicie niebieskich oczu.
- Skye Grey jak mniemam – powiedział i wyciągnął do mnie rękę. Uścisnęłam ją i szybko zabrałam dłoń.
- Słyszałam, że mam dziś mieć jakieś testy, ale czy najpierw nie mogłabym się dowiedzieć co tu się dzieje?
- Masz do tego prawo, ale sądzę, że nie jest jeszcze czas na dogłębne omówienie sytuacji w jakiej się znalazłaś. Wolałbym wiedzieć, że mogę ci ufać.
Pokiwałam głową.
- Również chciałabym to wiedzieć w stosunku do pana i pańskich ludzi.
- Powiedz mi Skye. Czy w miejscu, w którym się wychowałaś powiedzieli ci o tym co dzieje się teraz na świecie?
Pokręciłam głową, uważnie obserwując każde drgnięcie na jego twarzy w poszukiwaniu kłamstwa.
- Tak, więc twój ośrodek zniszczył świat. Nie ma już innych ludzi.
Witam po wakacjach :D
Przepraszam, że nic długo nie pisałam, ale nie miałam weny xD
DZIĘKUJĘ za prawie 500 wyświetleń. Nie spodziewałam się, że Skye Grey zdobędzie ich aż tyle.
Zachęcam też do komentowania.
Dzisiaj 1 września. Jutro szkoła...
Życzę wszystkim powodzenia :)