Rozdział 5

175 5 0
                                    

Drzwi mojego pokoju otworzyły się gwałtownie wpuszczając do środka ogromnego psa.

Zerwałam się z łóżka i w samą porę zdążyłam uderzyć zwierza w głowę broniąc się tym samym przed jego ogromnymi kłami.

Bydlę pod wpływem mojej siły uderzyło w komodę i z piskiem padło na ziemię. Zanim zdążyłam zareagować ktoś zacisnął ręce na mojej szyi. Kopnęłam napastnika kolanem w brzuch i wyprowadziłam prawy sierpowy w jej szczękę.

Jej?

Dziewczyna gwałtownie odskoczyła do tyłu potrząsając burzą rudych włosów i plując krwią.

Claire?

- Co ty robisz? - zapytałam wpół warcząc

Spojrzała na mnie rozjarzonymi oczami i z ogromną prędkością skoczyła na mnie wbijając paznokcie w moje skronie. Po policzkach pociekła mi krew zanim ją z siebie strąciłam zasadzając jej kopniaka w żebra i doprawiając ładnym prostym. Jednak dziewczyna ponownie się na mnie rzuciła.

To niemożliwe. Nikt nie dochodził do siebie tak szybko po jakimkolwiek moim uderzeniu. Claire obrywała co chwila, a z jej ust i nosa lało się coraz więcej posoki. Jednak cały czas atakowała.

Wreszcie złapałam ją za włosy i rozbiłam jej głowę o kolano. Upadła na ziemię obok psa.

Wytarłam ręce o koszulkę i podeszłam do drzwi, ale zanim przekroczyłam próg dostałam pięścią w brzuch. Zgięłam się w pół i zgodnie z procedurą oberwałam w głowę. Jednak przeciwnik nie był dobrze wyszkolony. Kilka moich, nawet otumanionych uderzeniem w głowę, ciosów i legł w przejściu. Spojrzałam na jego twarz.

Jake.

- Cholera jasna - zaklęłam pod nosem, lekko przeskakując nad ciałem.

Wyszłam drzwiami do przestronnego, zielonego pomieszczenia. Na jego środku stał zwrócony do mnie tyłem mężczyzna. Przyjrzałam mu się bliżej i zauważyłam charakterystyczny tatuaż wijący się wokół nadgarstka.

-Mentorze?

Facet gwałtownie zaczerpnął powietrza i opadł na kolana, by po chwili osunąć się na ziemię i umrzeć w rozlewającej się z nacięcia na jego gardle krwi.

Osoba stojąca teraz naprzeciw mnie spokojnym ruchem czyściła srebrny nóż o burgundową ściereczkę.

- Kim jesteś? - wysyczałam zaciskając pięści i ruszając w jego stronę.

Chłopak uniósł na mnie czekoladowe oczy, a ja wydałam z siebie zduszony jęk.

- Twoim koszmarem - szepnął

...


Delikatny zwrot akcji.

Miałam dziś mały wypad za miasto i padam z nóg dlatego tak króciutko.

Dziękuję za 180 wyświetleń.

Postaram się wrzucić coś jutro, ale nie obiecuję.

Do zobaczenia :)


Skye GreyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz