Rozdział 4

185 15 2
                                    

Ten sam dzień, a raczej noc :)
Obudziły mnie dziwne dźwięki, dochodzące z kuchni, sprawdziłam godzinę...
-Fuck 3:30!?- szepnęłam
Obróciłam głowę w stronę Jaśka, a tu nikogo nie ma. Wyczłapałam z łóżka i skierowałam się w strone dziwnych odgłosów. Wychyliłam głowę za drzwi, spojrzałam w prawo, w lewo, w prawo, w lewo. Pusto. Skręciłam w prawo i ujrzałam palące się małe światełko, przybliżyłam się do ściany i powoli przesuwałam się do przodu. Po chwili zobaczyłam sylwetkę młodego mężczyzny, w wolnym tempie podeszłam do chłopaka i lekko złapałam go za ramię, na co się lekko wzdrygnął i odwrócił się w moją stronę i wtedy zobaczyłam...że to Jasiek.
-Co ty tu robisz?-zapytałam
-Obserwuje lunatyka Kiśla.-uśmiechnął się szyderczo
-To on tam grasuje w lodówce?
-No, a myslałaś, że kto?
-Nie wiem, może Stasiek lub Filip szukał pizzy w zamrażarce.
-Przecież Thor jest u Florka. Nie no to Rafał lunatykuje. Stosuje te diety, a później w nocy jak śpi to podjada i i tak nic mu z tego nie wychodzi.
-A no tak zapomniałam. Biedaczek, ale on nie jest gruby, to dlaczego mu tak mowicie?
-Żeby go zmotywować, bo i tak wszyscy wiemy, że Staszek jest od niego większy.
-Ahaa. Ej może zaprowadzimy go do Filipa?
-Lepiej nie, chyba, że chcesz oberwać.
-Dlaczego miałabym oberwać?
-Bo już raz chcieliśmy go z chłopakami obudzić, to później przez tydzień nie było filmów na naszych kanałach.
-Czemu?
-Bo nie ma dżemu.-tak śmiesznie się uśmiechnął, a ja spiorunowałam go wzrokiem-Dobra już mówię, bo każdy miał śliwe na twarzy, ja pod prawym okiem, Florek pod lewym, Stachu miał całą brodę siną, a Maciek i Filip mieli rozwalone wargi.
-Łooo aż tak?
-No raczej, przecież bym Cię nie okłamał.
-Okey.
Dlaczego niby by mnie nie okłamał, przecież jestem najzwyklejszą dziewczyną pod słońcem, a on idolem nastolatek, z tego co wiem od chłopaków. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos osoby stojącej obok mnie.
-O patrz, zjadł MOJEGO kurczaka i sobie poszedl-mówiąc słowo "mojego" bardziej je zaakcentował i posmutniał.
-Ej nie smutaj-starałam się go pocieszyć- jutro zrobię ci nowego.-puściłam do niego oczko
-Okey-wyraźnie się rozweselił-a teraz może pojdźmy już spać.
-Dobra, to ty idź, a ja naleje sobie jeszcze wody i zaraz do ciebie przyjdę.
-No okey, ale jak nie przyjdziesz za pięć minut to po ciebie wracam.
-No dobra dobra.
Gdy chłopak zniknął mi z oczu, skierowałam się do szafki ze szklankami. Wyciągnęłam z niej szklankę pojemności 0,33l, odkręciłam wode w kranie i sobie jej nalałam.
Eee tam kranówa najlepsza-pomyślałam
Przeszłam jeszcze do pokoju, w którym spali Kiślu i Filip, a tam...Rafał z zamkniętymi oczami okłada Filipa pięściami po twarzy.
-Co tu się odpierdala?!-krzyknęłam głośno na całe mieszkanie, a z przerażenia upuściłam szklanke na ziemie, zbiła się, a woda wylała się na ziemie. Po chwili przyleciał Jasiek, nie dziwie mu się tak się wydarłam, że pewnie połowa Warszawy mnie słyszała.
-Co się stało? - zapytał Jasiek przestraszony
-Weź mi pomóż, bo Rafał dalej okłada już nieprzytomnego Filipa!
I po tych słowach rzucił się na Kiśla i odciągnął go od biednego Smava.
Kurde on nie jest jednak taki słaby na jakiego wygląda.-pomyślałam
-Idź do kuchni po dwie szklanki wody!-rzucił Janek
-Po co?!
-Japierdole! Żeby tego obudzić-wskazał na Rafała-a tego ocucić.-pokazał na nieprzytomnego Filipa
-Okey już lecę.
Po tych słowach pognałam do kuchni, o mało się nie zabijając, ale tą kwestię pomińmy, wpadłam do owego pomieszczenia, podbiegłam do szafki, wyciągnęłam z niej szklankę i nalałam wody z kranu. Po tym tak samo szybko jak wcześniej pognałam do pokoju, w którym byli chłopcy. Podałam Jaśkowi jedną szklankę na Kiśla, a drugą na Filipa wzięłam ja. Lekko podciągnęłam go by siedział, a nie leżał, po czym lekko klepnełam go po policzku. Nic.
*Perspektywa Jasia (w tym samym czasie)
Aga próbowała obok mnie obudzić Filipa, ale to nic nie dawało nadal był nieprzytomny, przez co ona jeszcze bardziej się przestraszyła.
Ale ona jest słodka, gdy się boi, ona wogóle jest słodka.-myślałem przypatrując się jej- Chłopie o czym ty myślisz, wczoraj ją poznałeś i już mówisz, że jest słodka, przecież ty praktycznie nic o niej nie wiesz! Jak to ma wyglądać twoim zdaniem, ty powiesz jej, że się w niej zakochałeś, a ona przestraszy się, bo cię wogóle nie zna!? -skarciłem się w myślach
Po chwili przerzuciłem wzrok na Rafała, rzucał się jak opętany, więc przywaliłem mu z liścia raz, drugi, trzeci, nadal miał zamknięte oczy, więc w końcu postanowiłem oblać go wodą, którą przyniosła Agnieszka.
Raz, dwa, trzy-liczyłem w myślach- i cztery-i wylałem wode prosto na jego pełną od pieprzyków twarz.
-Co to kurw... -przerwał, bo widocznie zobaczył wpół żyjącego Smava.-A jemu co?!
-Trzeba było go nie bić! -wykrzyczała ze złością Aga, a ten zaczął płakać jak małe dziecko.
-Ja naprawdę nie chciałem, nie panuję już nam tym moim lunatykowaniem, albo jem coś przez sen, albo kogoś biję, a ja tego wogóle nie chcę! Już po prostu nie wytrzymuje!-mówił przez łzy.
*Perspektywa Agi*
Kłóciłam się z już nieśpiącym Kiślem, a Filipa dalej próbował obudzić Jasiek, gdy nagle...
(Nie no nie zrobię wam tego, bo nie wiem kiedy będzie kolejny, a jak znam siebie i życie to zapomnę co chciałam napisać, więc macie :) )
...odezwał się dobrze znany nam głos, a Jasiek zaczął skakać po całym pokoju.
-Ej czemu Rafał płacze?-powiedział (tum tum tum) Filip
-Filip ty żyjesz!-krzyknęłiśmy razem z Rafałem i rzuciliśmy się na oszołomionego Smava.
Po chwili, gdy nasze szczęście już minęło postanowiliśmy iść spać, Kiślu postanowił spać na kanapie w salonie, Filip spał tam gdzie wcześniej, no a ja z Jankiem u niego w pokoju. Oni już poszli, a ja szłam ostatnia i niestety zapomniałam o zbitej szklance i chyba już się domyślacie co się stało...tak właśnie tak depłam prosto na najostrzejsze szkło i rozciełam sobie stopę, krew lała się jak porąbana, a ja zaczynałam co raz bardziej płakać. Minęło już chyba z 5 minut, a ja siedziałam w ciągle powiekszającej się kałuży krwi. W końcu zdecydowałam się zawołać Jaśka.
-Jaaasiiieekk!-zawołałam go łamiącym się głosem.
Po pewnym czasie usyszałam, że ktoś biegnie w moją stronę, gdy był już blisko cicho powiedziałam:
-Uważaj na szkło.
-Okey księżniczko.-usłyszałam głos nie tej osoby, której chciałam
-Filip?
-Tak?
-Możesz zawołać Jasia? -powiedziałam niepewnie
-A nie mogę być ja?-powiedział robiąc mine kota ze Shreka
-Nie, bo chcę żeby był tu Jasiek! -powiedziałam stanowczo i w miare głośno
-Co ja?!-zza rogu wychylił się zaspany chłopak
-Nic, ona chcę żebyś jej pomógł.-powiedział wkurzony Smav i wyszedł, a drugi chłopak przetarł swoje piękne brązowe oczęta.
-Ojeju co ci się stało? -powiedział przestraszony Jasiek, widocznie dopiero teraz gdy przetarł oczy zobaczył, że siedzę cała we krwi.
-Wlazłam w rozbitą szklankę, którą upuściłam jak zobaczyłam jak Rafał bije tego nafochanego chloptasia.
-Trzeba to opatrzyć.-szybko poleciał po apteczke, po czym przemył moją ranę wodą utlenioną, a później opatrzył ją bandażem. Chciałam wstać, ale on mi nie dał tylko podniósł mnie i zaniósł na rękach do łóżka.
-Ej, ale tam jest pełno krwi i szkła, może pójdę posprzątać.
-Ty już idź spać, a ja to posprzątam.
Nie chciałam się już z nim spierać, więc położyłam się i już po chwili zasnęłam.
*Perspektywa Janka*
Ale z niej ciamajda, hehe, ale moja ciamajda ;3-rozmyślałem sprzątając jej krew i szkło-Jaka twoja nie jest jeszcze twoja i nie wiadomo czy będzie.-kolejny raz już się skarciłem
Ciekawe dlaczego Filip się na nią fochnał? Czy on jest zazdrosny? Nie na pewno nie.
Gdy skończyłem, umyłem ręce i poszedłem do pokoju. Aga już smacznie spała, wyglądała tak słodko, nie no nie mogę się oprzeć. Po chwili zastanowienia lekko musnąłem jej czoło ustami ( ;3 ), na szczęście nic nie wyczuła, a ja położyłem się obok niej, objołem ją ręką i zasnąłem.

Jest kolejny rozdział, wiem, że są rzadko, ale wolę żeby były rzadko i były dobre i długie niż często i były by złe i krótkie takie jak w pierwszej książce.
Także do następnego, postaram się żeby był w miarę szybko, ale wiecie szkoła i te sprawy
Także do następnego Miśki :)

Przez żołądek do sercaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang