,,Who I'am?''-prolog.

44 5 4
                                    

Roxanne.

Widzę moją matkę przeglądającą się w lustrze. Jak zwykle z idealnie ułożoną fryzurą i przemyślanym strojem. Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek widziała ją w piżamie z rozczochranymi włosami i bez idealnego makijażu. Zawsze taka była. Idealna. Chciała żebym szła w jej ślady. Skończyła dobrą szkołę i dostała dobrą pracę. Żeby uczelnie biły się o mnie. Od dziecka powtarzała mi, że powinnam być najlepsza i że wykształcenie jest najważniejsze. Wszystko było pod jej kontrolą wraz ze mną. Nie narzekałam. Zawsze miałam tylko ją. Tata umarł zanim się urodziłam. Matka nigdy nie pokazywała mi nawet zdjęć. Próbowała mi go zastąpić. Nie chciała żeby było mi przykro patrząc jak inne dzieciaki grają ze swoimi ojcami w piłkę albo po prostu spędzają razem czas. Dlatego znajdowała mi dużo innych zajęć. Nauka, gra na pianinie, taniec towarzyski. Z resztą tak właśnie poznałam mojego chłopaka Stanley'a. Nasze matki zapisały nas na taniec towarzyski w wieku 5 lat. Od tamtej pory jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i zgodną parą. 

-Dzień dobry księżniczko-słyszę za sobą męski głos. Uśmiecham się pod nosem i odwracam się żeby przed oczami zobaczyć Stanley'a. Składa na moich ustach delikatny pocałunek po czym zwraca się do mojej matki:
-Dzień dobry Pani Wood.-mówi formalnie. Moja matka odwraca się do nas przodem. 
-O witaj Stanley.-mówi z uśmiechem. Rzadko się śmieje. Moja matka naprawdę uwielbia Stanley'a. Mieszka kilka przecznic dalej. Od zawsze był jej ulubieńcem. Mam wrażenie, że już bardzo dawno temu wyobrażała nas sobie jako parę. Zawsze powtarzała, że jest mądry, dobrze wychowany, pochodzi z dobrego domu no jest przystojny. Nie mogę się z tym nie zgodzić.
-Gotowe? -pyta mój chłopak patrząc na mnie. Stanley w tym roku zaczyna studia na Oxfordzie, gdy tylko skończę collage w Londynie mam do niego dołączyć. Tak, jest starszy, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. To tylko dwa lata różnicy. Zaproponował, że nas odwiezie. To dobrze, bo będę mogła pobyć z nim jeszcze trochę, choćby przez ten czas gdy będziemy jechać. 
-Tak-odpowiada rzeczowo moja matka. Stanley bierze moje bagaże i idziemy do auta. 

Mijamy znajome dróżki i domki sąsiadów. Dzieci Smith'ów bawią się beztrosko na podwórku. Ja w ich wieku brałam lekcje gry na pianinie. Rzadko wychodziłam na dwór bawić się z rówieśnikami. Mama powtarzała, że ma dla mnie ambitniejsze zajęcia. Jak właśnie pianino. Lubię muzykę. Mimo iż z początku nie szło mi za dobrze to nie poddałam się. W sumie moja matka mi na to nie pozwoliła. I tak oto nauczyłam się grać na pianinie. Gram jak tylko znajdę wolną chwilkę. Choć teraz nie wydaje mi się, że będę mogła. Ciocia Martina jest całkiem inna niż moja rodzina. Raczej nie przepada za muzyką klasyczną. Moja matka bardzo długo zastanawiała się czy mogę z nią zamieszkać. Uważa ją za bardzo roztrzepaną osobę. Nie bardzo się lubią. Jednak nie miała wyjścia, kiedy przyszedł list, że zostałam przyjęta na University College London musiała się na to zgodzić ponieważ jestem za młoda na wynajęcie własnego mieszkania. Do wyboru był jeszcze akademik, ale matka bała się, że zejdę na złą drogę, a tak gdy będę mieszkać u ciotki zawsze będzie miała mnie pod kontrolą. Kierunek który wybrałyśmy razem z mamą to prawo. Chce bym kiedyś była prawnikiem, albo sędzią. Mój tata był sędzią. To jedyne co udało mi się na jego temat dowiedzieć od matki. A no i jeszcze to, że nazywał się Christian Wood i studiował na najlepszych uniwersytetach w Wielkiej Brytanii.Podobnie jak ja uczył się w UCL. A potem na Oxfordzie. Matka zachowała nazwisko taty.  Więc kim jestem? Nazywam się Roxanne Katherine Wood i to mój nowy początek w nowym miejscu.

CloudsOn viuen les histories. Descobreix ara