Jestem dzieckiem śmierci.

2.4K 128 21
                                    

Obudziłam się. Kanan już nie leżał obok mnie. Podparłam się na łokciach i rozejrzałam się dokoła. Niby wszystko takie jak zawsze, a jednak coś się zmieniło. Nie wiem co się stało. Stargałam się z łóżka i poszłam w kierunku jaki podpowiadał mi instynkt. Czyli w stronę lotniska. Duch stał sobie nie zarysowany. No tak. Pewnie Kanan i Hera znowu w nocy go porządnie wypucowali. Przecież mają świra na tym punkcie. Weszłam do statku. Na fotelach pilotów spali Kanan i Hera. Tak jak myślałam. Nie będe ich budzić. Wyszłam z Ducha i poszłam z powrotem w kierunku bazy. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Wymalowałam na kanapkach, ketchupem uśmiechnięte buźki ale przez cały czas wydawało mi się że są smutne. Zjadłam śniadanie i poszłam na wierzę obserwacyjną. Wypatrywałam wrogich wojsk ale nic nie widziałam. Nagle usłyszałam w komunikatorze głos Ezry.
- Ahsoka. Jesteś tam?
- Tak. Jestem.
- Zejdź na lotnisko. Lecimy uwolnić rebeliantów.- powiedział Bridger. Zeszłam ma dół i ponownie stanełam przed Duchem. Przekroczyłam próg statku gdzie czekali na mnie: Kanan, Ezra, Hera, Sabine i Zeb. Patrzyli się na mnie jakbym była kimś obcym.
- Nooo... Mamy uwolnić rebeliantów. Wydaje mi się?- odezwałam się.
- Rebeliańci przebywają na gwieździe śmierci. Trudno będzie się dostać do środka ale spróbujemy.- dalej Hera zaczeła ględzić o planie który planowała przez całą noc. Nie mogłam tego słuchać bo myślałam tylko o jednym. Darth Vader jest moim mistrzem...

Chcę powiedzieć że w następnym rozdziale stanie się coś co zmieni życie młodej Togrutanki na zawsze...

Nie zabijaj mnie!Where stories live. Discover now