8

10.9K 701 28
                                    

Nie wierzyłam, że ponownie mnie złapali. Tym razem była w to wmieszana również Venus. Nie chciałam tego. Bałam się, że i jej coś zrobią. W dodatku oni zabili Jake'a! Czy oni nie mieli zahamowani?! Myślałam, że Venus ich rozszarpie : była niczym rozwścieczony byk. Rzucała się na chłopaków jak opętana, w efekcie czego uśpili ją chloroformem. Pomyślałam sobie, że to nawet lepiej, bo gdyby tego nie zrobili, byłaby nie do wytrzymania.

- Serio? Liny? – parsknęłam, spoglądając na Tomlinsona z pogardą i szarpiąc rękoma. Szatyn siedział na przeciwko nas na pace jakieś ciężarówki, która niemiłosiernie rzucała mną, gdy pojawiały się wyboje na drodze.

- Ciesz się, że tylko liny – warknął Harry za kierownicy, nim Tomlinson zdążył mi odpowiedzieć.

- Och, przymknij się – westchnęłam, opierając głowę o ścianę ciężarówki. – Nawet nie wiesz, jak bardzo Twój głos mnie drażni.

- I vice vers'a – fuknął, gwałtownie skręcając, przez co ja upadłam na bok. Usłyszałam jego złośliwy śmiech.

- Dupek – szepnęłam rozdrażniona.

- Radziłbym Ci się do końca drogi nie odzywać – polecił mi Louis, patrząc badawczo na moją twarz. – Wkurwiłaś każdego z nas.

- Nie musieliście po mnie wracać – wywróciłam oczami.

- Nie rób tak – syknął Tomlinson.

- Pierdol się, koleś – splunęłam. Louis w jednej chwili tak jak podczas mojej pierwszej podróży do domu chłopaków, znalazł się nade mną i przyparł do podłogi samochodu, mocno ściskając moją szyję. Zachłysnęłam się powietrzem, spoglądając otępiała w jego ciemniejące w złości oczy. – Puść – wykrztusiłam, szamocząc się pod nim, próbując złapać oddech.

- Będziesz już grzeczna? – wymruczał niskim głosem, a ja skinęłam szybko głową. Dłoń Louis'a zniknęła z mojej szyi. Zaczęłam głośno kasłać. – Jestem bardzo na Ciebie zły, że mi uciekłaś – stwierdził, nadal nie schodząc z mojego ciała. Mówił to tak cicho, że słyszałam go tylko ja. – Próbowałem być dla Ciebie miły.... A ty tak bezczelnie mi uciekłaś... byłaś bardzo niegrzeczna – uśmiechnął się szelmowsko. – Chciałem Cię oszczędzić i odpuścić na jakiś czas, ale... teraz głęboko się nad tym zastanowię.

***

- Zjesz coś? – zapytał mnie Louis, prowadząc do kuchni, gdy nareszcie dotarliśmy do ich domu. Patrzyłam na niego z nienawiścią. – Halo, pytałem się Ciebie o coś! – Louis pomachał ręką przed moją twarzą.

- Słyszałam – warknęłam, siadając na stołku obok wyspy kuchennej. – Nie chcę Twojego pieprzonego żarcia – dodałam po chwili, fukając na końcu. Louis zacisnął szczękę i spojrzał na mnie chłodno.

-Słuchaj, ja też nie cieszę się z myśli, że mam Cię do cholery niańczyć i marnować na Ciebie czas, ale to jest moja robota i muszę ją wykonać. Nie wiem na ile tu zawitasz, ale do tego czasu przymknij się, bądź mi posłuszna i wtedy oboje będziemy zadowoleni.

- A kim ja jestem? Niewolnicą, że mam Ciebie słuchać? W jajcach Ci się poprzewracało – syknęłam. Widziałam po minie Tomlinsona, że nie był zadowolony słysząc moje słowa. Podszedł do mnie i mocno przycisnął do wyspy, która nieprzyjemnie wbiła mi się w plecy. Przez dobrą minutę mierzliśmy się wzrokiem, nawet nie mrugając. Próbowałam wyglądać na zaciętą, ale z każdą sekundą co raz trudniej było mi na niego patrzeć. Przerażał mnie.

- Nie radzę Ci ze mną pogrywać – mruknął niskim głosem. – Bo wtedy będzie nie miło.

- Przecież chodzi tutaj tylko o zemstę, więc czemu nie zamkniesz mnie w jakieś piwnicy i będziesz miał to z głowy? – prychnęłam. – Mógłbyś teraz pieprzyć jaką zdzirę, a tak starasz się zdobyć kogoś, kto Ci na to nie pozwoli.

REVENGE I l.t IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz