● CHAPTER 04 ●

Start from the beginning
                                        

Asagi dalej poszukiwał tego przeklętego guzika, który bawił się z nim w chowanego.

Do czasu, kiedy w końcu udało mu się go znaleźć i wystarczyło go odblokować, aby móc go wcisnąć.

— W końcu cię znalazłem, ty padalcu! — mruknął pod nosem Asagi, nie zdając sobie sprawy z tego, że owe słowa były dość głośne i słyszalne przez Kamijo.

Dla niego teraz jedynie liczyło się to, aby w końcu wcisnąć ten przycisk, aby fachowcy zajęli się ich wyciągnięciem z tej okropnej pułapki.

Kiedy już wcisnął i przytrzymał przez podane kilka sekund, puścił przycisk i Asagi’emu pozostało jedynie czekać, co będzie dalej.

Wszystko, co mógł zrobić, już zrobił i to wcale nie napawało go zbytnio optymizmem.

Kamijo przez chwilę miał wrażenie, że się przesłyszał, kiedy usłyszał parszywe słowa wypowiedziane przez Asagi’ego.

Nic więc dziwnego, że spojrzał się na niego ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy.

— Coś mówiłeś? — spytał po dłuższej przerwie Kamijo, chcąc upewnić się, czy się nie przesłyszał.

Asagi aż drgnął, kiedy usłyszał słowa wypowiedziane przez Kamijo, o którym na tę chwilę kompletnie zapomniał, co było do przewidzenia.

Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, kto co do niego przed chwilą powiedział.

Stąd też spojrzał się w kierunku swojego rozmówcy, aby zauważyć, że mocno był on zdziwiony.

— C-co?! — spytał lekko skołowany Asagi, tuż po tym, jak spojrzał się na Kamijo.

Co było lekko zrozumiałe, jeśli był tak mocno skupiony na poszukiwaniu głupiego przycisku, który tak ostro się przed nim ukrywał, jakby nie chciał, aby zostali uratowani z tej metalowej kiszki.

— Pytałem się, czy coś mówiłeś? — ponowił swoje słowa Kamijo, powoli zaczynając się martwić o swojego rozmówcę.

Wystarczyło, że utknęli w tej ciasnej kiszce, to jeszcze jednemu z nich zaczęły mieszać się w głowie klepki.

Gdyby nie fakt, że obaj byli wampirami, to jeszcze można byłoby to jakoś przeżyć.

— Nie, nic nie mówiłem, a czemu pytasz? — odparł pytająco Asagi, starając się jakoś zamieść wypowiedziane po nosem słowa pod mentalny dywan.

Na całe szczęście, że dotyczyły one jedynie tego, że szukał i znalazł ten głupi przycisk, bo jakby to były inne słowa, trudniej byłoby mu się z nich wy pałętać.

— Jeśli tak uważasz, nie ma sprawy! Chyba w końcu znalazłeś ten przycisk i go przycisnąłeś? — Kamijo tylko ciężko westchnął na dźwięk, wypowiedzianych przez Asagi’ego słów, aby po chwili zmienić temat rozmowy, aby tamtej już nie kontynuować, bo było to bez sensu, zarazem nieco zmieniajcie pozycje, w jakiej obecnie się znajdował.

Chociaż tak naprawdę zbytnio nie miał na tę chwilę pomysłu, jak miałby kontynuować tę rozmowę, bo przecież nie będą stali w kompletnej ciszy, prawda?

Tę i inne myśli przechodziły przez umysł Kamijo, bo na pewno nie miał zamiaru zaczynać rozmowy o głupich uczuciach, nieprawdaż?

Tym bardziej że Kamijo mocno musiał się kontrolować, aby o nich na głos przez przypadek nie wypowiedzieć!

Nie zdając sobie sprawy z tego, że Asagi robił to samo, co on i stąd tak ostro na swój widok reagowali.

Samemu Asagi’emu równej nie było komfortowo musieć przebywać w jednym pomieszczeniu z obiektem swoich uczuć.

Jeszcze, jak znajdował się z innymi w tym samym pomieszczeniu, jeszcze jakoś potrafił wytrzymać, ale nie jak teraz!

Doskonale zdawał sobie sprawę z tego ciemnowłosy, że w każdej chwili mógł wypaplać to, co do jasnowłosego czuje, a to jak wiadomo, za żadne skarby nie wchodziło w grę!

Tak bardzo byli pochłonięci tym, czego nie powinni powiedzieć do siebie na głos, że nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, jaki blady strach padł na ich przyjaciół!

O tym dopiero później mieli się dowiedzieć, bo z powodu braku połączenia telefonicznego, a raczej z jego marnym, nie byli w stanie uzyskać odpowiedzi ze strony reszty zespołu.

Z czego nie byli zbytnio zadowoleni, ale nic na to, jak wiadomo, poradzić pod tym względem nie mogli.

Zwykle by się z tej sytuacji teleportowali, ale z powodu zabezpieczeń, nie mogli tego dokonać.

Asagi jedynie cicho westchnął, bo czuł całym sobą, że jeszcze trochę spędzą razem w tej przeklętej pułapce.

A co za tym idzie, będą musieli o czymś jednak rozmawiać, bo inaczej zwariują.

Wszystko, co mogli zrobić, już tego dokonali i teraz pozostało im jedynie czekać na ratunek.

Z czego obaj zbytnio nie byli zadowoleni, ale innego wyboru pod tym względem nie mieli.

— Tak, znalazłem go i przycisnąłem, jak pisała instrukcja, a ty spróbowałeś wysłać wiadomość do reszty twojego zespołu? — spytał po dłuższej przerwie Asagi, zarazem odpowiadając na słowa wypowiedziane przez Kamijo.

— Całe szczęście, bo już martwiłem się, że dalej szukasz tego przeklętego guzika, ale na szczęście tak nie było. Tak, już wysłałem wiadomości, ale nie było łatwo, bo bardzo niskie jest połączenie komórkowe w tej windzie i dalej nie wiem, czy do nich dotarły! — odrzekł po chwili Kamijo, odpowiadając na pytanie zadane na samym końcu przez Asagi’ego.

W tym momencie odetchnął Kamijo z ulgą, że udało mu się dorwać ten przeklęty przycisk, który tyle problemów im teraz zgotował! Teraz naprawdę pozostało im jakoś wytrzymać, nim pomóc nadejdzie.

Ich głosy, raz po raz odbijały się od metalowych ścian windy, która dalej był ich nieoczekiwanym zamknięciem w takim wydaniu, którego żaden z nich się nie spodziewał.

Z każdą chwilą coraz bardziej czuli się niekomfortowo i musieli coś z tym zrobić, inaczej coś paskudnego mogłoby się wydarzyć.

Chociaż nie w takim wydaniu, jak się im na samym początku wydawało.

— Zdaję sobie sprawę, jak to musiało wyglądać, ale to nie była moja wina! Ten głupi przycisk, zachowywał się tak, jakby nie chciał być znaleziony! — żachnął po chwili poirytowany Asagi, wyrzucając to, co siedziało mu na sercu.

— Takie miałem właśnie wrażenie, że goniłeś przycisk, którego w końcu dorwałeś i to się teraz liczyło! — zauważył po chwili Kamijo, dając mu do zrozumienia, że doskonale go pod tym względem rozumiał, że czuł się nieco z tego powodu poirytowany.

Tak naprawdę, wcale nie dziwił się Kamijo, że Asagi czuł tak mocne poirytowanie, z powodu tego, że głupi przycisk bawił się z nim, w kotka i myszkę.

Asagi odetchnął z ulgą, że Kamijo nie zaczął wygarniać mu, czemu tak długo szukał głupiego przycisku, co nie było jego tak naprawdę winą.

Po ostatnich słowach ponownie nastąpiła niezręczna cisza, którą można było ponownie kroić nożem.

Na chwilę odwrócili od siebie wzrok, jakby nie wiedzieli, co dalej mają z tym czasem zrobić.

Between Floors | BOOK 00Where stories live. Discover now