● CHAPTER 04 ●

8 3 0
                                        

Asagi już chciał coś powiedzieć, na temat tego, aby nie krakał, e w ostatniej chwili zmienił co do tego zupełnie zdanie.

A to dlatego, że, nawet jeśli mu o tym powie, to i tak niczego to już nie zmieni i nie cofnie słów, jakie Kamijo wcześniej wypowiedział.

Z każdą chwilą w windzie robiło się duszno, chociaż to ich tak naprawdę nie dotyczyło, ale gdyby byli tutaj śmiertelnicy, pewnie już by odchodzili od zmysłów z tego powodu.

Jednak w końcu Asagi postanowił, że jednak nie przemilczy tego, co od Kamijo powiedział.

W sumie sam ostatnio myślał, jakby to było dobrze, aby mógł przez jakiś czas pobyć sam na sam z Kamijo i właśnie takowa okazja się nadarzyła.

— Ty lepiej więcej już nie kracz, bo jeszcze pogorszysz sprawę! Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, reszta pewnie zacznie się o nas denerwować, więc czy nie lepiej dać im znać, że zostaliśmy uwięzieni w windzie? — rzekł po chwili Asagi, zarazem odpowiadając na słowa wypowiedziane przez Kamijo, dając mu do zrozumienia na końcu pytaniem, że o czymś poza krakaniem, nie pomyślał.

Teraz Asagi’emu pozostało jedynie czekać na to, co powie jego kompan niedoli, który wyglądał, jakby nie wiedział, co ma ze sobą zrobić.

Dopiero po słowach Asagi’ego, Kamijo tak naprawdę zdał sobie sprawę z tego, co przed chwilą powiedział!

A przecież mówił sobie w myślach, aby tego nie robił, a sam to jednak zrobił.

— Och, wybacz, rzeczywiście nie pomyślałem, co tak naprawdę mówię! Niby w jaki sposób mamy tego dokonać, jak w windach jest słaby zasięg? A tak na marginesie, czemu jeszcze nie wcisnęliśmy tego przeklętego guzika, aby powiadomić, że utknęliśmy? — zauważył z przekąsem Kamijo, tuż po tym, jak zdał sobie sprawę z tego, że od momentu zatrzymania się tej durnej windy, powinni wcisnąć przycisk, który był przygotowany na taką ewentualność.

Ciemnowłosy spojrzał się na niego ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy, a to dlatego, że nie bardzo zrozumiał, co właśnie od niego usłyszał.

Do czasu, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że rzeczywiście o tym fakcie kompletnie zapomniał!

— … Że też o tym kompletnie zapomniałem! Dzięki za przypomnienie! — odparł po chwili Asagi, zaraz kładąc dłoń na czole, zarazem również przymykając oczy.

— Spoko, zdarza się, nie masz za co mi dziękować! W takim razie nie traćmy, ani chwili dłużej! A ja spróbuję wysłać wiadomość do moich przyjaciół, że utknęliśmy! — skwitował po chwili Kamijo, zarazem też wyciągając z podręcznej torebki telefon komórkowy.

— Jasne, potem sam spróbuję zrobić to samo! — odrzekł po chwili Asagi, na słowa wypowiedziane przez Kamijo i skupił swój wzrok na tym, aby znaleźć ten przeklęty przycisk, który, jak na złość, chyba się schował.

W tym czasie Kamijo był tak pogrążony próbą wysłania wiadomości do reszty członków zespołu, że nie zwracał zupełnie uwagi na to, co wyrabiał Asagi.

Może, gdyby zauważył, pewnie nie byłby w stanie skupić się nad tym, co teraz robił.

Oczywiście, jak na złość, była okropna łączność, więc trochę mu zajęło, nim udało mu się jakikolwiek wysłać.

— Teraz tylko pozostaje mi mieć nadzieję, że któryś z nich dostał ode mnie tę wiadomość… — pomyślał Kamijo tuż po tym, jak wysłał ostatnią wiadomość do ostatniej osoby.

Teraz jedynie pozostało mu czekać, czy ktokolwiek odczytać wiadomość, co oznaczałoby, że wiadomość do nich dotarła.

Oczywiście nie miałby ochoty im odpisywać, bo i tak ma ważniejsze sprawy na głowie, w postaci opuszczania tej durnej windy.

Between Floors | BOOK 00Where stories live. Discover now