Rozdział 24

11.6K 794 45
                                    

Użyłam dzwonka do domu Nialla, ale nie dostałam żadnej oznaki życia ze strony domowników, lecz okazały się być otwarte, więc weszłam do środka. Było ciemno, więc prawie nic nie widziałam, ale za to słyszałam śmiechy dobiegające z tarasu. Poszłam w jego kierunku i zobaczyłam unoszący się dym, który był widoczny dzięki ozdobnym lampom znajdującym się na ogrodzie. Popukałam w szybę i wtedy kilka głów odwróciło się w moją stronę. Wyszłam na zewnątrz i wtedy Niall trzymającego jointa podszedł do mnie, by mnie przytulić.

- Cześć skarbie!

- Uhm, cześć. A to są...

Spojrzałam się na trzech chłopaków, którzy siedzieli przy stole.

- Tu jest Louis - wskazał naszego przyjaciela, który posłał mi rozbawione spojrzenie - A tu Bryan i Nate, moi kuzyni.

Oboje wstali, by po kolei podać mi dłoń.

- Hej maleńka, jestem Nate - powiedział blondyn, którego jedna ręka była pokryta tatuażami.

- Hej - uśmiechnęłam się nieśmiało. Nathaniel odsunął się, by zaciągnąć się jointem i tym samym pozwolić Bryanowi na przywitanie się ze mną. Był szatynem. Oboje byli trochę podobni do Nialla z tego co widzę przez ciemności i chyba byli braćmi.

- To są moi bracia, skarbieee - powiedział Niall przeciągając wyrazy chyba jak najdłużej się da - Moi najbliżsi kuzyni.

- Bardzo spoko panowie - powiedział Louis.

- Miło mi poznać - uśmiechnęłam się. Gdy wszyscy usiedli, zajęłam miejsce na kolanach Nialla.

- Nialler, postarałeś się - Nate kiwnął ma mnie głową wypuszczając dym ze swoich ust.

- Mam wielkie szczęście, bo jest cudowna.

Słowa Nialla wywołały uśmiech na mojej twarzy.

- Nie mogę się doczekać imprezy - powiedział Bryan, dzięki czemu przypomniałam sobie o imprezie na plaży, która miała zakończyć wakacje, dlatego kuzyni Nialla tutaj przyjechali. Szkoła jest za dwa tygodnie i zdecydowanie to mi się nie podoba. Te wakacje są zbyt idealne, żeby już się skończyły.

Na początku tygodnia razem z Niallem postanowiłam, że oprowadzimy jego kuzynów po mieście. Mieszkali ode mnie dosyć daleko, więc nie mieli okazji, by tu przyjechać.

- Możemy iść do galerii, do salonu gier. Co wy na to? - zaproponowałam, na co chłopcy oczywiście się zgodzili. Pojechaliśmy tam Porsche Nialla, bo nie było sensu, żeby jechać dwoma samochodami.

- Woah, okej, dlaczego u nas nie ma czegoś takiego? - powiedział Bryan, gdy zobaczył salon gier. Już tutaj było słychać odgłosy różnorakich konsol i innych atrakcji.

- I dlaczego nie byliśmy tutaj wcześniej? - spytał Niall, udając, że jest zły.

- Ups? - zaśmiałam się wzruszając ramionami. Gdy weszliśmy do środka, zobaczyłam małe dzieci z rodzicami jak i nastolatków, którzy byli w naszym wieku.

- Wyścigi! - krzyknął Nate i jak dziecko podbiegł do konsoli z grą wyścigową. Zaśmiałam się i razem z chłopcami doszliśmy do niego.

- Okej, kuzynie, ścigamy się. Widzę, że można grać w dwie osoby, co jest świetne, bo mogę cię zniszczyć - powiedział Niall z pewnością siebie.

- Och, czyżby? Zobaczymy.

Oboje usiedli na wielkich siedzeniach, a po chwili Niall wrzucił monety do urządzenia. Po chwili zaczęli się ścigać i rzeczywiście, Niall był w tym bardzo dobry. Cóż, w końcu kiedyś grał ze mną w wyścigi.
Spojrzałam na Bryana, który dopingował swojego brata i wtedy wpadłam na pomysł.
Nachyliłam się do ucha Nialla i zaczęłam do niego szeptać.

New Neighbour || Niall Horan (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz