Rozdział 1

69 6 0
                                    

Moje marzenie zaczyna się spełniać, dobrze mi szło w szkole, miałam szansę dostać się na dobre studia i zostać chirurgiem ale nie czułam przy tym dumy ani nic, można powiedzieć że byłam rozczarowana; sama już nie wiedziałam czego tak na prawdę chce.

Miałam wiele zainteresowań: cieszyłam się jak głupia na świeżym powietrzu z pięknym krajobrazem, kochałam pływać, skakać z dużych wysokości i kochałam od czasu do czasu od izolować się od reszty świata, rysowanie sprawiało mi wielką przyjemność. Byłam dziwna, bo widziałam świat inaczej niż wszyscy moi rówieśnicy, potrafiłam dostrzec piękno we wszystkim, wszystko mnie fascynowało.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Hej Axel, wychodzisz dzisiaj z nami? Idziemy w twoje ulubione miejsce.

-Ulubione czyli gdzie?

-Wystarczy jak ci powiem że chłopacy naprawili naszą drewnianą łódeczkę?

-Wystarczy, gdzie i kiedy?

-Za 20 min tam gdzie zawsze.

-Spoko już się szykuję.

Zadzwoniła do mnie moja najlepsza przyjaciółka, byliśmy powiedzmy coś w rodzaju hipisów, tyle że nie paliliśmy zioła i nie spożywaliśmy dużej ilości alkoholu, mieliśmy się udać na bezludną wysepkę, na której nie byłam od 2 tygodni bo nasz statek się rozwalił; była to jakaś stara drewniana łódka którą znaleźliśmy i dzięki niej odkryliśmy moją wyspę.

Każde wolne dni spędzaliśmy na naszej wyspie, którą nazwaliśmy " freedom" czyli " wolność", rodzice nie wiedzą gdzie przebywamy ale nam ufają bo zawszę wracamy cali i nawet jak by na zabronili to i tak byśmy tam poszli.

Ta wyspa była już widocznie przez kogoś odkryta, bo znaleźliśmy tak starą przyczepę którą troszkę podreperowaliśmy i tam mieszkaliśmy.

Szybko się wyszykowałam, jak zawsze ubrana w stanik a na niego katana bez rękawów i zamknięcia i do tego krótkie szorty i niskie trampki, były wakacje więc zamierzałam tam zostać co najmniej 3 dni więc wrzuciłam do plecaka w stylu "Vintage" jedną krótką bluzkę, szorty i jeden kombinezon, no i oczywiście bieliznę. Wrzuciłam tam też swoje owocowe papierosy które od czasu do czasu popalaliśmy, wzięłam także trochę kasy i szybko zbiegłam na dół krzycząc że znowu mnie nie będzie na parę dni, rodzice nawet nie zdążyli nic powiedzieć bo zamknęłam drzwi i wyszłam.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
SIEMANECZKO ;)
JEST JUŻ MOJA KSIĄŻKA KTÓRĄ SAMA PISZĘ,
MIŁEGO CZYTANIA :)

Sobą byćWhere stories live. Discover now