PROLOG

369 76 643
                                        

Jam jest Pan,

Bóg twój,

który cię wywiódł z ziemi egipskiej,

z domu niewoli.

- Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale w tej sytuacji muszę zadać to pytanie. Czy córka cierpi na zaburzenia psychiczne? Leczy się?

Pytanie młodego lekarza, szczupłego blondyna o zielonych oczach, zabrzmiało łagodnie, jednak jego przeszywające spojrzenie sprawiło, że Ewa Janicka poczuła się, jakby i ją podejrzewał o chorobę.

Bezczelny!

Prawie straciła córkę, a on jej tu imputuje!

- Oczywiście, że nie! - krzyknęła, czując spływającą po policzku łzę, której dłużej nie była w stanie powstrzymać. - Maria to normalna dziewczyna!

Matka ścisnęła przedramię, za które ją trzymała. Ewa wiedziała, że zaraz się wtrąci. Zawsze wtrącała się we wszystko, a najbardziej w życiorysy innych.

I rzeczywiście długo nie potrwało, nim kłapnęła dziobem:

- Nie leczy się, ale powinna. Podejrzewam, że nie brała przepisanych leków.

Córka spojrzała na nią zaskoczona, a lekarz uniósł brew:

- Czyli chodziła do specjalisty? - upewnił się.

- Kilka razy była na pewno, bo czekałam za nią w poczekalni. Ale ona ma dwadzieścia dwa lata, nie mogę jej stale pilnować. Leki czasem brała przy mnie, ale może je później wypluwała? Albo wymiotowała?

- O jakich lekach mówisz, do cholery?! – wycedziła Ewa przez zęby, drżąc. Ledwo się powstrzymywała, by nie zdzielić i matce, i doktorkowi. - Maria nie jest chora!

Zapewnieniom kobiety przeczył jednak widok, który mieli w zasięgu wzroku, za grubą szybą. Niemal równocześnie spojrzeli na pogrążoną w śpiączce dziewczynę.

Jej mała, niewinna Maria, była podłączona do aparatury, której przeznaczenia Ewa nawet nie znała. Ekrany migały, aparatura wydawała spokojne, lecz na korytarzu niemal niesłyszalne, krótkie dźwięki. Z ust dziewczyny wychodziła rurka intubacyjna, a w żyłach płynęła nie tylko krew, ale też leki. Wężyki, kable i elektrody podtrzymywały życie, które sama chciała sobie odebrać. Przeguby miała owinięte bandażami. Powierzchowne rany na reszcie ciała pozostawały odsłonięte, opatrzono tylko te najgłębsze.

Widok pogodnej zazwyczaj Marii w takim wydaniu był dla Ewy ciosem prosto w serce.

Stan był ciężki, ale ten idiota twierdził, że stabilny.

No ale żeby takie coś imputować, że Maria jest nienormalna?!

- Rozumiem pani wzburzenie, jednak myślę, że bez powodu nie targnęła się na życie – odparł spokojnie.

- Wnuczka ma pewne problemy...

- Maria jest normalna! - wrzasnęła tak, że aż obejrzała się na nią przechodząca pielęgniarka, zwalniając kroku.

Janicka posłała matce spojrzenie, które zmusiło ją do pokornego spuszczenia głowy i zaciśnięcia ust w wąską kreskę.

- Proszę nie krzyczeć – lekarz mówił łagodnie, z nadzieją, że jego spokój udzieli się kobietom. - Nie twierdzę, że pani córka jest nienormalna, jednak jeśli mamy dojść przyczyny jej obecnego stanu, warto rozważyć możliwości, które ją do niego doprowadziły. A jeśli cierpiała na psychiczne zaburzenia i nie brała leków, może to być jeden z powodów.

Jam Jest [18+]Where stories live. Discover now