PROLOG

122 19 8
                                        



#SilenceMS

Cześć!! Ale jestem podekscytowana tą historią!! Zapraszam do czytania i komentowania :)

❧❀❧❀❧❀❧❀❧

– To tylko niewielka niedogodność.

W potężnej bibliotece panowała ponura atmosfera. Unosiła się również gęsta cisza, jak gdyby sama przestrzeń wstrzymywała powietrze. Z niemal każdego filara sączył się smród stęchlizny i kurzu. Płomienie świec tańczyły niespokojnie, kiedy Catherina Bellington poruszała się po budowli z gracją, jakiej wielu mogło jej pozazdrościć. Opuszką smukłego palca przemykała po grzbiecie zakurzonej księgi, w której prym wiódł język łaciński.

– Oni nie są na to gotowi, Theodorze.

Głos miała cichy, lecz stanowczy.

– Całe ich życie mknie ku temu jednemu momentowi, Catherino – przemówił zza regału. Jego sylwetka niemal zanikała w mroku. – Mają nazwiska zapisane w starych zwojach.

Catherina odwróciła się gwałtownie na pięcie.

– Zmiotą tę szkołę z powierzchni ziemi! – zawołała rozjuszona. – Poświęciliśmy jej tyle pięknych lat.

Theodor Langford uśmiechnął się nieznacznie.

– Twoja córka to wspaniała młoda kobieta. Jeśli któregoś dnia otrzymam zaszczyt nazwania ją synową... – Zawiesił głos. – Będę wniebowzięty.

Kobieta parsknęła gorzkim śmiechem.

– Moja córka nie zna granic. Jest chciwa, pyszałkowata, bezwzględna. Spali wszystko, co stanie jej na drodze do osiągnięcia upragnionego celu.

Niepokojąco przedłużająca się cisza sprawiła, że westchnęła cicho w przestrzeń.

– Ona jest taka... jak ja.

– W rzeczy samej. – Theodor nie krył zadowolenia. – Każde z nich jest inne. Brynn i Gabriel to urodzeni liderzy. Blanche biegnie po trupach do celu. Cechuje ją okrutność, ale również lojalność. Maximilian posiada umysł, który nie zna limitów. Axel dopełnia ich grupę swoim urokiem. Zgodnie twierdzimy, że wspólnie stworzą nowy porządek.

Catherina uniosła w zaciekawieniu brwi.

– Zgodnie twierdzcie?

– Wszyscy, najdroższa. Cała nasza czwórka wyraża gotowość, by przekazać im władzę nad Akademią Caernarfon. Brakuje nam jedynie twojego głosu.

Bellington podeszła do okna i odchyliła bordową, odrobinę zakurzoną zasłonę. Za oknem rozpościerał się śnieg – niemal zbyt czysty, jak gdyby nie znał brudu i krwi. Prószyło nieustannie. Akademia w bieli zapierała dech w piersi.

– Wiesz, co mówią stare zwoje – wyszeptała niemal niesłyszalnie. – Z pięciorga narodzonych wśród krwi, jedno zapragnie więcej, aniżeli zostało mu dane. Dzieje się tak w każdym przypadku, Theodorze. W każdym pokoleniu.

Mężczyzna mógł jedynie milczeć.

Na dziedzińcu poruszył się cień. Brynn Bellington kroczyła przez śnieg powoli, w zamyśleniu. Jej jasne włosy stapiały się z otoczeniem. Ciało okryte miała grubą kurtkę, a szyję oplecioną szalikiem w odcieniu burgundu. Niczym smuga krwi na bladej skórze.

Catherina przyjrzała jej się ze zmartwieniem.

– Niegdyś obawiałam się, że złamie ich ten okrutny świat, ale tak się nie stanie. To nie przed tym będą musieli się bronić... – Zawahała się. – Zgubi ich to, co dzielą między sobą.

Odwróciła się do Theodora z przeczuciem, którego nie mogła pozostawić w czeluściach umysłu.

Zdradzą siebie nawzajem.

❧❀❧❀❧❀❧❀❧

SilenceDonde viven las historias. Descúbrelo ahora