Nie obwiniaj się.
Siekiera przejechała po moim przedramieniu, cudem, nie przecinając kości. Krzyknąłem, a gdy zobaczyłem głęboką ranę ciągnąca się za moim nadgarstkiem, z której lała się krew, z trudem powstrzymałem odruch wymiotny. Krew i jej zapach zawsze mnie obrzydzały. Gdy kapała w dół, zostawiając ciemnoczerwone plamy na trawie, mój umysł przyćmiło i nawiedziły mnie myśli, jak tak wielu osobom zadawanie bólu może sprawiać przyjemność. Niektórzy ludzie wręcz cieszą się i są usatysfakcjonowani, kiedy widzą, jak druga osoba krwawi i uchodzi z niej życie. Większość takich osób musi być chora psychicznie lub niezrównoważona z innych powodów, a wciąż zawsze w naszych umysłach zakotwicza się pytanie, jak można być takim człowiekiem. Zadającym ból i krzywdzącym.
Ojciec zareagował od razu i przepraszając mnie, zerwał z siebie koszulę, by następnej sekundzie obwiązać ją wokół mojej ręki, aby zatamować krwawienie. Piekący i ogłuszający ból ustąpił miejsca temu bardziej znośnemu, a ja od razu oprzytomniałem, prostując się. Skupiłem wzrok na kwitnącej jabłoni kilka metrów ode mnie, byleby nie patrzeć, na przeciekający krwią materiał oraz drobną plamę, która zdążyła utworzyć się na ziemi.
Trzymałem drewno, które on rąbał na opał, kiedy przez problemy z mięśniami jego ręka drgnęła, nieoczekiwanie się ześlizgnęła, a masywna siekiera zamiast drewna przecięła moje przedramię. Nie miałem mu tego za złe, wiedziałem że to był wypadek, jednak ból był cholernie mocny. Mój ojciec był starszy i chorowity, a od jakiegoś czasu coraz częściej tracił kontrolę nad własnym ciałem. Wydawałoby się, że ciągnie się za nim jakieś fatum, ale zawsze starał się ukrywać swój ból, aby mnie nie martwić.
- Rana jest głęboka, chodź szybko do Eury, żeby dokładniej zatamowała krwawienie a przede wszystkim to zaszyła - rozkazał ojciec chrapliwym głosem. Nasza sąsiadka była medyczką i w razie urazów pomagała osobom z wioski. Kiwnąłem głową i zaciskając zęby szybko poszedłem z ojcem do domu kobiety w średnim wieku. Znajdował się on dokładnie kilkadziesiąt metrów od naszej chaty, droga była żwirowa, a pokonanie jej zajęło naprawdę krótko, kiedy szliśmy szybkim marszem.
Jej dom był z kamienia i mimo, że nieduży, to w środku miała osobny pokoik, w którym zajmowała się leczeniem. W powietrzu unosił się zapach suszonych ziół i popiołu. Gdzieś w kącie, przez szczeliny w drewnianych oknach do środka wpadały promienie popołudniowego słońca. Kobieta, jak zawsze uprzejmie zaprosiła nas do środka, a po wytłumaczeniu zajścia zajęła się oglądaniem mojej ręki. Przy ścianach znajdowały się różnorodne półki i szafki z flakonikami, miseczkami oraz różnymi szkatułkami wypełnionymi maściami, ziołami, a także włóknami i materiałami, pomocnymi przy opatrywaniu chorych. Siedziałem na pryczy, kiedy szczupła, drobna kobieta zszywała mi rękę. Krwi z czasem przestało być tak dużo i byłem w stanie patrzeć jak Eura wplata nić w moją skórę, łącząc ze sobą kolejno rozcięte wcześniej tkanki. Jej skupienie objawiało się zmarszczonym nosem i ściągniętymi brwiami.
- Powinieneś przestać tyle pracować - zwróciła się do mojego ojca. - Nickolaus jest już dorosły i powinieneś obciążyć go większą ilością obowiązków - powiedziała tonem doświadczonej w życiu kobiety. Nieraz sam kłóciłem się z ojcem, że go w czymś wyręczę, jednak on, jako pracoholik, nigdy nie pozwalał mi się zbytnio wtrącać, wolał wszystko robić sam i po swojemu. Całe życie pracował jako zbrojownik, tworząc bronie i pancerze, nigdy nie chciał, by ktoś go w czymś wyręczał, a teraz odbijało się to na jego zdrowiu. Każdy w wiosce wiedział, że jest on poważnie schorowany, a Eura poruszała z nim już tę kwestię wiele razy, jednak on nigdy nie przejmował się na poważnie swoim zdrowiem.
- Nickolaus ma dopiero dziewiętnaście lat i całe życie przed sobą, nie powinien go marnować na kucie broni ze staruchem - spierał się, jak zawsze, zerkając na nas swoimi brązowymi oczami.
YOU ARE READING
Vevclese
FantasyNiektóre korony nie oznaczają władzy. Oznaczają wyrok. Królestwo, w którym cisza jest jedynym sposobem na przetrwanie, zdrada jest walutą, a plotki - nadzieją na lepsze jutro. Już mało osób pamięta dawne czasy, legendy obrócone w popiół. Dziewczyna...
