🎧 - Sweater Weather - The Neighbourhood
Powietrze w klasie było duszne, mimo otwartego okna. Thanos siedział w ostatniej ławce, wpatrując się w obdarte rogi swojego pomazanego czarnym długopisem zeszytu. Z tyłu sali nikt mu nie przeszkadzał – tam nikt nie zadawał pytań, nikt nie próbował go wciągnąć w rozmowę. Idealne miejsce, żeby po prostu zniknąć. A to właśnie było jego celem.
Nowy rok szkolny nie różnił się niczym od poprzednich. Twarze zmieniały się co jakiś czas, ale ludzie zawsze byli tacy sami – ciekawscy, oceniający, gotowi rzucić cię pod pociąg dla własnej rozrywki. Thanos nauczył się, że najlepiej po prostu ich unikać. Mniej spojrzeń, mniej pytań, mniej problemów.
Właśnie wtedy drzwi otworzyły się z hukiem. Rozmowy w klasie ucichły, a Thanos nawet nie podniósł głowy. Kolejny spóźnialski. Pewnie ktoś, kto myśli, że jest najważniejszy w pokoju. Ale wtedy usłyszał głos.
– Co za ścisk, myślałem, że to liceum, nie pociąg podmiejski. – Ton był swobodny, lekko zadziorny, a jednocześnie w jakiś sposób znajomy.
Thanos poczuł, jak coś w nim zamarło. Podniósł wzrok, niemal niepewnie. Przy drzwiach stał chłopak w luźnej bluzie, z rozwichrzonymi włosami i nonszalanckim uśmiechem, który wydawał się wyzywać świat na pojedynek. Jego ręce w kieszeniach, lekko przechylona sylwetka, spojrzenie, które zdawało się oceniać pomieszczenie w kilka sekund.
To był Nam-Gyu.
Minęło kilka lat, odkąd ostatni raz się widzieli, ale Thanos rozpoznał go od razu. Mimo zmian, mimo tej pewności siebie, która teraz biła od niego, w oczach wciąż był ten sam chłopak. Ten sam, który kiedyś przyrzekał, że zawsze będzie przy nim. Thanos poczuł, jak serce zaczyna walić mu w piersi, a dłonie automatycznie zaciskają się w pięści.
Nam-Gyu rozejrzał się po klasie, a jego spojrzenie zatrzymało się na Thanosie. Przez chwilę zdawało się, że czas stanął w miejscu.
– Thanos? – zapytał, mrużąc lekko oczy, jakby nie dowierzał, że to naprawdę on.
Thanos spuścił wzrok, próbując zignorować uścisk w żołądku. Udawał, że nie słyszy, że nie widzi, że to nie ma znaczenia. Ale Nam-Gyu, jak zawsze, nie zamierzał odpuścić.
- Długo się nie widzieliśmy, prawda? - Dodał pewny siebie Nam-Gyu
Thanos nie odpowiedział. Zacisnął szczękę i patrzył w zeszyt, starając się zignorować obecność znajomego. Ale ten nic sobie z tego nie robił. Wyciągnął z kieszeni telefon, zaczął coś przeglądać, jakby siedzenie w ostatniej ławce było dla niego czymś naturalnym.
W klasie znowu rozbrzmiały rozmowy, ale dla Thanosa wszystko ucichło. W głowie miał tylko jedno pytanie: dlaczego Nam-Gyu wrócił i czego od niego chciał?
- Nie jest ci tu nudno? - Powiedział po raz kolejny Nam-Gyu, chciał zacząć jakąś konwersacje ze starym przyjacielem.
- Czy ty możesz zamknąć już ten twój niedorozwinięty ryj - Odpowiedział w końcu mu Thanos. - Bo, nie ręczę za siebie, gdy dalej będziesz mi pierdolić farmazony. - Mówił do niego oschle.
-Ej wyluzuj, co tak ostro.. - Nam-Gyu od razu odsunął się od Thanosa.
Nie wiedział dlaczego chłopak się tak zachowuje, jeszcze kilka lat temu świetnie się dogadywali.
Thanos przewrócił oczami, wracając do swojego zeszytu. Mógł udawać, że ten chłopak nic dla niego nie znaczył. Ale wspomnienia miały to do siebie, że potrafiły gryźć w najmniej oczekiwanym momencie.
Rok dopiero się zaczął, a już wiedział, że zapomnienie przeszłości będzie trudniejsze, niż myślał.
YOU ARE READING
𝑱𝒖𝒔𝒕 𝒐𝒏𝒆 𝒅𝒓𝒖𝒈 | 𝘛𝘩𝘢𝘯𝘨𝘺𝘶
FanfictionThanos i Nam-Gyu spotykają się ponownie po latach w tej samej klasie, choć ich światy wydają się teraz zupełnie inne. Thanos, ze swoim buntowniczym stylem i autodestrukcyjnymi nawykami, jest wyraźnym outsiderem. Zawsze siedzi w ostatniej ławce, z za...
