0 DNI PRZED WYPADKIEM
NOAH
„CIAŁO ORBITALNE ZOSTAŁO WYKRYTE 1 ROK ŚWIETLNY PRZED STATKIEM. PROSZĘ DOKONAĆ RĘCZNEJ KOREKTY 1,4* W LEWO, ABY UNIKNĄĆ ZDERZENIA O NIEZNANEJ MASIE"
Usłyszałem powiadomienie o asteroidzie. To moja szansa. Przez dość długi okres czasu wachałem się czy powinienem to zrobić. Mogłem naruszyć zdrowiem załogi, tylko po to, aby odebrać sobie moje.
Byłem bardzo dobrze wyszkolonym pilotem samolotów oraz statków kosmicznych. Wszyscy na mnie liczyli, bo w końcu zostałem tym jebanym kapitanem statku. Ciążyła na mnie wielka odpowiedzialność za wszystkich na statku, mimo tego, że był to mój ostatni lot w firmie Sky Fly.
Podobno mieliśmy ważny towar do przewiezienia, lecz głównym powodem moich kłopotów była Amelia. Wkurzała się na każde ciało, które odezwało się jednym słowem. Z każdym kolejnym dniem, jej głos stawał się coraz bardziej agresywny i ostry. Nikt nie wiedział dokładnie, dlaczego taka jest, ale jej analizy badań różniły się od innych.
- Pieprzyć to wszystko - chwyciłem za ster i skierowałem go w prawo. Nie ma odwrotu.
„POWAŻNE OSTRZEŻENIE! BEZPOŚREDNI KURS KOLIZYJNY Z CIAŁEM ORBITALNYM ODDALONYM O 0.5 ROKU ŚWIETLNEGO. WŁĄCZENIE AUTOPILOTA W CELU SKORYGOWANIA STATKU. DORADZIĆ ZAŁODZE, ABY ZAJĘŁA POZYCJE AWARYJNE. ZADOKOWANO 4000 KREDYTÓW NA POKRYCIE PAKIETU ZA AWARIĘ PERSONELU NAWIGACYJNEGO."
- Cholera - mruknąłem pod nosem bardzo rozwścieczony.
Wstałem jak najszybciej z krzesła i podbiegłem do komputera. Nic nie mogłem z nim zrobić w takiej sytuacji, a do środka też nikogo nie wpuszczę. Odwróciłem głowę i zauważyłem skrzynkę z napisem „użytkowność". Przeszłem szybkim chodem pod skrzynkę i gwałtownie ją otworzyłem. Pierwsze co zauważyłem to kluczyk do guzik awaryjnego. Chwyciłem go w dwie ręce i wróciłem na miejsce. Przekręciłem zamek, a plastikowe wieczko się otworzyło. Ścisnąłem rękę w pięść i uderzyłem w guzik czerwony jak alarm, który włączył się sekundę potem.
Cholera co ja zrobiłem?! Alarm wył jak szalony. Teraz był czas na ucieczkę. Zacząłem biec w kierunku drzwi wyjściowych na korytarz. Biegłem tak szybko jak nigdy. Jedyna czynność, przy której się zatrzymywałem, to otwieranie drzwi do następnego przedsionka. Kiedy chciałem otworzyć następne nie umiałem. Zacząłem zawracać i natrafiłem na maskotkę naszej firmy. Nie miałem pojęcia czy to już schiza, czy już umarłem, czy może jednak dalej żyje ale wyglądała.. przerażająco. Postanowiłem, że spróbuję otworzyć drzwi jeszcze raz. Chwyciłem za klamkę i pocisnąłem. Udało mi się. Biegłem dalej przez korytarz, a dźwięk alarmu wbijał się w moje uszy. Wydawało się, że robi się coraz bardziej czerwono na całym korytarzu. Kolejne drzwi się nie otwierają. Kurwa mać! Odwróciłem się i uderzyłem o coś. Straciłem przytomność.
——————————————————————————
jak coś to na początku * to stopień, bo na ip nie umiałam znaleźć chyba jestem ułomna.
425 słow💞
YOU ARE READING
TAKE RESPONSIBILITY
Mystery / ThrillerTO NIE BYŁ PRZYPADEK. Załoga statku kosmicznego wraca powoli na Ziemię. Pozostało im do przebycia około roku, aby wrócić do swoich domów. Pewnego dnia, kapitan statku Noah natrafia na asteroidę, której nie udaje mu się wyminąć. Załoga przeżywa uderz...
