Prolog

6 1 0
                                        


-Arie, ubrudziłaś się na twarzy - mama uśmiechnęła się do mnie i starła ślad czekolady z kącika moich ust.

-Dzięki - odwzajemniłam uśmiech

Dokończyłam jedzenie ciasteczka i wzięłam wałek do rąk. Uwielbiam wspólne pieczenie z mamą, spędzanie z nią czasu zawsze było przyjemnością. Straszne współczułam osobom które nie mają takich w wspomnień z mamą. Ona jest najukochańszą osobą na świecie. Skończyłam wałkowanie i zaczęłam wycinak foremką kolejne ciasteczka. Tym razem robiłyśmy ciastka w kształcie serc z kawałeczkami czekolady. To moje ulubione dlatego nie mogłam powstrzymać się przed zjedzeniem kilku, które zostały już wypieczone.

-Mamo, a kiedy wróci tata? - spytałam w końcu. Tata obiecał, że dzisiaj całą rodziną pojedziemy do kina. Już nie mogłam się doczekać. Tata zazwyczaj wracał o siedemnastej, a ta była za siedem minut

-Hm? Tata? Pisał do mnie pół godziny temu, że straszne korki w mieście i spóźni się piętnaście minut - próbowała zachować uśmiech, ale ja widziałam, że coś jest nie tak. Ona nie była najlepsza w ukrywaniu emocji, a ja za to nigdy nie miałam problemu z odczytywaniem emocji.

Wszyscy mówili, że byłam w tym mistrzynią. Nauczycielki w szkole mówili że mam wyjątkowy talent artystyczny i powinnam grać w spektaklach, dlatego często występowałam w szkolnych przedstawieniach, czasem nawet jako główna bohaterka. Bardzo podobało mi się takie zainteresowanie.

-Rozumiem - odpowiedziałam, opuszczając delikatnie głowę w dół. Liczyłam, że mama to zauważy i powie coś więcej, ale ona była już zajęta układaniem ciastek. Jej promienisty uśmiech znowu wrócił na twarz. Wyglądała wyjątkowo pięknie gdy się uśmiechała i to w niej lubiłam.

Ktoś zapukał do drzwi, byłam pewna, że tata jednak wrócił wcześniej i od razu chciałam pobiec do drzwi, ale mama powiedziała, że sama otworzy. W tym momencie zaczęłam mieć złe przeczucia ale zignorowałam je. Pobiegłam za mamą, która właśnie chwytała za klamkę. Drzwi powoli się otworzyły. Stał w nich wysoki mężczyzna ubrany w ciemno szarą kurtkę i czarne dresowe spodnie. Na głowę narzucony miał jednak kaptur, który zasłaniał część twarzy. Bez zastosowania rzuciłam się przez siebie i objęłam tatę. Mama pociągnęła mnie za rękę a ja widziałam dziwną desperację na jej twarzy. Nie rozumiałam o co jej chodzi.

-Kopę lat - odezwał się mężczyzna

W tym momencie wszystko zrozumiałam, ale było już za późno. Za późno...

-Czemu mnie to spotyka? Czemu zawsze ja? Czy ja nie mogę spokojnie żyć?! - wykrzykiwał mężczyzna w białej kurtce klęcząc przy grobie z małym aniołkiem - Gdybym tylko był piętnaści minut wcześniej! Gdybym wrócił wcześniej z pracy! - jego cała twarz pokryta była łzami. Sidział tak już od kilku godzin. Nie czuł głodu, nie czuł pragnienia. Czuł tylko puskę. Nie posiadał emocji jednak łzy płynęły jego oczami niczym dwa strumienie. - Spoczywaj w spokoju moja mała Arie - wyszeptał, podnosząc się z ziemi, po czym zaczął przeniósł się na kolejny grób

(*:・゚✧15.03.2022*:・゚✧

Let the show beginWhere stories live. Discover now