VII

2 0 0
                                    

Tessera zatopił nidell w bezbronnej ofierze, kończąc tym ciosem kolejny bitewny pojedynek. W momencie, gdy zadawał śmierć, w jego chłodnych oczach zapalały się złowieszcze iskry. Przez całą bitwę nie opuszczały go doskonałe opanowanie i samokontrola Nigdy nie panikował. Mechanicznie wykonywał pchnięcia, ataki Nualczyków obracał przeciwko nim samym. Każda potyczka ze srogim generałem miała ten sam wynik. Mimo to, Nualczycy nadal atakowali, aby rozproszyć go i utrudnić kierowanie oddziałem.

Cesarz stał na wzgórzu i obserwował pole walki. Jego wąskie, zaciśnięte usta często rozciągały się w triumfalnym uśmiechu. Wybiła dopiero siódma rano, a klęska Nualczyków była już przesądzona. Kilkudziesięciu żołnierzy, brodząc we krwi rodaków wolało zginąć niż prosić o litość. Padali na zbrukaną trawę, zasilając czerwone morze, w którym tonęła polana.

Młody monarcha w duchu oddawał hołd słabszym przeciwnikom. W odróżnieniu od Garmeńczyków, umieli zachować honor. Dlatego też nie posuwał się w głąb Nualii tak sprawnie jak w Garmen. Na szczęście dla niego, wzgórza Alle stanowiły jeden ze strategicznych punktów dla podbicia tego kraju. Do stolicy wciąż było jednak daleko, więc Qaren XV musiał nieustannie studzić swój zapał, ufając, że prędzej czy później, jego wytrwałość zostanie nagrodzona.

Z satysfakcją przyglądał się qatrińskiemu wojsku depczącemu niedobitki nualskiego oddziału. Zmarszczył brwi. Nie powinni zabijać wszystkich, tym bardziej, że zostało tam co najmniej trzech oficerów. Potrzebował zasięgnąć języka. Podniósł do góry prawą rękę. U jego boku natychmiast pojawił się sługa i zadął w róg. Tessera wstrzymał atak i spojrzał ku źródłu dźwięku, czekając na znak ze strony władcy. Monarcha pokazał mu zaciśniętą pięść, co oznaczało, że pozostałych przy życiu musi wziąć do niewoli. Tessera skinął głową. Qatrińczycy sprawnie obezwładnili słaniających się Nualczyków. Niektórzy nie chcieli uczynić z siebie łatwej zdobyczy i dopiero ogłuszeni ciosem rękojeści nidell, byli krępowani powrozami i układani obok siebie na ziemi. Przykro było słuchać zawodzeń zniewolonych, próśb o śmierć. Ich jęki wzbudzały tylko złośliwy chichot i docinki, a nawet bolesne kopniaki.

Gdy wszyscy jeńcy leżeli związani na ziemi, cesarz nie spiesząc się zszedł z pagórka i zbliżył się do nich. Jego wysokie, oficerskie buty grzęzły w lepkiej, brunatnej mazi. Zatrzymywał wzrok na każdym jeńcu z osobna. Większość była nieprzytomna, niektórzy mamrotali jakieś modlitwy, wyczuwając nadchodzący koniec.

Qaren zatrzymał się przy jednym z nich, który zwracał uwagę nadzwyczajnym spokojem. Na jego ciele widać było liczne obrażenia, ale z oczu wyzierała całkowita świadomość zaistniałej sytuacji. Między brwiami monarchy ponownie pojawiła się długa, pionowa zmarszczka. Pochylił się nad Nualczykiem. Był to pułkownik, dowódca całego poległego właśnie oddziału. Grymas, przypominający okrutny uśmiech, wykrzywił twarz cesarza. Potem odpiął od pasa nidell i podłożył ostrzę pod brodę jeńca, zmuszając go do podniesienia mdlejącej głowy. Wciąż był przytomny, ale wypieki na policzkach świadczyły o rozwijającej się gorączce.

- Znalazłem to, czego chciałem – rzekł Qaren XV. – Resztę zabić!

Z gardła pułkownika wydobył się chrapliwy okrzyk, na znak sprzeciwu wobec bestialstwa qatrińskich żołdaków. Tessera wydał komendę i dziesięciu ludzi sprawnie dobiło ocalałych po potyczce. W stronę cesarza popłynęły przekleństwa zarówno w języku ermańskim, jak i ilwańskim. Na czarnej, siwiejącej brodzie pułkownika osiadły duże jak groch łzy zmieszane z wypływającą z ust krwią. Monarcha spojrzał na niego z pogardą.

- Ach! Nie rozczarowujcie mnie pułkowniku – przemówił do niego po ermańsku.- Wnosząc po waszej soczystej mowie, doskonale znacie ten język.

Rysy Nualczyka stężały. Przez zaciśnięte zęby wysyczał:

Owoc lasuWhere stories live. Discover now