ROZDZIAŁ 19

433 47 225
                                    

Dłuuugi rozdział, na który wiele osób czekało!

W piątek pojawi się coś krótszego, natomiast wleci bardzo ważne ogłoszenie ode mnie, więc proszę uważnie śledzić ❣

A tymczasem, miłego czytania ❣

_______________________________________

Jeśli ktokolwiek mi jeszcze raz kiedykolwiek powie coś na temat wkurwienia, to go naprawdę opieprzę od góry do dołu. Od cholernych czterdziestu minut siedziałam w samochodzie Adriena, którego poziom irytacji zdawał się trzymać stały poziom. Zazdroszczę, bo ja czułam, że jestem minutę od eksplozji.

L.A, L.A, baby
(She's a)
L.A, L.A, baby
(You're my)
L.A, L.A, baby
(She's a)
L.A, L.A, baby

Katie odkąd tylko wyruszyliśmy przechwyciła radio w samochodzie Adriena i puszczała pełen wachlarz piosenek Disney Channel. Osobiście po trzeciej miałam już serdecznie dość. I wcale nie chodziło o to, że te piosenki nie trafiały w moje gusta. Mimo wszystko stanowiły większą część mojego dzieciństwa, więc nie ważne czy były obciachowe czy nie, po prostu były dobre, bo przywodziły mi na myśl dobre wspomnienia.

Driving down the highway with her
Californ-i-a breeze in my hair
Yeah, yeah!
Yeah, yeah!
Yeah, yeah!


Kątem oka dostrzegłam jak dłonie Adriena zacisnęły się mocniej na kierownicy. O tym właśnie mówiłam. Ta piosenka mogła przypominać moje najpiękniejsze nastoletnie lata, jednak w wykonaniu Kate krzyczała jedynie, żebym szybko umówiła się na wizytę do laryngologa. Reakcja Adriena na dziewczynę swoją drogą była naprawdę ciekawa. Kiedy tylko weszłam do samochodu chłopak zaproponował, żebym połączyła się radiem. W tym samym czasie Kate zaczęła wyrywać się jako „DJ" i kiedy Adrien z widocznym na twarzy zdenerwowaniem już okręcał się w jej stronę, złapałam go za dłoń, którą trzymał na skrzyni biegów i ruchem warg dałam znać, żeby odpuścił. I nie, nie zrobiłam tego dla rudowłosej zrzędy z tyłu, tylko dla swojego i jego świętego spokoju. Po zajściu w galerii i na parkingu przed nią miałam naprawdę dość Katie, dlatego zamiast wysłuchiwać jej marudzenia przez całą drogę, wolałam ją uciszyć już na starcie. Cieszyłam się w tym wszystkim, że Adrien nie oponował, tylko odpuścił zgodnie z moją prośbą. Cóż, teraz pewnie żałował, bo darcie Katie obudziłoby nawet nieboszczyka. Dziewczyna była właśnie w środku swojego performensu, kiedy Adrien gwałtownie zatrzymał pojazd na ulicy niedaleko jej domu.

- Jesteśmy.

Wyczułam w jego głosie mieszankę gniewu i ulgi. Odwróciłam głowę w jego stronę i zauważyłam, że wpatruje się w młodą Adams. Jego oczy nie wyrażały... nic. 

No może poza wkurwieniem.

- Co? - głos Kate był przepełniony zaskoczeniem. - Przecież mój dom jest tam. - Odpowiedziała, wskazując palcem na kilka domów dalej.

- Ah, rzeczywiście. - rzucił pełnym pogardy głosem Adrien. - Zapomniałem podjechać na sam podjazd i rozłożyć czerwony dywan. Wybacz księżniczko...

Wiedziałam, że chłopak każde kolejne słowo wypowiadał z coraz większą dozą złości, jednak kiedy zobaczyłam błysk w oku przyjaciółki, na określenie, którego użył, miałam ochotę przywalić jej w głowę tak mocno, że jej twarz znalazłaby się w zagłówku fotelu Crossa.

- ...Ale mam ważniejsze rzeczy na głowie niż twoje zachcianki, a teraz wyjazd. - powiedział, po czym wyszedł z samochodu, odchylając fotel dziewczynie. - Każda twoja kolejna sekunda tutaj, zabiera mi czas na osobności z moją zarazą, a to już doprowadza mnie do wkurwienia.

Chłopak przybliżył się nieznacznie do Kate. Z tego położenia nie widziałam twarzy przyjaciółki, ale po jej niezrozumiałym brzęczeniu wywnioskowałam, że słowa Crossa wywołały u niej poczucie strachu.

I LOSTDonde viven las historias. Descúbrelo ahora