2: #helpme

310 27 3
                                    

Gdy wkładałam buty, zerknęłam na zegarek – 7:30. Byłam pewna, że Daisy już czekała na mnie przed domem, więc próbowałam ubierać się jak najszybciej. Chwyciłam bluzę i torbę, po czym wybiegłam na zewnątrz. Tak jak myślałam, przyjaciółka stała tuż przed furtką, czytając coś w swoim telefonie. Dopiero kiedy podeszłam do niej dostatecznie blisko, poczułam jak bardzo było zimno. Czym prędzej włożyłam na siebie białą bluzę, równocześnie chwaląc siebie w myślach za wspaniałomyślność.

– Hej, Lia – Dziewczyna przywitała mnie ciepłym uściskiem i zaraz po tym ruszyłyśmy w stronę szkoły.

Daisy była nieco niższa ode mnie, ale to wcale nie czyniło z niej brzydkiej osoby. Miała bardzo ciekawą urodę. Rude włosy i twarz obsypana piegami nie były w Anglii jakoś szczególnie wyjątkowe, ale tak piękne, szare oczy miała tylko Daisy. Z dziewczyną taką jak ona, na pewno nikt nie wstydziłby się pokazać na mieście. Czułam się zaszczycona, mogąc jej towarzyszyć codziennie i chodziłam dumna jak paw, chcąc pokazać wszystkim, że jestem największą szczęściarą na świecie. Niestety, nie byłam jedyną, która chciała chodzić przy boku Dai. Miała kilku upartych adoratorów, zawzięcie ubiegających o jej względy. Z przykrością patrzyłam jak klepali ją po tyłku lub chcieli pomacać piersi. Tak, ta dziewczyna miała czym oddychać i wielu chciało to wykorzystać. Właśnie dlatego, czuwałam przy niej niemal cały czas, chcąc odstraszyć wszystkich zboczeńców. Wcale nie dziwiło mnie, że moje towarzystwo było skutecznym odstraszaczem, choć czasem wydawało mi się to dość przykre. Niejeden koleś, podbijający do rudowłosej, zrażał się, gdy tylko zobaczył mnie.

Dlaczego tak było? Otóż nie należałam do przebojowych osób, a do duszy towarzystwa było mi nadzwyczaj daleko. Natomiast Daisy była moim zupełnym przeciwieństwem – wesoła i wszędzie jej pełno. Taka osobowość to przepustka do bogatego życia towarzyskiego, którego jej nie brakowało. Prawie co każdy weekend chodziła na imprezy, gdzie poznawała nowych ludzi. I mimo, że wielokrotnie prosiła mnie, żebym jej towarzyszyła, nieczęsto się zgadzałam. Na szczęście, gdy ja z nią nie szłam, Niall był chętny, aby mnie zastąpić. Gdyby nie dogadywali się tak dobrze jak to robili, zapewne nie powierzałabym mu ochrony mojego skarbu.

Tak to właśnie działało. Cała nasza trójka wspierała się nawzajem i właściwie to dzięki temu udawało mi się w miarę normalnie funkcjonować. Byłam bardzo wdzięczna losowi, że obdarzył mnie takimi świetnymi przyjaciółmi i gdyby nie pewien ktoś, nie potrzebowałabym do szczęścia niczego więcej.

Prawie wpadłam w niebezpieczny wir myśli o Harrym, ale na szczęście, w ostatniej chwili wyciągnął mnie z niego Niall swoim głośnym powitaniem.

– Moje dziewczyny! – Krzyczał dosłownie na całą ulicę, idąc w naszą stronę z rozłożonymi ramionami.

Nie mogłam powstrzymać, kiedy obydwie udawałyśmy, że go nie widzimy i przeszłyśmy obok, ignorując jego przywitanie. Daisy także zaczęła chichotać, a Niall był jedynym, któremu nie było do śmiechu. Przez chwilę stał w miejscu, zawiedziony, ale zaraz potem dogonił nas i zachowywał się jakby nigdy nic. Prawie, bo rzecz jasna musiał nam sprzedać po kuksańcu w ramię w ramach rewanżu.

– Moich rodziców dziś nie ma, więc musicie wpaść na jakąś małą imprezkę – powiadomił nas od razu po zadaniu nam bólu.

Daisy natychmiast się ożywiła; nie trzeba było jej postarzać dwa razy. Klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach pojawił się blask ekscytacji. Dla niej każda okazja była dobra, żeby się zabawić.

– Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć! – Na znak radości, objęła chłopaka w pasie, a dłonią poklepała go po brzuchu.

Tak, świetnie. Wszyscy, poza mną, cieszyli się na tę cudowną wiadomość. Oczywiście, moje nagłe przygaśnięcie nie umknęło uwadze Nialla. Dźgnął mnie palcem w ramię, jakby to miało mnie natychmiast przekonać.

#mojcrushWhere stories live. Discover now