1: #mojcrush

506 38 5
                                    

Szkolny korytarz wyglądał tak samo jak zawsze, na dodatek niczym się nie wyróżniał na tle innych szkół. Niektórzy po nim chodzili, zmierzając do klasy, do sklepiku lub na boisko. Inni, ci których siedzenie przez czterdzieści pięć minut nadzwyczaj zmęczyło, siedzieli na ławkach, ustawionych wzdłuż korytarza. Większość z nich po prostu wpatrywała się w wyświetlacze swoich telefonów i ja byłam jedną z tych osób.

Próbowałam podłączyć się do któregoś z wi-fi, lecz połączenie było bardzo słabe, co powoli zaczynało mnie denerwować. Jednak za wszelką cenę nie chciałam korzystać z pakietu internetu, więc dalej walczyłam z zasięgiem. Przesuwałam się z prawej na lewą stronę lub na odwrót, aż wreszcie zobaczyłam upragnione trzy kreseczki, które wystarczyły do uzyskania sensownego połączenia.

Zadowolona z siebie, czym prędzej włączyłam Twittera, żeby zobaczyć co słychać u moich internetowych znajomych. Kiedy mojej jedynej prawdziwej koleżanki, Daisy, nie było w szkole, musiałam sobie jakoś radzić, żeby nie siedzieć zupełnie bez sensu. Zaczęłam przeglądać tweety, wyświetlające się na kokpicie, ale nic nie przykuwało mojej uwagi. Z każdą sekundą byłam coraz bardziej znudzona, dopóki nie zobaczyłam tego:

@imaadiva: nie wierzę! #mojcrush to od dzisiaj #mojchlopak! trzymajcie mnie :')

Momentalnie, po moim ciele przebiegły przyjemne dreszcze, a uśmiech sam wpełzał na usta. Mimo, że nie znałam dziewczyny, która to napisała, bardzo ucieszyła mnie wiadomość o jej nowym chłopaku. Oczywiście, od razu pomyślałam o chłopaku, opisywanego przeze mnie na twitterze jako #mojcrush, w rzeczywistości stojącego zaledwie kilka metrów dalej.

Nie mogąc się oprzeć, z upragnieniem popatrzyłam w jego stronę. Opierał się o ścianę i prowadził ożywioną rozmowę z jednym ze swoich kolegów. Zapewne rozmawiali o piłce nożnej, a wywnioskowałam to z jego gestykulacji. Zawsze gdy mówił o swoim ulubionym sporcie, machał zawzięcie rękami jakby od tego zależała cała przyszłość futbolu.

Jeśli już na niego spojrzałam, musiałam go dokładnie obejrzeć od stóp do głów. Miał zwyczajne czarne trampki, lekko podniszczone, przez to, że czasem zdarzało mu się kopać piłkę bez wcześniejszej zmiany obuwia. Wąskie spodnie w tym samym kolorze co buty, idealnie podkreślały jego szczupłe łydki i umięśnione uda. Na myśl o jego tyłku, wciśniętym w obcisły materiał, moje policzki poczerwieniały. Kawałek białej koszulki lekko zawinął się ku górze, ukazując ciemnobrązowy pasek, podtrzymujący spodnie. Nie miał na sobie dżinsowej kurtki, w której przyszedł rano do szkoły, więc zapewne zostawił ją w szatni. Byłam mu wdzięczna za to, że ją zdjął, gdyż jego ramiona były moją słabością. Za każdym razem, gdy na nie patrzyłam, miałam ochotę sprawdzić twardość jego mięśni. Z trudem oderwałam od nich wzrok, żeby przenieść go na kark, osłonięty kilkoma brązowymi loczkami. Niestety, był zwrócony tyłem do mnie, więc nie mogłam podziwiać jego pięknej twarzy, choć tyłem wcale nie gardziłam.

Po dokładnym obejrzeniu mojego obiektu zainteresowań, chwyciłam za telefon i szybko napisałam tweeta:

@xkindaxsucksx: #mojcrush wygląda dziś nieziemsko jak zwykle, dajcie mi go


Pisząc to, czułam motyle w brzuchu. Czułam się jak w transie, rozmyślając o nim, a kiedy jednocześnie na niego patrzyłam, w mojej głowie strzelały fajerwerki, prawdziwa dyskoteka. Krótką chwilę później, mój telefon zawibrował, przez co natychmiast na niego spojrzałam. Ktoś odpowiedział na mojego tweeta.

@hashtagbae: @xkindaxsucksx zrób mu zdjęcie!

Zawsze chciałam mieć jakieś jego zdjęcie, ale na korytarzu pełnym ludzi ciężko było takowe zrobić. Jednak nie miałam zamiaru rezygnować zanim się do tego zabrałam. Przysunęłam się bliżej ściany, jakbym dzięki temu miała stać się niewidzialna. Telefon przyłożyłam bliżej klatki piersiowej, żeby nikt nie zauważył, że włączyłam aparat. Próbowałam być dyskretna jak tylko potrafiłam, ale dłonie mi drżały, co odrobinę utrudniało sprawę. Ku mojemu nieszczęściu i rosnącemu zdenerwowaniu, aparat nie chciał złapać ostrości. W końcu, po prostu cyknęłam zdjęcie, nie zważając na jego jakość. Zdjęcie było rozmazane, ale i tak piękne, bo zrobiłam je sama i był na nim Harry. Przycisnęłam komórkę do piersi, wyobrażając sobie, że robię to samo z moim crushem.

#mojcrushOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz