5️⃣Hailie bohaterka🦸‍♀️

251 6 0
                                    

Skip time miesiąc.

Wszystko się już unormowało. Ja chodziłam na zajęcia z łyżew. Przyzwyczaiłam się do mieszkania w tak wieelkim domu. I jest wspaniale. Dzisiaj mi się nudziło a Tony był chory i został w domu  więc poszłam do niego.
-hejka!-wykrzyknęłam otwierając drzwi.
-młoda ić bo cię.zaraże-pogroził mi palcem.
Zaśmiałam się.
-trochę ciężko zarazić symulowaną chorobą.
-nie jest symulowana.
-wcaleee. Dobra bo mi się nuudzi. Porobisz coś ze mną?
-nie.
-no ale Tony...
-nie to nie.
Westchnęłam i wyszłam z jego pokoju. Przecież nie jest chory. W połowie drogi do mojego pokoju wpadłam na genialny pomysł. Poszłam do Tonego. Znowu.
- Tony. Co cię boli?
-wszystko. Daj mi spokój.
-ok. Dzięki za info.
Wyszłam przy okazji zgarniając jego telefon.
W swoim pokoju wykręciłam numer lekarza który orzyszedł do mnie ostatnio.
-witam. W czym mogę pomuc?
-hejka. Tu Hailie Monet i mój brat Tony źle się czuje. Mówi że boli go wszystko.
-okej. To ja będe za chwilkę.
Rozłączył się. Po 10 minutach do drzwi ktoś zapukał. Poszłam otworzyć a lekarz od razu skierował się na górę.
-to tutaj-powiedziałam otwierając drzwi-Tony! Lekarz przyszedł!
-co?-popatrzył na mnie z otwartymi oczami.
-nooo bo boli cię wszystko. Więc pan lekarz cię zbada. To ja pójdę do pokoju. Jak będziesz coś wiedziała to daj znaka. Paaa!
Wyszłam. Zaczęłam czytać jakąś książke. Po chwili do mnie przyszedł lekarz.
-witam panno monet.
-hejka. I co mu jest?
-jest zdrowy. Będe zmuszkny zgłosić to panu Mon-
-tak tak Vincowi. Zgłoś mu to.
-dobrze.
-papala!!
-dowidzenia.
Wyszedł z domu. Poszłam do salonu i włączyłam telewizję. Nie miałam ochoty gozmawiać z Tonym. Zdenerwował mnie. Niech się teraz tłumaczy Vincowi.Nagle usłyszałam jak coś spada na podwurku. Wyszłam i zobaczyłam gniazdo lezącr do góry nogami na ziemi.
-ojejku!-wykrzyknęłam i podeszłam. Kurczę nie mogę go dotknąć bo zostanie zapach!
Wieć wysmarowałam ręce błotem orzy okazji robiąc sobie kreski na twarzy i keciutko podniosłam gniazdo. Przeniosłam tam wszystkie ltaszki ale jeden miał uszkodzone skrzydełko wiec zgarnęłam dużo błota i ptaszka ,i zaniosłam do domu. Ułożyłam go na tym błocie. I opatrzyłam skrzydełko. Było ciężko bo nie zabardzi wiedziałam jak to się robi. Ale w końcu się udało. Wypuściłam ptaszka i poslrzątałam dom. Lecz zapomniałam zmyć błota z twarzy.
No i siedząc w salonie przyszedł do mnie Tony.
-siema młod...co ty masz na twarzy?-skrzywił sie.
-błoto. Ratowałam ptaki.
-normalnie Hailie bohaterka.
Zahihitałam. Tony mnie przeprosił i resztę dnia spędziłam z nim. Później musiałam opowiedzieć każdemu moją przygodę z Tonym i ptaszkami. Tony dostał karę za udawanie choroby. A ja nagrodę za uratowanie ptaszka. Czekoladę! Taką duuuużą! Po błocie wyskoczyła mi okropna wysypka! Ale i tak było warto.

Mała Hailie Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz