I

4 0 4
                                    

[...]O, miły, słodki, tyś natchnienie moje,

A ty i miłość treścią wiersza całą,

Więc stare słowa w nowe szaty stroję,

Aby to oddać, co się już oddało.

Jak dzień na nowo stare słońce stwarza,

Tak miłość stare od nowa powtarza.

William Shakespeare „Sonet 76"


Eileen zbudziły pierwsze promienie słońca, głaszczącego ją czule po twarzy chudymi palcami swojej ciepłej dłoni. Przeciągnęła się, przetarła zaspane oczy i czym prędzej wstała z łóżka. Ubrała się pośpiesznie, nie odsuwając zasłon i cicho uchyliła drzwi komnaty. Cały zamek spał. Powoli wysunęła głowę przez szparę i wstrzymała oddech. Nasłuchiwała chwilę, a upewniwszy się, że nie istnieje najmniejsze zagrożenie, wymknęła się chyłkiem na korytarz. W drodze związała pośpiesznie swoje długie, kasztanowe włosy, by nie przeszkadzały w ucieczce. Cień jej szczupłej postaci sunął z gracją po zimnych ścianach pałacu. Dzień dawał na razie dość wątłe światło, ufała jednak, że gdy zejdzie na dół, będzie go już znacznie więcej. Wiedziała, że czeka ją jeszcze przeprawa przez szpaler śpiących służących, którym król, jej ojciec nakazał strzec każdego wyjścia królewny. Na wspomnienie o tym aż parsknęła z oburzenia. Miała już dwadzieścia lat! Dlaczego nie pozwalano jej nawet chodzić samotnie na spacery do ukochanego lasu? Kiedyś łudziła się, że gdy osiągnie pełnoletność, będzie miała więcej swobody. Wiedziała, że jako królewna nie może robić wszystkiego, co jej się żywnie podoba, ale uważała, że zasługuje chociaż na odrobinę prywatności. To prawda, że samotne eskapady nigdy nie były do końca bezpieczne. Jednak ciągła obawa o bezpieczeństwo, którą wpajano jej od dzieciństwa, była zbyt gorzkim napojem, by go przełknąć. I tak, w końcu jej serce nie mogło pomieścić ani krzty więcej, więc pozwoliła mu przechylić się do góry dnem i wylać cały żal, jaki się tam zgromadził. Postanowiła być sobą tak długo jak to możliwe. Wiedziała, że czeka ją podobny los to tego, który stał się udziałem jej starszej siostry Dagmary, bowiem rok temu, najstarsza córka króla Oskara II poślubiła króla Nualii. Ich małżeństwo przypieczętowało sojusz pomiędzy królestwami.

Eileen kochała swoją ojczystą Ilwanę, dlatego jak najdalej odsuwała od siebie tą perspektywę, niepozbawioną podstaw skoro ich ojciec miał jeszcze w zapasie dwie królewny na wydaniu. Mógł zapewnić królestwu Ilwany niejednego sprzymierzeńca, których szczególnie teraz tak gorączkowo szukał i potrzebował. Córek królewskich nie wtajemniczano w politykę państwa, ale częste walne zgromadzenia szlachty, zagraniczne poselstwa i rosnący niepokój wśród poddanych nie mogły ukryć się przez czujnym okiem Eileen. Zapewne to stanowiło jeden z powodów, dla których ojciec nie pozwalał opuszczać jej zamku bez dozoru. Gdyby tylko mama żyła...ale niestety! Umarła dwa lata temu, z czym król nigdy do końca się nie pogodził. Od tamtej pory bardzo zamknął się w sobie. Unikał wręcz swoich dzieci. W tej krytycznej sytuacji Eileen znalazła prawdziwą przyjaciółkę w Dagmarze, której zwierzała się ze wszystkiego, co ją gnębiło. Dlatego to ona najboleśniej przeżyła ich rozłąkę. Teraz pozostała jej młodsza o dwa lata Eimear, która bardziej szukała rad i pociech niż mogłaby stanowić ich źródło. Eileen starała się być silna jak Dagmara, ale nie umiała. Był jeszcze dziewiętnastoletni Luka, ale on zdawał się być trochę oderwany od rzeczywistości. Trochę bardziej niż Eileen, bo nie oszukujmy się - żadna królewna przy zdrowych zmysłach nie narażałaby siebie dla psoty, jaką była chwila samotności w lesie. Czasami Luka towarzyszył jej w tych eskapadach, a nawet dla zabawy uczył ją władać mieczem, ale zazwyczaj zaszywał się w bibliotece i czytał. Wchłaniał całą wiedzę, która wpadła mu w ręce. Siostry nie rozumiały jego, a on nie rozumiał ich. One wolały wypłakać się sobie nawzajem; on, im więcej cierpiał, tym dłuższej oddawał się lekturze. I tylko pożółkłe kartki papieru miały odpowiedni widok na jego twarz, a chłopak, jakby wyczuwając to, tym szybciej starał się pozbyć ich oceniającego wzroku, przewracając je coraz szybciej, dopóki nie zmaltretował wszystkich, by tak ukarane odłożyć z trzaskiem na półkę.

Owoc lasuWhere stories live. Discover now