Prolog

7 2 0
                                    

 Deszcz pada gęsto, wnikając w każdą szczelinę, przemykając przez gęste liście palm. Krople spadają ciężkimi, rytmicznymi uderzeniami na plażę, mieszając się z białym piaskiem, który teraz wygląda jak skóra dziwnie pokryta błyszczącymi piegami. Z dala słychać odgłosy wzburzonego Oceanu Spokojnego, który jakby zgubił się w tym chaosie deszczu i wiatru.

Biegnę przez mokrą plażę, śmiejąc się, choć wiatr i deszcz biją mi w twarz. Wszystko jest teraz takie odświeżające, jakby świat po każdej burzy stawał się czystszy, bardziej prawdziwy. Moje ciało jest zmęczone, ale serce bije szybciej z każdą chwilą radości. To jest jeden z tych momentów, które są ulotne, które chce się zatrzymać, zapamiętać na zawsze.

On biegnie za mną, uparcie, niemal jak cień, który nigdy mnie nie opuszcza. Widzę kątem oka jego rozbawioną twarz, oczy pełne życia i ekscytacji. Ten moment, choć w deszczu, w zmęczeniu, jest piękny. Śmieję się głośno, pozwalając, by deszcz zmył ze mnie wszystkie troski. Moje włosy kleją się do mojej twarzy, a ubrania są przesiąknięte wodą, ale czy to ma znaczenie? Jestem tu, z nim, na tej pięknej wyspie, a deszcz to tylko kolejny element naszej przygody.

W końcu mnie dogania, z determinacją, której nigdy mu nie brakuje. Jego ręce oplatają moją talię, a jego usta dotykają moich. To uczucie jest nagłe, jak błyskawica wśród burzy, a jednak pełne ciepła. W chwili, gdy nasze usta się stykają, cały świat wydaje się zniknąć, jakby deszcz, plaża i ocean przestały istnieć. Jestem tylko ja i on.

Nasze pocałunki są pełne pasji, jakby to był nasz ostatni dzień na Ziemi. Wszystko inne przestaje mieć znaczenie. To uczucie bezpieczeństwa, jakby jego ramiona były tarczą, która chroni mnie przed całym światem. Moje serce bije szybko, a dłonie trzymają się go mocno. Zdaję sobie sprawę, że to właśnie on jest moim domem. Nie plaża, nie Hawaje, ale on. Jego ciepło, jego śmiech, jego troska.

Przerywamy pocałunek i patrzymy na siebie, z oczami pełnymi uczucia, które trudno opisać słowami. Może to on jest tym, dla którego warto żyć. Nie miejsce, nie rzeczy, ale ludzie. Ten jeden człowiek, który sprawia, że deszcz staje się przyjemnością, a burza - przygodą. Ten, który sprawia, że każde miejsce jest domem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 21 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Fruit of chanceWhere stories live. Discover now