I The First one

10 1 0
                                    

Iga
Czekałam w szatni na Darię, z którą jak zawsze po meczu miałam porozmawiać o tym co czułam na korcie i jak się czuję teraz. Mecz nie poszedł po mojej myśli, cały ten dzień był tragiczny i teraz zbieram tego efekty. Niemniej jednak gorsze dni się zdarzają, muszę to tylko przepracować, zrobić rozruch na siłowni i położyć się spać.

- Jak się czujesz? - do pomieszczenia weszła kobieta, z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Czuję się przede wszystkim zmęczona, to nie był mój dzień Daria. - odpowiedziałam z grymasem na ustach.
Kobieta nie odpowiedziała, za to usiadła obok i poklepała mnie po plecach dodając otuchy.
- Następnym razem będzie lepiej. - dodała podając mi izotonik, abym mogła uzupełnić płyny.
Wiedziałam że po Miami będę mogła odpocząć kilka dni na Florydzie, mam kilka dni ekstra ale to może nawet i lepiej. Za dwa tygodnie lecę do Szwajcarii na mecze reprezentacyjne i już nie mogę się doczekać, aż będę na miejscu.
- Zapraszam na rowerek. - z przemyśleń wyrwała mnie Daria.
- Już idę! - rzucałam, kierując się w stronę siłowni.

- Czujesz się zawiedziona wynikiem meczu? - skierowałam wzrok w stronę dziennikarza, znajdującego się w sali konferencyjnej.
- Na każdy turniej przyjeżdżam z myślą że mogę go wygrać, ale mi też zdarza się mieć gorszy dzień. - zaczęłam. - Liczyłam na więcej, ale nie jestem zawiedziona. - dodałam.
To było na szczęście ostatnie pytanie na konferencji prasowej, mogłam wrócić do sobie i zacząć się pakować przed wylotem do Szwajcarii.
~
Maja
- Kiedy ostatnio się z nią widziałaś? - Ala, moja koleżanka z roku nie dawała mi spokoju.
- Daj mi już spokój, na pewno już dawno o mnie zapomniała, to nie moja liga. - odparłam lekko zdenerwowana ciągłymi pytaniami Ali.
Skierowałam się w stronę szatni, żeby przygotować się do zbliżającego się treningu. Ostatniego w Polsce, bo jutro rano wylatuje z kadrą do Szwajcarii na baraże. Do składu załapałam się w ostatniej chwili, więc nawet nie myślałam o ponownym spotkaniu z nią.
- Daje sobie rękę uciąć, że nie zapomniała. - dziewczyna nie dawała za wygraną posądzając za mną w stronę szatni.
- Nie widziałyśmy się od pamiętnego Rolanda Garrosa, którego wygrała. - odpowiedziałam niechętnie zgarniając rakietę z torby.
- 3 lata to szmat czasu, ale łączyło was przecież tak dużo. - rzuciła z przekąsem dziewczyna.
Nie odpowiedziałam, bo wiedziałam że Ala w jakimś sensie ma rację. Ja nie zapomniałam co stało się 3 lata temu. Kontuzja nie pozwoliła mi na dotrzymanie kroku rozpędzonej szatynce, która po zdobyciu pierwszego wielkiego szlema, nie potrzebowała wiele czasu aby zdobyć kolejne 2 tytuły tej rangi i pozycję liderki rankingu. Teraz zbliżyć się do niej to nie takie proste zadanie, gdyż dziewczyna jest rozchwytywana i rzadko zagląda do Warszawy. 
- Graj, a nie gadaj! - chciałam uciąć temat, ale wiem że ona i tak mi nie odpuści.
Po skończonym treningu wróciłam do domu, spakowałam resztę rzeczy i otworzyłam twittera, na którym dziewczyna jest często aktywna. Od jej ostatniej porażki media jak zwykle nie mogą odpuścić i dać jej chwili spokoju. Umieściła gratulacje dla Huberta, który wygrał turniej i to na jej ulubionej nawierzchni. - szkoda, że mi nie ma czego gratulować. - rzuciłam cicho pod nosem.
Chwilę później pogrążona we własnych myślach położyłam się spać, oczekując na nieuniknione spotkanie, które mogło potoczyć się bardzo źle, dla nas obu.
~
Iga
Po 12 godzinnym locie czuję się jakbym została przejechana przez rozpędzony pociąg. Jetlag daje mi popalić, a jeszcze nie dotarliśmy do hotelu w którym zatrzymała się cała kadra. Cieszę się, że chociaż Darię mam przy sobie, bo chłopaki wrócili na te kilka dni do Polski i dołączą do mnie dopiero w Stuttgarcie.
- Stresujesz się? - zapytała Daria siedząca obok mnie w taksówce.
- Aż tak po mnie widać? - odparłam przerażona, że za kilkanaście minut będę musiała skonfrontować się z przeszłością.
- Ten 12 godzinny lot napewno nie pomógł. - zmartwiła się kobieta, spoglądając na mnie.
- Nie stresuj mnie jeszcze bardziej. - odparłam, zakładając słuchawki na uszy czekając aż dotrzemy do celu.
Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, lecz z jednej strony bardzo chciałam się zobaczyć z dziewczyną, która unika mnie od feralnego zdarzenia, które miało miejsce zaraz po moim pierwszym wygranym szlemie. Miałam lekkie obawy, jak zareaguje bo przecież nie widziałyśmy się już 3 lata. Przez natłok nowych obowiązków, cały czas będąc w trasie ciężko było mi się do niej odezwać po tym co się wydarzyło.
Dotarliśmy na miejsce dość późno, co nie zmienia faktu, że musiałam się zameldować u Dawida, kapitana naszej drużyny, co za tym idzie przywitać się z dziewczynami, które przyleciały do Szwajcarii wspólnie. Według informacji, które dostałyśmy n recepcji kierowałam się w stronę pokoju Dawida. Zapukałam delikatnie do drzwi, czekając aż mi otworzy, niecierpliwiąc się trochę.
- Kto tam? - drzwi otworzyła mi niskiego wzrostu dziewczyna, którą doskonale znam.
- Myślałam że to pokój Dawida. - odparłam zestresowana, za wiele nie myśląc.
Dziewczyna spojrzała na mnie, zatrzymując się dopiero na mojej twarzy.
- To pokój obok. - dodała, z zamiarem zamknięcia mi drzwi przed nosem.
Nim zdarzyła to zrobić, mój but powędrował w stronę drzwi aby je zablokować.
- Z Tobą też chciałam się zobaczyć. - dodałam, czekając na reakcje szatynki.
...

Wiem, nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw, a przede wszystkim doboru tematu, czy postaci. Ten projekt jest raczej bardzo spontaniczny i nie wiem jak długo go pociągnę
Jeśli będzie zainteresowanie to zobaczymy co uda się z tego zrobić
Dla wszystkich, którzy powracają a mój profil, do moich opowiadań, dziękuję że jesteście ❤️

SOULMATEحيث تعيش القصص. اكتشف الآن