Rozdział trzydziesty piąty

Start from the beginning
                                    

– Tak! – Wykrzykuję z nadzieją, że jeśli się zgodzę, to uda mi się poszukać rodzinę. – Pokaż ten swój durny film!

Wuj prycha pod nosem, kładzie swoje dłonie po obu stronach moich ramion jednocześnie mówiąc „zaczynamy" Nadal nie wiem o co chodzi. Jestem przekonany, że wuj zwariował, bo przecież nikogo poza nami tutaj nie ma lecz ku mojemu zdumieniu zza ściany wyłaniają się potężni mężczyźni w białych farmaceutycznych fartuchach.

– Mads! – Krzyczę widząc zapłakaną siostrę w towarzystwie jednego z facetów. – Mads!

– Thoren! – Odkrzykuje szlochając. – Thoren, tak się boję!

Chcę do niej podbiec, ale wuj Edgar wzmacnia chwyt.

Facet sadza siostrę na krześle i przywiązuje sznurami.

– Co jej robi?! Niech ją wypuści!

– Zamknij się. – Warczy, a potem uderza mnie otwartą dłonią w twarz. – Patrz, co dla ciebie przygotowałem.

Niedługo potem w pokoju pojawia się Eliana i podobnie jak Mads jest od razu przywiązana do krzesła. Na końcu facet przyprowadza rodziców. Tata ma zapłakaną bladą twarz, a mama ranę na ramieniu, z której sączy się krew.

– Rodzina w komplecie. – Wuj przekazuje mnie temu gorylowi, zaś sam staje naprzeciwko krzeseł i przez chwilę bawi się nożem. – Wiecie, że mogliście tego uniknąć? Naprawdę nie musiało do tego dojść, ale wasz opór i zadzieranie nosa...ach, niech stracę. Dam wam jeszcze jedną szansę. Gdzie są próbki?

– Nie wiem! – Tata krzyczy z taką mocą, że dudni mi w uszach. – Powtarzałem to milion razy! Nie wiem gdzie są te kurewskie próbki! Przekazałem je policji!

– A policja gdzie je trzyma? – Wuj robi krok w stronę mojej mamy. – No chyba nagle się nie rozpłynęły, co?! Jestem współtwórcą! Jak wy mnie do cholery traktujecie!? To powinna być moja decyzja!

– Chciałeś sprzedać leki na czarny rynek! – Mama wierci się na krześle. – Nie mogliśmy ci na to pozwolić, to wbrew prawu!

– Wbrew prawu? – Wuj uśmiecha się szeroko. – A gdzie teraz jest to wasze prawo? Nawet mi was nie żal, jesteście durniami, a za głupotę się płaci.

Jeszcze nie opadły ostatnie słowa, jeszcze wszystko tętni życiem, gdy wuj robi zamach i wbija ostrze noża w brzuch mojej mamy. Jej gorąca krew spływa po drewnianej ramie krzesła tworząc plamę, w której widzę swoje przerażone odbicie.

– Mamusiu! – Jęczę upadając na kolana. – Mamusiu!

– Czego od nas chcesz?! – Tata szamocze się ze sznurem. – Pieniędzy?! Dam ci wszystko!

– Próbki. – Cedzi wuj. – Daj mi próbki.

–Nie mam! Oddałem im!

– Bez mojej zgody! – pełen wściekłości ton roznosi się po pomieszczeniu, a potem nóż znowu zatapia się w ciele mojej krztuszącej się z bólu mamy.

– Zostaw ją!

– O nie, bracie. Nie zostawię! Będziesz patrzył jak cierpi! – Wrzeszcząc wymierza kolejny cios. – Każda kropla krwi, która dziś wypłynie będzie z twojej winy!

Nie mogę znieść tego widoku, zamykam powieki, ale rozdzierający krzyk mamy każe mi je unieść. Serce wali mi jak młotem, odwracam głowę i gryzę w rękę faceta, który mnie trzyma. Sądzę, że mnie wypuści ale on zamiast tego uderza mnie mocno w plecy. Nie wiem jak pomóc mamie, która blednie coraz bardziej i bardziej. Już nawet się nie odzywa, a plama czerwonej substancji stale się powiększa. Mama potrzebuje pomocy inaczej się wykrwawi!

Till the Last Breath / ZOSTANIE WYDANE  2025 /Where stories live. Discover now