4

44 2 4
                                    

Edgar

Sytuacja, od której na szczęście udało mi się dość szybko uciec była dla mnie delikatnie mówiąc niekomfortowa. Chłopak był bardzo uprzejmy i moje wrażenia na jego temat były powiedzmy pozytywne, jednak nie lubiłem otaczać się nachalnymi nieznajomymi. Po przekroczeniu progu mieszkania upewniłem się jeszcze, czy na pewno nikogo nie ma. Tak jak wstępnie założyłem, dom był pusty. Zadowolony z tego faktu rzuciłem plecak w przedpokoju (liczyłem się z prawdopodobnym opierdolem od matki) i poszedłem od razu do swojego pokoju. Zamknąwszy za sobą drzwi podszedłem do komputera i go włączyłem. W planach miałem grę przez najbliższe kilka godzin. Nagle usłyszałem cichy dźwięk wydobywający się z mojego telefonu ogłaszający nadejście jakiegoś powiadomienia.  Czekając, aż komputer się uruchomi usiadłem na łóżku i wziąłem do ręki smartfon. Dostałem zaproszenie do znajomych na Facebooku. Zdziwiłem się - dawno nikogo na moim profilu nie było. Z zaciekawieniem sprawdziłem, kim była ta osoba. Miałem swoje przypuszczenia, które okazały się słuszne. Personą, która zapragnęła dołączyć do grona moich znajomych był nie kto inny jak Fang. Westchnąłem cicho i przyjąłem jego zaproszenie. Nie miałem powodów, żeby tego nie robić, a chłopak (mimo, że zupełnie nieudolnie) chyba się starał. Komputer w końcu się odpalił, więc dość szybko straciłem zainteresowanie sytuacją i usiadłem przy biurku. Poziomy się same nie wbiją, nieprawdaż? 

Fang

Odpoczywając na kanapie po całym dniu w szkole zauważyłem, że na grupę z Busterem i Lolą przyszło powiadomienie. Dziewczyna napisała, że musi skoczyć po coś do galerii handlowej, i że mamy z nią tam jechać. Zdając sobie sprawę z faktu, że nie była to prośba, tylko rozkaz spytałem się tylko o której mamy tam być. Buster chwilę się stawiał, jednak długo to nie potrwało - już po trzydziestu minutach czekaliśmy razem na Lolę pod galerią. 

Japierdolę. - westchnął głośno mój przyjaciel i przyłożył teatralnie rękę do czoła. - Wiedziałem, że lepiej by było zostać w domu. - znałem go i wiedziałem, że teraz tylko pozostało mi czekać, aż narzekanie mu się finalnie znudzi.

- Jeśli przestaniesz wyłazić ze swojej dziury będziesz wyglądał jak ulany prosiak. - zaskoczeni odwróciliśmy się gwałtownie. Za nami stał rozbawiony Chester, trzymając za rękę swoją dziewczynę Mandy, która siedząc ciągle w telefonie nawet nie raczyła na nas spojrzeć, a co dopiero się przywitać. Zdecydowanie było to dość niekulturalne z jej strony, ale już przywykliśmy do tego, że dziewczyna za nami niespecjalnie przepadała. Powodów co prawda dalej nam nie podała, ale trudno się mówi. Spojrzałem wymownie na przyjaciela, z którym tu przyszedłem. Zauważyłem że się zdenerwował, gdy tylko spojrzał na tą lafiryndę. 

- Ciebie również miło widzieć, Chester. - Buster przybił mu piątkę, co chwilę później zrobiłem i ja.

- Tego nie powiedziałem. - zaśmiał się, a kiedy rudy chciał coś odpowiedzieć, nie pozwolił na to. - Co tu robicie?

- Jeszcze nie wiemy. - powiedziałem zgodnie z prawdą. - Na razie czekamy na Lolę. - dokładnie w tej chwili jak na zawołanie zza zakrętu wybiegła przed chwilą wspomniana dziewczyna. 

- Hejka! - wykrzyknęła, przytulając się do każdego z nas, omijając jedynie Mandy, która dalej uparcie udawała, że nas tam nie ma. - Przepraszam, ale autobus mi się spóźnił, a potem -. 

- Kochanie, idziemy? - przerwała jej w środku zdania zielonowłosa i pociągnęła swojego chłopaka za rękaw. Buster zacisnął pięści i prychnął, coraz bardziej rozzłoszczony. Oprócz mnie nikt inny jednak tego najwyraźniej nie usłyszał. 

- Tak, już. - Chester spojrzał na nas przepraszającym wzrokiem. - Do zobaczenia. - pomachał nam i poszedł gdzieś, wręcz ciągnięty przez tą pindę.

- Jak ja jej kurwa nienawidzę. - rudowłosy w końcu mógł dać upust swoim emocjom. - Przecież prawie w ogóle się z nim nie widzimy, a to wszystko wina tej szmaty. - nie szczędził na nią bluźnierstw, jednak nikt mu się nie dziwił i go nie stopował. Chłopaki znali się bowiem od kołyski. 

- Wiemy Buster. Zdajesz sobie sprawę, że również jej nie trawimy? - głosem rozsądku okazała się Lola. - Nic niestety nie możemy zrobić i o tym również dobrze wiesz. Zakochał się chłopak i nie odpuści tak łatwo. Nie widzi, że ona ma zły wpływ na naszą przyjaźń. Możemy mieć teraz tylko nadzieję, że w końcu przejrzy na oczy. - zakończyła swoją o dziwo dość mądrą wypowiedź i wzięła nas pod ramiona. - To co, komu kawy? Ja stawiam. 




Przepraszam, jeśli rozdział jest niewystarczający, a szczególnie przepraszam za nieobecność. Teraz w szkole powinno być coraz lżej, więc będę miała więcej czasu na pisanie. Postaram się, żeby tak długa przerwa nie miała już miejsca! 

Słowa: 736

In The StarsWhere stories live. Discover now