– Co się dzieje, dzieciaki? – Słyszę głos mamy, a moje serce zaczyna dudnić. Nie boję się konsekwencji, po prostu odkąd dowiedziałem się o laboratorium i jej przyzwoleniu na te wszystkie pokręcone rzeczy nie potrafię inaczej reagować. Niepokoję się. Trudno mi spojrzeć jej w oczy i rozmawiać o tym co ważne i nieważne. – Czemu mnie wołałaś, Eli?
– Bo Thoren powiedział, że zetnie mi włosy! – Siostra oskarżycielsko wskazuje na mnie palcem.
– Nic takiego nie zrobi. – Zapewnia mama. – Nad czym tak dumasz, synku?
– Pomagam jej z matmą. – Mamroczę.
– Świetnie, jestem z ciebie bardzo dumna. – Niewidzialne imadło zaciska się na moim żołądku. – Eli, twój brat lubi się droczyć, ale spójrz, w głębi jest kochanym chłopakiem. Daj mu jeszcze jedną szansę, okej? Myślę, że zrobi z niej użytek.
Eliana marudzi coś pod nosem, ale ostatecznie siada na krześle obok mnie i wyjmując długopis z tylnej kieszeni dżinsów przygląda się pustej kartce.
– Zadanie pierwsze. – Odzywam się, a ona posłusznie wszystko zapisuje. – Podpunkt a.
– Małe a czy wielkie a?
– Małe. Zacznij od nawiasów, a potem zrób mnożenie.
– A mogę użyć kalkulatora?
– W szkole też używasz?
– Nie...
– To zacznij. – Uśmiecham się szeroko. – Jestem mistrzem ściągania na sprawdzianach. Grunt, żeby nikt cię nie podejrzewał. To trochę jak gra w Call of Duty, musisz zmylić wrogów.
– Nauczysz mnie jak ściągać? – W oczach siostry widzę podziw i nadzieję.
– Pewnie.
Skupiam się na zadaniu, chce jej przekazać swoją wiedzę, bo wiem, że w ten sposób będzie miała łatwiej w szkole. Tłumaczę po kolei co powinna zrobić, a ona z zapałem pisze w zeszycie. Jestem trochę zmęczony. Od samego rana miałem mnóstwo zajęć, a jeszcze czekała mnie lekcja gry na fortepianie z mamą. Czwartki są do kitu. Nagle oboje słyszymy dźwięk otwieranych drzwi wejściowych, a zaraz potem paplaninę Mads i kroki taty.
– Nadal jesteś na niego zły? – Eli spogląda na mnie z troską.
– Tak.
– Nie możesz po prostu, o tym zapomnieć?
– Mam zapomnieć o tym, że mój ojciec truje szczury i tworzy jakieś szalone mieszanki w swoim laboratorium Dextera?
– No ale nie wiesz czy je truje.
– Widziałem.
– Mama mówi, że to są chore zwierzaki, a badania są potrzebne. Tata i wujek mogą wynaleźć lek na śmiertelne choroby. Mogą uratować ludzi.
– A jeśli coś im się stanie? Albo nam? Chcesz mieć bąble na całym ciele? Bo właśnie tak wyglądają te wszystkie szczury. Mama powinna stanąć po mojej stronie i zakazać mu tego gówna.
– Co miałoby się stać? Nic nam nie grozi.
– Nie wiem, po prostu... – Zaciskam zęby. – Czemu nie może być normalnym tatą?
– Bo nasz tata jest wyjątkowy. – Stwierdza Eli. – Nie każdy umie stworzyć leki od podstaw. Myślę, że się wkurzasz, bo przesiaduje w piwnicy więcej niż dawniej i przestał jeździć na twoje zawody.
YOU ARE READING
Till the Last Breath / ZOSTANIE WYDANE 2025 /
RandomW powieści występują brutalne sceny przemocy seksualnej, przemocy fizycznej oraz plastyczne opisy morderstw. Jeśli nie lubisz mocnych książek, to proszę, nie czytaj. Lucille Mccarthy to dziewiętnastoletnia dziewczyna zamieszkująca niewielkie miaste...
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Start from the beginning