Rozdział dwudziesty dziewiąty

Start from the beginning
                                    

– Co się dzieje, dzieciaki? – Słyszę głos mamy, a moje serce zaczyna dudnić. Nie boję się konsekwencji, po prostu odkąd dowiedziałem się o laboratorium i jej przyzwoleniu na te wszystkie pokręcone rzeczy nie potrafię inaczej reagować. Niepokoję się. Trudno mi spojrzeć jej w oczy i rozmawiać o tym co ważne i nieważne. – Czemu mnie wołałaś, Eli?

– Bo Thoren powiedział, że zetnie mi włosy! – Siostra oskarżycielsko wskazuje na mnie palcem.

– Nic takiego nie zrobi. – Zapewnia mama. – Nad czym tak dumasz, synku?

– Pomagam jej z matmą. – Mamroczę.

– Świetnie, jestem z ciebie bardzo dumna. – Niewidzialne imadło zaciska się na moim żołądku. – Eli, twój brat lubi się droczyć, ale spójrz, w głębi jest kochanym chłopakiem. Daj mu jeszcze jedną szansę, okej? Myślę, że zrobi z niej użytek.

Eliana marudzi coś pod nosem, ale ostatecznie siada na krześle obok mnie i wyjmując długopis z tylnej kieszeni dżinsów przygląda się pustej kartce.

– Zadanie pierwsze. – Odzywam się, a ona posłusznie wszystko zapisuje. – Podpunkt a.

– Małe a czy wielkie a?

– Małe. Zacznij od nawiasów, a potem zrób mnożenie.

– A mogę użyć kalkulatora?

– W szkole też używasz?

– Nie...

– To zacznij. – Uśmiecham się szeroko. – Jestem mistrzem ściągania na sprawdzianach. Grunt, żeby nikt cię nie podejrzewał. To trochę jak gra w Call of Duty, musisz zmylić wrogów.

– Nauczysz mnie jak ściągać? – W oczach siostry widzę podziw i nadzieję.

– Pewnie.

Skupiam się na zadaniu, chce jej przekazać swoją wiedzę, bo wiem, że w ten sposób będzie miała łatwiej w szkole. Tłumaczę po kolei co powinna zrobić, a ona z zapałem pisze w zeszycie. Jestem trochę zmęczony. Od samego rana miałem mnóstwo zajęć, a jeszcze czekała mnie lekcja gry na fortepianie z mamą. Czwartki są do kitu. Nagle oboje słyszymy dźwięk otwieranych drzwi wejściowych, a zaraz potem paplaninę Mads i kroki taty.

– Nadal jesteś na niego zły? – Eli spogląda na mnie z troską.

– Tak.

– Nie możesz po prostu, o tym zapomnieć?

– Mam zapomnieć o tym, że mój ojciec truje szczury i tworzy jakieś szalone mieszanki w swoim laboratorium Dextera?

– No ale nie wiesz czy je truje.

– Widziałem.

– Mama mówi, że to są chore zwierzaki, a badania są potrzebne. Tata i wujek mogą wynaleźć lek na śmiertelne choroby. Mogą uratować ludzi.

– A jeśli coś im się stanie? Albo nam? Chcesz mieć bąble na całym ciele? Bo właśnie tak wyglądają te wszystkie szczury. Mama powinna stanąć po mojej stronie i zakazać mu tego gówna.

– Co miałoby się stać? Nic nam nie grozi.

– Nie wiem, po prostu... – Zaciskam zęby. – Czemu nie może być normalnym tatą?

– Bo nasz tata jest wyjątkowy. – Stwierdza Eli. – Nie każdy umie stworzyć leki od podstaw. Myślę, że się wkurzasz, bo przesiaduje w piwnicy więcej niż dawniej i przestał jeździć na twoje zawody.

Till the Last Breath / ZOSTANIE WYDANE  2025 /Where stories live. Discover now