A co gdyby slytherin? [Drarry]

Rozdział 3. Początki

Po przydzieleniu ich do domów młodzi ślizgoni weszli do swojego pokoju wspólnego. Zobaczyli tam swojego opiekuna domów- Profesora Snape'a, który obrzucił ich lekceważonym wzrokiem. Na dłuższą chwilę pozostał przy Harry'm. Z jego wzroku nie wynikało, iż się cieszył z jego widoku. Po krótkim przedstawieniu się poszli do swoich dormitorium. Harry i Draco byli razem w dormitorium z chłopcem o imieniu Blaise Zabbini.

   - Hej, to z wami będę dzielił dormitorium tak? - spytał chlopiec.

   - Tak. Jestem Draco Malfoy, a to jest Harry Potter.

Harry pomachal nie śmiało po czym szybko wziął pozamedyczne do przebranie i poszedł w stronę łazienek.

...

   - Harry zaraz się sponimy! - powiedział Darco zabierając ostatnią książkę.

   - Możemy iść - zawiadomił Brunet i wybiegli z pokoju wspólnego ślizgonów.
Nie mieli daleko do sali, w której mieli lekcje, bo na pocztaku mieli eliksiry z profesorem Snape'em.

Gwary w sali ustały, gdy starszy mężczyzna o ciemnych włosach wszedł do sali.

   - Siadajcie - rzekł - dzisiaj zaczniemy podstawy eliksirów, a może jutro uda nam się zacząć proste miksery gotować. Neville Longbottom.

   - Eeee obecny!- wykrzyknął chlopiec o króliczych zębach.

Po kilku wymienionych nazwiskach profesor wykrzyknął imię Harry'ego.

   - Harry Potter.

   - Jestem.

Snape popatrzył na niego krzywo, a później lekko się uśmiechnął.

Po dwu godzinnych zajęciach eliksirow skierowali się na kolejną lekcję z gryfonami- czyli transumatcje. Ta lekcje anie trochę nie zaciekawiła Dracona ani Harry'ego. Po nudnych przemowach McGonagall mogli skierowac się do Wielkiej Sali na obiad.

   - Merlinie jaka ta transmutacja jest nudna - powiedział Draco, a Harry się z nim zgodził.

   - Co później mamy? - zapytał Brunet.

   - Latnie.

Na te słowa zielonooki się uśmiechnął i już zaczął mazyc o pierwszym locie na miotle.

...

Dobra wiem, że mnie tu dawno nie było, ale zaraz święta wiec będę miec co wrzucać :)