Rozdział 24. Ból najlepiej kształtuje człowieka

Začít od začátku
                                    

Alexander stał przede mną z papierosem między wargami i całkowicie poważną miną. Ubrany, jak zwykle w czarne ciuchy. Jeansy i bluzę z kapturem, która zakrywała jego nieułożone włosy. Czuć było od niego cudowny zapach perfum. Specyficzny, a zarazem intrygujący. Drzewno-korzenny zapach był bardzo wyrazisty i właśnie dla tego tak do niego pasował.

– Archie dziś ich za mnie słucha, wisiał mi przysługę, a ja miałem coś do załatwienia – wyjaśnił zaciągając się tytoniem. – A jestem tu, bo stwierdziłem, że warto znaleźć sobie jakieś towarzystwo, by nie było nudno. W końcu, jak broić to lepiej w duecie.

Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się po co on mnie pchał w jakieś swoje gierki. Nie miałam ani chęci, ani czasu na takie rzeczy. Już wolałam pójść z nim do kina na horror, których nienawidziłam i dać mu powód do trucia mi tyłka przez kolejny miesiąc.

– Mam jeszcze trzy lekcje, więc chyba musisz poszukać innej ofiary – odparłam unosząc się na równe nogi. – Miłego dnia, Torres – powiedziałam, odwracając się na pięcie.

Oczywiście poszłoby mi za łatwo, gdyby tak po prostu dał mi odejść bez walki.

Złapał za moją dłoń, ciągnąc w swoją stronę. Plecami uderzyłam w jego tors, a jego ramiona uniemożliwiły mi jakikolwiek ruch. Poczułam ciepły oddech na karku. Moje ciało przeszła gęsia skórka, gdy jego palce krążyły wzdłuż mojej talii.

– Jesteśmy na widoku – przypomniałam mu, spinając się. – Alex, odsuń się. Nie róbmy scen, proszę cię.

Błagałam w myślach, by akurat nikt nie wyszedł na dziedziniec lub nie obserwował go z okien od środka. Robienie za główną atrakcję nie należało do ciekawych rozrywek w moim słowniku.

– Każdy w tej popieprzonej szkole ma w dupie, co robi zwykła uczennica na szkolnym dziedzińcu ze zwyczajnym studentem pierwszego roku – powiedział z przekonaniem, kładąc swój podbródek na moim lewym ramieniu.

– My tacy nie jesteśmy – oznajmiłam na głos, mimo że w pierwszej chwili myślałam, że wypowiedziałam te słowa jedynie w głowie. – Twoje nazwisko brzmi Torres, a ja jestem kojarzona z Graysonem Howardem. To mówi samo za siebie.

– Dlaczego uważasz, że moje nazwisko ma jakieś szczególne znaczenie? – zapytał wolnym ruchem odwracając mnie przodem do siebie.

– Czy to nie oczywiste? – Spojrzałam w jego oczy wyrażające zainteresowanie. Cholernie go ciekawiło, co mu odpowiem. – Masz wysoką pozycję dzięki mojemu ojcu, ale zresztą też sam sobie na to zapracowałeś. Poza tym mam wrażenie, że za tym kryje się coś jeszcze. Na przykład temat twojego ojca zawsze jest spychany na dalszy plan.

– Jaki jest powód twojego zainteresowania jego osobą?

Tym pytaniem mnie zagiął, ale postarałam się, by moja twarz wyglądała naturalnie. Nie było konkretnego powodu , ale zastanawiało mnie, czemu nikt nigdy o tym nie wspominał. Jakby drugi rodzic Alexa nie istniał, albo wyparował z powierzchni ziemi.

– Kto pyta nie błądzi.

– A ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

Zadzwonił dzwonek, który oznaczał dla mnie koniec przerwy. Próbowałam uwolnić się od chłopaka, ale on nawet nie myślał, by mnie puścić.

– Jedziesz ze mną – poinformował głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Zerknęłam w bok na maszynę znajdującą się za plecami chłopaka.

– Żarty sobie ze mnie robisz. Nie ma opcji, że ja wejdę na tą bestię – powiedziałam od razu, ciągnąc trochę mocniej, by wyrwać się, ale i ta próba zakończyła się niepowodzeniem. – Kurwa, co ty ćwiczysz, że masz w sobie tyle siły.

Night Of DestinyKde žijí příběhy. Začni objevovat