Czaruś, skwitowałam w myślach, choć moje ego zostało mile połechtane.

– Mam na imię Laura – przedstawiłam się. Dziwne, że nie zrobiłam tego wcześniej. Dziwne, że nie zapytał.

Brunet wskazał na siebie i rzekł:

– Gerard.

– Piękne imię – wyrwało mi się, nim zdążyłam się powstrzymać.

Miałam słabość do Gerarda Butlera.

– Poproszę cappuccino – powiedziałam, gdy wróciła kelnerka.

– Podwójne espresso – rzucił krótko Gerard, wciąż nie odrywając ode mnie wzroku. – Mam nadzieję, że nie odciągam cię od jakichś ważnych zajęć?

– To zależy, jak zapatrujesz się na teorię literatury w kontekście pisarstwa francuskiego – odparłam. – W mojej hierarchii obecnie plasuje się ona dość nisko.

– Nie lubisz literatury? – spytał brunet, marszcząc brwi.

Miałam ochotę wyciągnąć rękę i wygładzić zmarszczkę na jego czole. Na wszelki wypadek chwyciłam filiżankę. Wolałam nie robić niczego głupiego.

Powinnam się nad sobą poważnie zastanowić.

– Och, przeciwnie. Uwielbiam ją. Ale wykładowca za mną nie przepada – rzekłam i nonszalancko wzruszyłam ramionami. – A ty? Co robisz w Krakowie? Bo od razu widać, że nie jesteś stąd.

– Co mnie zdradza? – zapytał mężczyzna z zawadiackim uśmiechem, gdy kelnerka postawiła przed nim filiżankę z czarnym naparem.

– Coś, czego nie umiem sprecyzować... – przyznałam, dziękując kobiecie skinieniem głowy, kiedy postawiła przede mną zamówienie. – Wydajesz się być z daleka.

– To po części prawda. Całe życie byłem podróżnikiem – wyznał. – Można powiedzieć, że jestem obywatelem Pierwszego Świata. – Mrugnął do mnie.

Poczułam coś dziwnego, gdy to powiedział. Miałam wrażenie, jak gdyby ponownie prąd cieplejszego powietrza musnął moje ciało, wywołując gęsią skórkę. Poczułam też, jak gdyby jakaś czuła struna we mnie drgnęła na te słowa.

– Wydajesz się zamyślona – zauważył Gerard.

– Zawsze byłam ciekawa, czym zawodowo zajmują się ludzie stale zmieniający miejsce zamieszkania – zmieniłam temat.

W tym byłam dobra.

– Cóż, napisałem parę niekonwencjonalnych przewodników turystycznych, pracowałem dla kilku międzynarodowych korporacji, przyjmowałem prace dorywcze. – Teraz to Gerard wzruszył ramionami, jakby nic z tego nie było ważne. – I tak mijał mi dzień za dniem.

Pomyślałam, że camelowy sweter doskonale podkreśla głęboki kolor jego oczu. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Tembr jego głosu, gestykulacja, charakterystyczne wzruszenie ramion...

Charakterystyczne?

Drgnęłam. Miałam wrażenie, jakby to nie było nasze pierwsze spotkanie. Kolejne déjà vu? Jak z Danielem? Zaczyna mi odbijać.

– A ty czym się zajmujesz?

Dotarło do mnie, że to pytanie rozlega się już drugi raz.

– Przepraszam, zamyśliłam się! Studiuję. Czy myśmy się już nie spotkali?

Gerard posłał mi uśmiech, ale w jego oczach pojawiło się coś na kształt rozczarowania. Zmieszałam się. Dlaczego miałby być rozczarowany?

– Z pewnością bym cię zapamiętał.

Tron Pierwszego ŚwiataWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu