~ Rozdział 2 ~

120 9 15
                                    

                                                                                   Albert

 Bałem się.

Okropnie bałem się jak zareaguje.

 Gdy otworzyła mi drzwi myślałem, że nie wyduszę z siebie słowa ale w końcu wydukałem:

 - Ada... Ja... - nie umiałem powiedzieć nic więcej więc po prostu  zdjąłem płaszcz.

 W pierwszej chwili wydawało mi się jakby dziewczyna miała zemdleć. Ale bałem się, że gdy dojdzie do niej co się stało zacznie brzydzić się mną i zatrzaśnie mi drzwi przed nosem więc zacząłem się tłumaczyć:

 - Wiem, musisz być w szoku i przepraszam, że ci nie powiedziałem ale.. Ale bałem się, że mnie odepchniesz... Że już nie będziesz chciałam mnie znać. Pewnie teraz tak jest.

- Nie Albert ja... - chyba dalej była lekko w szoku - Okropnie cieszę się, że wróciłeś nie ważne czy jesteś człowiekiem czy czymś innym.

Przytuliła mnie czym bardzo mnie zaskoczyła. Nie byłem przyzwyczajony do tego typu gestów, więc lekko się spiąłem. Ada chyba to zauważyła bo się odsunęła i nieśmiało się uśmiechnęła.

Potem weszliśmy do jej domu.

Kazała mi się rozgościć ale po kilku minutach spytała mnie jak to się stało. 

Wytłumaczyłem jej więc wszystko a gdy ona trawiła informacje ja rozejrzałem się po jej pokoju.

Był całkiem mały ale kolorowy jak w każdym pokoju, było tu biurko, łóżko, szafa i półka na której znajdowało się kilka książek ale w większości były na niej różne zestawy klocków lego. 

- Lubisz układać klocki Lego? - spytałem.

- Uwielbiam. - odpowiedziała, a na jej twarz wpłynął uśmiech - Interesuje się tym od dzieciństwa. Pierwszy zestaw kupił mi tata na 4 urodziny...

 Powiedziała z już smutniejszym uśmiechem.

 Wiedziałem o tym, że jej tata miał na imię Aleks Niezgódka i zaginął kilka lat temu.

Popatrzyłam na nią. 

Wgapiała się w jakiś mały zestaw który jak podejrzewałem był od jej taty. Wyglądała jakby miała się rozpłakać ale szybko się otrząsnęła i popatrzyła na mnie.

- Chcecie herbatkę? - do pokoju Ady weszła jej mama.

- Dzień dobry - powiedziałem z grzeczności - jasne z przyjemnością.

- Dobrze - odpowiedziała jej mam i wyszła zamykając drzwi.

Ada chwilę się zastanawiała po czym spytała:

- Albert? Ty masz w ogóle gdzie mieszkać?

Chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią.

- Zanim trafiłem do akademii, mieszkałem w sierocińcu. A odkąd... Utonąłem każdy myśli, że nie żyje...

- A ten pan...? Ten dzięki któremu żyjesz? 

Jak miałem jej powiedzieć, że od niego uciekłem? Nie mogła znać prawdy... 

Przynajmniej na razie.

- On... Wyjechał na kilka dni...

Ada znów przez chwilę się zastanawiała, po czym zaproponowała: 

- Możesz przenocować u mnie jak chcesz.

- Naprawdę? - uśmiechnąłem się - Było by super!

- Jasne! 

I właśnie wtedy poczułem po raz pierwszy w moim życiu szczęście.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej kochani!!!

Chcę powiedzieć, że będę pisać raz z perspektywy Ady a raz z Alberta. 

Mam nadzieję, że wam się tak spodoba.

Miłego dnia/nocy!

💕💕💕



Akademia pana Kleksa Ada x AlbertOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz