1

79 9 1
                                    

Po całym domu roznosił się piękny zapach śniadania i kawy, Prem przeciągnął się na łóżku. Powoli usiadł, rozejrzał się po sypialni, ubrał na siebie  szlafrok i wsunął nogi w mięciutkie kapcie, skierował się do kuchni, od razu jak tam dotarł przytulił plecy Swojego ulubionego Doktora.

- jeszcze trochę i zacznę myśleć, że wygryziesz mnie z mojego biznesu- powiedział uśmiechnięty i pocałował szyję Ten'a

- oh nikt nie będzie lepszy niż szef kuchni - zaśmiał się - zrobiłem twoją ulubioną kawę - oznajmił, a zadowolony Prem wziął do ręki swój kubek, usiadł do stołu i pił uśmiechnięty obserwując jak Jego mąż robi im śniadanie.
Ten pierwszy raz od ich ślubu dostał dłuższy urlop, w końcu mogą spędzić trochę czasu razem, ostatnio żyli w przeczuciu, że mijają się.
Ten dużo czasu spędzał w szpitalu, jak tylko wracał to Prem musiał jechać do swojej restauracji i widzieli się bardzo rzadko tylko w nocy...

Ale Teraz Prem'a restauracją zajmuje się ulubionym Dynamit, a Ten dostał wolne.
W końcu spędzą ze sobą aż miesiąc. Miesiąc!
Dla ich obu jest to jak dar od losu.
Wzięli ślub rok temu, mięli małe przyjęcie tylko dla rodziny i przyjaciół,
Prawdę mówiąc nie był im potrzebny do szczęścia i tak nie wyobrażają sobie życia bez siebie na wzajem.

A jak to się stało, że postanowili wziąć ślub?
Pewnego wieczoru W restauracji Prem pojawili się dwaj mężczyźni w garniturach, Prem zdziwiony Spojrzał na nich, zazwyczaj do jego restauracji trzeba mieć rezerwacje, na dodatek było dość późno.

- Przepraszamy można tu coś jeszcze zjeść?- jeden z mężczyzn zapytał, Prem oczywiście zaprosił ich do środka. Jakoś poczuł, że musi ich wpuścić.

- wyglądacie jakbyście uciekali przed kimś - powiedział ubierają fartuch, niższy z nich zaśmiał się

- bo tak trochę jest, uciekliśmy z własnego ślubu.- oznajmił i pochwalił się pierścionkiem na swoim palcu- Co nie Sarawat?- uśmiechnięty usiadł do stołu

- i tak zapewne nie zauważą bo twój brat robi koncert karaoke -  usiadł koło Tin'a i spojrzał na Prem- przepraszamy za najście o takiej później porze.

- spokojnie, widzę, że to wasz ważny dzień więc zrobię dla was wyjątek - dał mi jedno z dań i Zaczął szykować dla nich obu mały deser, przy okazji co jakiś czas patrzył na tą dwójkę, Sarawat wytarł kącik ust swojego męża i obaj uśmiechali się do siebie tak czule...
Prem dał im deser - szczęśliwego na wspólnej drodze życia - uśmiechnięty spojrzał na nich. Obaj złożyli ręce i podziękowali.

Nagle do restauracji wszedł Ten , Spojrzał na Prem i Gości

- oh myślałem, że już zamknięte - powiedział i podszedł do niego, pocałował go w czoło - pogrzeb?- szepnął patrząc na facetów w garniturach

- ślub. Uciekli z własnego ślubu - powiedział rozbawiony.
Ten od razu im pogratulował, kiedy zjedli deser chcieli zapłacić, ale Prem odmówił im i kazał bezpiecznie wracać do innych.

Kiedy wychodzili Tine dał mu bukiet, uśmiechnął się do niego

- teraz wasza kolej - powiedział i pobiegł za swoim mężem.
Prem spojrzał na bukiet później na Ten, który uśmiechnął się i podszedł do niego, pocałował go w czoło

- w sumie...to chyba nie takie głupie, co szefie kuchni? - Prem od razu zalał się czerwienią i schował twarz w kwiatach.

- ... Brzmi fajnie... Ale nie widzę na palcu pierścionka - powiedział pod nosem, Ten od razu chciał wyjść, ale złapał go za nadgarstek - żartuje!  Nie wychodź - przytulił go i uśmiechnął się - ale mówisz poważnie?

- Prem czy ja wyglądam jakbym żartował?- złapał go za policzki i wycałował każdy skrawek jego ślicznej buzi - mam ci to udowodnić? Tak jak wczoraj w nocy? Czy jak dziś rano?- zapytał, a Prem uderzył go w ramię.

- nie musisz.... wierzę ci...- no i ta dwójka zaczęła przygotowania do ślubu, oczywiście ich wspaniali przyjaciele postanawiali pomóc. Prem oparł ręce o swoję biodra i spojrzał na Siwego przyjaciela Ten'a- potrzebuje twojej pomocy.

- słucham cię przyszły panie mężu Ten'a- poprawił włosy

- musisz dla mnie znaleźć dwóch facetów. wiem tylko, że nazywają się Tine i Sarawat, ostatnio wzięli ślub. Nic więcej nie wiem- powiedział, a on wyjął z kieszeni okulary przeciwsłoneczne i wziął do ręki telefon- ...okej nie wnikam

- mam. - pokazał mu profil na Instagramie jednego z nich- Prem był widocznie zdziwiony, zamrugał kilka razy- wolno?

- wow...- zaprosił go na swoim telefonie do znajomych i zaprosił tym samym tą dwójkę na swój ślub, przecież gdyby nie te dziwne spotkanie, może nadal by czekał na zaręczyny?

Oczywiście zapewnili, że przyjadą na ślub.
Ogień I Dynamit postanowili zrobić swoim zrobić dwa oddzielne wieczory kawalerskie dla obu z panów... Prem z przyjaciółmi pił wino oglądając programy kulinarne((tajską wersję Magdy Gessler)) zaś Ten i Jego paczka poszli do Baru, Ten pijąc wishky musiał pilnować żeby Siwy nie złapał jakiegoś grzyba z niewiadomo kim z łazience...

Później trzeba było wybrać jeszcze oczywiście garnitury, obaj nie mogli się zdecydować czy chcą być ubrani na biało i czarno?
Poszli z tym do babci Prem'a Kobieta pogłaskał ich obu po policzkach

- może coś innego niż biały? Nosicie go na co dzień.- no tak obaj mają białe fartuchy, Ten medyczny, zaś Prem kuchenny- pora trochę zaszaleć - powiedziała uśmiechnięta

- ubierzcie niebieski -Paeng wtrąciła się i pokazał im magazyn z garniturami- będą wam pasować.

- rzeczywiście fajne - Prem powiedział patrząc na garnitur - co myślisz?- zapytał swojego narzeczonego, który uśmiechnął się

- podobają mi się - no i kupili niebieskie garnitury, wszystko szło pięknie, do momentu kiedy Ten złapał trochę przygnębienia... Chciałby aby jego mama mogła widzieć go w ten ważny dla niego dzień.

Prem widząc co zaczyna się dziać napisał do kobiety której Ten uratował życie, do tej samej która wygląda wręcz identycznie jak mama Ten.
Przyjechał oczywiście...

Ślub przebieg bez najmniejszego problemu, wszystko było przez ich obu przygotowane na sto procent, a nawet na dwieście.
Prem złapał Ten za policzki i pocałował go w usta, byli obaj tak bardzo szczęśliwi tym, że w końcu mają siebie na wieki...

Prem trzymając bukiet, spojrzał na swojego przyjaciela i Fire, Który właśnie przełknął głośno ślinę, Prem rzucił Do chłopaka, który od razu go złapał, W tym momencie Fire zaczął uciekać.

- JESTEM NA TO ZA MŁODY - Oczywiście jego ukochany zaczął biec za nim

- PRZYPOMNĘ CI TO DZIADU JAK JESZCZE RAZ POŁOŻYSZ NA MNIE RĘCE - Od razu Fire zatrzymał się.

- dlaczego tak brutalnie...- spojrzał na chłopaka który wręczył mu bukiet - ...no dobra przemyśle to.

Prem zaśmiał się i spojrzał na męża uśmiechnięty, Ten już chyba poraz milionowy tego dnia wycałował każdy skrawek twarzy niższego.



Cooking crush na deserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz