Pierwsze spotkanie

Start from the beginning
                                    

-No co?-zapytałam chichrając się

-N-nic. Chodź bo się spóźnimy. Mamo! My pojedziemy na elektrycznej hulajnodze dom G jest blisko a jest ładnie

Mb-dobrze!-

Wyszliśmy do garażu i chłopak zamiast wziąć hulajnogi, wziął motocykl.

-co ty robisz?- zapytał go a on podał mi kask.

-No jadę -

-ale nie mieliśmy hulajnogami?-zapytałam

-a daj spokój szybciej będzie.

-N-No okej. - wsiadłam za chłopaka i objęłam go w talii. Ruszyliśmy na drogę, a ja prowadziłam go do mojego domu. Na autostradzie przyśpieszyliśmy.

-Bartek boje się!- krzyknęłam do chłopaka a on momentalnie z 130 zwolnił na jakieś 70km co i tak było szybko. Dotarliśmy do mojego mieszkania. Był tu bajzel bo dopiero się wprowadzałam.

-przepraszam za bajzel. Dopiero przyjechałam.-wzięłam z walizki białą krótką przyległą koszulkę z białym mały sweterkiem i do tego zielone luźne spodnie, moje długie czarne włosy rozpuściłam w z dłóż ciała i wstawiłam to na storkę

Lila_Fa.

Tak jak mówiłam mam zaburzenia odżywiania

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Tak jak mówiłam mam zaburzenia odżywiania. Poszłam do Bartka do salonu.

-hej jestem już-powiedziałam a chłopak spojrzał na mnie jak zaklęty

-ładnie?-zapytałam

-b-bardzo ładnie. Choć jedziemy. -zamknęłam drzwi do domu i wsiadłam na motocykl chłopaka. Założyłam kask i ruszyliśmy.

Strasznie się boje. Ale nie powiem mu tego
Zamknęłam oczy tak się bałam. Nagle zwolniliśmy, światła uf. Staliśmy jeszcze chwilkę a potem ruszyliśmy. Jechaliśmy jakieś 40 km na godzinę gdy nagle kątem oka zauważyłam jak mercedes za blisko nas podjeżdża. Przestraszyłam się. Bartek najwyraźniej też to zauważył więc zwolnił. Nagle upadliśmy na bok. Zaczęłam krzyczeć. Lecieliśmy tak szybko że miałam tylko stop klatkę jak Bartek łapał mnie za rękę a później ból. Chłopak miał kostium ale ja nie. Czułam jak Bartek przyciąga mnie do siebie za dłoń. Jak mnie wszystko bolało. Najbardziej kolano. Bartek trzymał mnie na kolanach i zdejmował mi kask. Gdy wreszcie otworzyłam oczy zobaczyłam chłopaka który ma nie wielką ranę pod okiem.

-Wszystko okej?!-powiedział przestraszony.

-C-chyba nie wiem.. -odpowiedziałam gdy chłopak powoli zdjął mnie z kolan. Podszedł do kierowcy mercedesa który akurat wysiadał z auta i zaczął na niego krzyczeć.

-co ty zrobiłeś!? Zabił byś nas!-krzyczał do mężczyzny. Wyglądał na około 30 lat.

-przepraszam zaspałem.-powiedział a ja spojrzałam się w tamtą stronę. Nagle położyłam się na ziemi i złapałam za kolano.

-Lili!- krzyknął chłopak i podbiegł do mnie a tuż za nim kierowca.

-Lili nic ci nie jest?-pytał Bartek próbując być spokojnym ale mu nie wychodziło.

-jak coś jej się stało-teraz wstał do kierowcy

-to nie pozbierasz się nigdy! Twój portfel będzie zawsze pusty!-krzyczał.

-przepraszam, dziewczynie coś jest?-zapytał. Nagle zobaczyłam jak Bartek powoli podnosi mnie do pozycji siedzącej. Zobaczyłam na jego ręku krew.

-co jest?-zapytał Bartek a później spojrzał mi na plecy. Zobaczyłam że jest delikatnie przerażony widokiem tego co mam na plecach.

-co się stało?- zapytałam

-masz wielkie otarcie na plecach. Nie źle się wywaliliśmy, przez tego debila!-krzyknął do kierowcy

-Bartek proszę nie krzycz. Nic ci nie jest?-zapytałam a on zaprzeczył.

-a panu?-zapytałam kierowcy. Próbowałam udawać że nic mi nie jest ale rana strasznie mnie bolała.

-nie, przepraszam was bardzo zaspałem. Ale mogę was podwieźć. -zaproponował. Bartek spojrzał na mnie a ja pokiwałam głową. Ja z chłopakiem usiedliśmy z tyle. Bartek podał adres i zanim ruszyliśmy kierowca zapytał:

-przepraszam, Lila? Możesz plecami nie ubrudzić mi foteli?

-d-dobrze. Tylko potrzebuje koszuli. - Bartek zciągną z siebie kurtkę motocyklową i zdjął koszulkę.

-Bartek zawiąż mi ją poziomo w pasie proszę. - gdy chłopak robił czynność ja syknęła z bólu.

-przepraszam-powiedział

-nic nie szkodzi- powiedział ale bolało jak cholera. Oparłam głowę o ramię chłopaka i dojechaliśmy powoli do domu genzie. Była 10:30 byliśmy spóźnieni i mówiłam to Bartkowi ale powiedział że teraz chodzi o nas.

-jesteśmy Lili. Powoli wyciągnę cię z auta.- powiedział po czy poszedł od mojej strony i wziął mnie na ręce.

- pana imię i nazwisko.- powiedział chłopak surowo do mężczyzny

-Paweł kubacz- powiedział kierowca po czym nas przeprosił i pojechał.

-Bartek, boje się. Boli- powiedziałam

-spokojnie tu było nam najbliżej a wika miała kursy medyczne. Poradzimy sobie tak?-

-tak..- weszliśmy do domu genzie

-bartek kurwa gdzie ty byłeś!-usłyszałam głos mojego brata. Od razu się spięłam.
Weszliśmy do salonu i bartek posadził mnie delikatnie na kanapie po czym przytulił mnie.
Nagle Karol krzyknął

-genzie zbiórka trzeba porozmawiać.- nagle wszyscy weszli do salonu oprócz Patryka i spojrzeli na nas

-Matko co wam się stało?! Lila?!- zapytała Hania.
Nagle Patryk zbiegł na dół i chciał się na mnie rzucić ale Bartek wstał i go przytrzymał.

-KURWA DAJ MI SIĘ Z SIOSTRĄ PRZYWITAĆ!- krzyczał Patryk a wszyscy spojrzeli się pytająco

-poczekaj usiądź- powiedział spokojnie brunet który mnie uratował.

-powoli wam opowiemy- odezwałam się. Bartek siadł bliżej mnie.

-chwila czekajcie, czemu Bartek jest bez koszulki a Lila ją ma?- zapytała Wika a ja widziałam jak Patryk się gotował.

-mieliśmy wypadek. - zaczęłam.

-co?!- krzyknęli wszyscy a ja schowałam twarz w dłoniach. Zaczęłam płakać, nie wytrzymałam. Napięcie, ludzie, Bartek, Patryk.
Bartek klęknął przede mną i złapał mnie za ramiona.

-Spokojnie Lili, powoli. -szepnął i mnie przytulił. Patryk zawsze nie nawidził jak miałam jaki kol wiek dotyk z chłopakami. A co dopiero z Bartkiem kubickim

Hej dzisiaj giga długi ale mam wenę więc jeszcze dzisiaj napisze kolejną część a wleci nie wiem kiedy
1334 słów

Nie Zamykaj Oczu-Genzie/Bartekk/LilaFWhere stories live. Discover now