ROZDZIAŁ 5 - Podróż

Start from the beginning
                                    

- Zaraz co, mieszkasz? Tutaj w Nowym Jorku?

- Tak tutaj - prychnąłem. - Myślałem, że zmądrzałeś przez te lata.

Kurwa, czemu akurat teraz muszę przeprowadzać z nim tę rozmowę. Zdecydowanie nie jestem na to gotowy. Nigdy nie będę.

- Dawno się nie widzieliśmy... - zaczął niepewnie.

- Tak też powinno zostać - odpowiedziałem lodowato. - Nie jesteśmy już tymi samymi dzieciakami co w liceum, każdy z nas się zmienił, a nasze wspólne drogi się rozeszły.

- Nadal jesteś naszym przyjacielem. - Zapewnił.

- Nie Chris. Waszym przyjacielem jest Levi, który dawno już nie istnieje. Tej wersji mnie już nie ma.

- Co chcesz przez to powiedzieć? To koniec ot, tak chcesz zakończyć naszą przyjaźń? - Zapytał.

- Koniec tej przyjaźni nastąpił trzy lata temu, kiedy wyjechaliście do Nowego Jorku.

Wyrzuciłem niedopałek papierosa do kałuży i ruszyłem przed siebie zostawiając blondyna w tyle. Nie miałem pojęcia dokąd zmierzam, nie znałem nawet najbliższej okolicy. Chciałem odejść jak najdalej od chłopaka, uciec od wszystkich, narastających w każdej sekundzie problemów.
Po dziesięciu minutach spaceru ulicami Nowego Jorku doszedłem do jakiegoś klubu. Modliłem się w duchu by i tutaj nie spotkać nikogo znajomego. Nie miałem pojęcia gdzie jestem, ani która jest godzina. Szczerze mówiąc nie obchodziło mnie to. W całym moim życiu byłem dobry w dwóch rzeczach. Pierdoleniu wszystkiego, na czym mi zależy i piciu do upadłego. Pierwsze już dzisiaj wykonałem dlatego zacząłem się zabierać za to drugie.
Potem już odleciałem, a reszty wieczoru nie pamiętam.

Chris

Levi Smith we własnej osobie paraduje po Nowojorskich ulicach. Kiedy go zobaczyłem na dole w klubie pomyślałem, że zwariowałem lub – co gorsza – znowu ziółka cioci Blanche, którą poznałem w Azji za mocno działały, kiedy poszedłem to sprawdzić okazało się, że to nie był sen, czy halucynacje. To był prawdziwy Levi z krwi i kości.

Ciekawiło mnie co tutaj robi, nie mieliśmy kontaktu od prawie trzech lat, za czasów liceum byliśmy nierozłączni, a ja jako super czadowy przyjaciel Chris Miller, zrobię wszystko by nasz stary, słodki Levi do nas wrócił. Brakuje mi jego niemiłych komentarzy na mój temat i denerwującego prychania pod nosem. O jego narkotykach już nie wspomnę. Chłopak chyba się wychował na polu marihuany, u niego zawsze można dorwać najlepszy towar ze zniżką przyjacielską. To prawie jak wygrać bon na loterii.

Niewiele myśląc rzuciłem się biegiem na najbliższy przystanek autobusowy. Musiałem jak najszybciej dobiec do domu i opowiedzieć o tym wszystkim naszym przyjaciołom. Modliłem się by Dylan mnie nie zwolnił za tą małą ucieczkę z pracy jednak nie zawsze twój dawny, zaginiony, stary przyjaciel odwiedza cię w pracy.

Szansa jedna na milion.

Wysiadłem z autobusu i pobiegłem po schodach prosto na drugie piętro do mojego mieszkania, gdzie czekali już na mnie przyjaciele. Po naszych wyprowadzkach z Miami Zane, Lucas i Lara zamieszkali w mieszkaniach w apartamentach, które zafundowała im liga. Potem wprowadzili się tam Asher i Charlotte wynajmując kolejne mieszkanie oraz Katie. Kiedy ja i Peter, wróciliśmy pół roku temu z podbijania Azji oczywistym wyborem było zamieszkanie w tym samym budynku co nasi przyjaciele. Sąsiedzi nas nienawidzą i szczerze mówiąc, dziwię im się, że wzywają do nas policję tylko raz dziennie. Kiedy się napijemy jesteśmy naprawdę nieznośni.

Wszedłem do mieszkania i od razu zaatakował mnie zapach alkoholu i zioła. No pięknie człowiek tak ciężko haruje w pracy, a te dzieciaki się upijają po nocach.

- Przyszedł! - krzyknęła Katy z pełną buzią jedzenia.

- Wreszcie, czego od nas chcesz i dlaczego wyglądasz jakbyś wpadł to fabryki lateksu, a następnie zaatakowały cię wielkie nożyczki.

Nie wierzę w to. Asher Wilson miał czelność obrazić mój strój do tańczenia na róże? Wydałem na niego krocie i jest to coś więcej niż kawałek lateksu pociętego nożyczkami, by nadać temu seksowności. To kawałek lateksu pociętego nożyczkami w ładnym czerwonym kolorze.

- Ja sądzę, że chyba jednak wolimy nie wiedzieć skąd on to ma. - Stwierdził Lucas, nalewając sobie alkoholu do szklanki. - Znamy Chrisa tyle lat i to chyba na razie jedno z najbardziej normalnych jego strojów.

- Masz rację. Pamiętacie jak na meczu w San Francisco ubrał się w strój wilka? - zaśmiała się Lara.

- Lub wtedy kiedy, siedział w samolocie w stroju króliczka - śmiał się Lucas.

- Mam po tym traumę, nigdy więcej - powiedziała Katy z udawanym przerażeniem.

- Możecie przestać obrażać moje stroje i mnie w końcu posłuchać? - Usiadłem na podłodze obok Lucasa. - Mam ploty.

- Jakie znowu? - prychnął szatyn siedzący obok mnie. - Znowu powiesz nam o tym jak jakaś laska narzygała na ulicy do doniczki?

- To było tylko raz! - krzyknęła nagle Katy. - W dodatku dwa lata temu!

Cała piątka się zaśmiała na słowa blondynki. Tak było nie zmyślam, jednak każdy chyba zapomina o fakcie, że rzygałem wtedy razem z nią do tej doniczki.

- Dobra posłuchajcie mnie. Byłem dzisiaj w pracy, nieźle wywijałem tyłkiem, kiedy nagle...

- Nie wiem, czy chcę to dalej słuchać.

- Peter! - Charlotte go uciszyła. - Mediację związkową urządzimy wam później. Kontynuuj Chris.

- Dzięki Char. Więc jak mówiłem nieźle wywijałem dupą kiedy nagle zobaczyłem Leviego. Tak tego Leviego, zanim jednak zdążyłem się mu przypatrzeć on zniknął, więc pomyślałem, że znowu przedawkowałem ziółka. Wybiegłem na dwór i wtedy go zobaczyłem, stał tam we własnej osobie.

- Mówimy o tym samym Levim? - spytała dla upewnienia Lara.

- Nie kurwa o Levim listonoszu. - Sarknąłem do rudowłosej. - Oczywiście, że o Levim dilerze.

- Rozmawialiście? - odezwał się do mnie po raz pierwszy tego wieczoru Zane.

To właśnie jego zniknięcie naszego przyjaciela najbardziej dotknęło. Nic dziwnego, bo przecież on i Asher byli najbliżej jego, znali się jak trzy łyse konie. Po nagłym odcięciu kontaktu zamknął się w sobie, a w nim coś umarło. Nagłe pojawienie się chłopaka w naszym życiu rozdrapie jego pewnie nadal nieposklejane rany.

- Tak - zdecydowałem się na szczerość. - Powiedział, że to już nie ten sam on. Nie chcę mieć z nami nic wspólnego.

- Nie będziemy go słuchać prawda? - upewniła się Charlotte.

- Oczywiście, że nie. Jesteśmy jego przyjaciółmi, czy tego chcę, czy nie.

- Skoro Levi, żyję to mogę oficjalnie wywalić ten ołtarzyk dla niego postawiony na korytarzu? Za każdym razem dostaje zawału jak widzę kartonowego chłopaka. - Zapytał Peter, na co każdy z nas wybuchnął śmiechem. Każdy oprócz Zane'a.

Brunet był pogrążony w myślach i widziałem, jak intensywnie myślał o tym wszystkim, zdecydowanie to był jego drażliwy temat. Nie rozmawiał na ten temat nawet z Katy, a on dosłownie dzieli się z tą dziewczyną wszystkim. Między nami przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą postanowił nagle przerwać chłopak.

- Jaki mamy plan na odzyskanie naszego przyjaciela?

- Takiego Zane'a lubię! Do boju drużyno marzeń! - krzyknął Asher, unosząc kieliszek do góry w ramach toastu.

Przyjaciela nigdy nie zostawia się w potrzebie. My to już raz zrobiliśmy, więcej nie popełnimy tego błędu.

AMAVI EAM - ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now