,,Imienia nikt nie znał, ale z nazwiska to gej''

16 1 1
                                    

Za żubrami... Za trzema góralami... Żył sobie doktor Spedalski. Miał on wykształcenie wyższe (w trzeciej klasie podstawówki wyrzucili go za wsadzenie koledze zapalonego papierosa w odbyt) - mając jedyne 57 lat zdobył tytuł magistra nauk nikogo-nieobchodzących. Był to prawdziwy pro w życie, samo jego nazwisko sprawiało, że jego wrogom włosy zmieniały się w dęba.


Łatwo go było rozpoznać na mieście: Zawsze wyprostowany z charakterystycznym garbem od grania w Zelde przez 8 i 3/786 roku przestępnego za czasów prezydenta Narutowicza, z majestatycznym wąsem wprowadzającym w stan ekstazy niejednych austriackich akwarelistów, jeżdżącego w bladym jak jego dupa BMW rocznik 1792, w którym jak głosi legenda miało dojść do rytuału „Zaręcznikowania Jakuba" w wyniku czego powstała klątwa „Zdradliwych Kierunkowskazów", która od tamtej pory budzi postrach u innych kierowców, jednak to temat na inną historię...


Wracając... Doktor Spedalski miał również inne artefakty nieznane śmiertelnikom, a tylko istotom na wyższym levelu (lub tym, którzy wykupili sobie rangę VIP). Jednym z nich były słynne okularki przeciwsłoneczne, które doktor jeszcze jako młody i silny nazi... To znaczy... Żołnierz... Miał zabrać pewnemu chłopu pracującemu w mało znanej wsi „Paryż"w Republice Kosmicznych Jaszczurek podczas wizyty z kolegami w czerwcu czterdziestego roku. Okularki te nie dość, że dawały +5 do many i charyzmy to jeszcze miały zdolność samoistnej defekacji ropą naftową – z tego powodu na Spedalskiego zaczęli polować Amerykanie z agentem 69 na czele (Pseudonim: Księżycowy spacer). Przeprowadzono dokładnie 27 zamachów na życie i okularki Spedalskiego i za każdym razem kończyło się to dezintegracją atomów, z których byli stworzeni agenci. Aż pewnego dnia doszło do bitwy... Choć Spedalski bez problemu poradził sobie z lepszymi afro-amerykanami na placu boju (terenie dzisiejszego Śląska) pozostał on – alter ego Księżycowego spacera: Michał syn Jacka.


Bitwa ta przeszła do historii jako największe starcie w Ameryce Wschodniej i w najbliższej okolicy. Nadal nie znamy dokładnych szczegółów tej batalii, ale wiemy, że przebiegało to mniej więcej tak:


Księżycowy spacer jak tylko zobaczył doktora Spedalskiego i jego okularki emanujące ropą przemienił się w swoją lepszą formę – za pomocą energii między atomami uranu w powietrzu, które nadleciały tam z pobliskiej elektrowni w Czarnobylu udało się mu przemienić kolor swojej skóry z poprawnego politycznie na wyblaknięty niczym BMW i dupa Spedalskiego w jednym. Podczas gdy atletyczny śpiewator przemieniał się Spedalski zbliżał się do niego eliminując kolejnych przedstawicieli rasy burgerów za pomocą tarana ręcznego. W końcu obaj wojownicy stanęli twarzą w twarz... Nastała chwila ciszy, tak cichej, że było słychać jak mucha się drapie po kciuku. Polski Niemiec i Amerykański kosmita przybili sobie sportowego żółwika i zaczęła się walka...


Pierwszy zaatakował Michał – z kieszeni swojego buta wyciągnął kapeluszo-podobny przyrząd do usuwania resztek godności z influencerów i położył go na swojej szczecinie, którą niektórzy nazywali mianem „włosów". W mgnieniu oka Reptilianin wykonał zakazaną technikę – księżycowy spacer, od której wziął się jego pseudonim jako agent. Pomimo critical hita, jaki zadała mu zakazana technika Spedalski szybko zgromadził swoją wewnętrzną energię z wcześniej zjedzonych klusków śląskich i bez ogródek wypalił w Michała atakiem ostatecznym – promieniem pierogowym (A TO BYŁY JESZCZE RUSKIE!!!111!!!1!1!1!!) nic więc dziwnego, że naczelny hee-hee-ówca upadł i już nie wstał.


Tak właśnie zakończyła się największa bitwa między Polską, a Stanami Za-Niedługo-Już-Nie-Zjednoczonymi.


Wracając do tematu... (Bo przypominam, że jak na razie to ja wam dopiero przedstawiam Spedalskiego). Innym artefaktem znanym tylko pół-bogom-pół-głąbom jest X-word pass posiadany tylko przez Spedalskiego. Jest to artefakt tak rzadki, że Sasha z aota byłaby skłonna oddać za niego nie jeden... Nie dwa... A TRZY ZIEMNIAKI!!!!!11!!!!!!1!1!!!!1!1!! Na całym świecie + na Podlasiu istnieje tylko jeden X-word pass. Artefakt ten pozwala na wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa bez poniesienia konsekwencji! I TO JESZCZE WIELOKROTNIE!!!!1! Ten przedmiot powstał na skutek połączenia się N-word passa z ciała poległego przodka Ayuwokiegocz odchodami pobliskiego koczkodana imieniem Michaił Aleksandrowicz VIII z rodu Dywanowiczów co doprowadziło do potężnej reakcji: Sr+An->Ia, w wyniku której wyzwoliła się siła porównywalna do wybuchu pięciu bomb atomowych, lub jak kto woli do jednego kichnięcia twojego starego – innymi słowy: doszło do trzęsienia ziemi tak silnego, że zabrakło skali w woltomierzu. Ziemia się rozstąpiła, chmury zadrżały, a pobliskie złoto ze strachu na wzór poległego wojownika zmieniło kolor - ze złotego przemieniły się w czarny minerał potocznie znany jako „węgiel" (później z tego tajemniczego materiału zasłynął Śląsk). Tornada i wzmożona aktywność kultu doktora Pio ustała dopiero, gdy dostrzeżono jak N-word pass Michała Jackowicza powoli zyskuje więcej expa aż w pewnej chwili wyewoluował w artefakt znany z legend.


Jak więc widać nic dziwnego, że nooby w grę zwaną życie darzyły prosa Spedalskiego respektem. Doktor Spedalski wiódł swoje nudne(ale na pewno ciekawsze od ciebie, incelu ulany. Serio nie masz nic lepszego niż siedzenie 28/7 na wattpadzie, czytanie jakiś sus historyjek o doktorkach? Weź wyjdź na dwór i dotknij trawy... Jakby coś to trawa to takie zielone podłużne, nie dziękujcie... Wracając) życie czekając na emeryturę...


KIEDY NIESPODZIEWANIE!!!!!!111!11!1!!111!!!111!11!11!1!111!



C.D.N.


Doktor Gówno W Multiwersum PatusówWhere stories live. Discover now