Rozdział 5

21 1 8
                                    


Jim

teraz

Stałem przed czerwonymi drzwiami prowadzącymi do szatni i wsłuchiwałem się w gwar jaki tam panował. Ale czego innego można spodziewać się po jedenastu rosłych facetach zamkniętych na przestrzeni nie większej niż trzydzieści metrów kwadratowych. Nerwy zżerały mnie od środka, serce waliło mi w piersi. 

Wyciągnąłem dłoń w stronę klamki, ale nim zdarzyłem jej dotknąć, drzwi otworzyły się a w nich stanął wytatuowany facet, z głową ogoloną na zero i dwoma diamentowymi kolczykami w uszach. Jason Radeforth – największy dupek jakiego znam, a poznałem ich wielu, footballowy celebryta, kochający kobiety – wszystkie, bez wyjątku. Przy okazji świetny zawodnik, z którym zakładam, że będę rozgrywał większość akcji.

– Witamy, witamy. – Jason wyśpiewał powitanie rozkładając przy tym ręce na boki, jakby czekał, aż padnę w jego ramiona. Poprawiłem torbę na ramieniu i wyciągnąłem dłoń na przywitanie, która on zamknął w silnym uścisku. – Ostatnim razem jak się widzieliśmy to skopałeś nam tyłek.

– Tytani, ja sam co najwyżej mógłbym skopać tyłek tobie – odpowiedziałem mu żartobliwie na co on uśmiechnął się szeroko.

Tak, Jason Radeforth może i był dupkiem, ale przy okazji był jednym z moich przyjaciół. Graliśmy razem na studiach i na boisku stanowiliśmy tandem nie do pobicia. Podczas meczu Jason czytał mi w myślach, ustawiał się tak jak powinien, a jego zwinność nie raz zaskoczyła defensywę. Był szybki i umiał okiwać przeciwnika w taki sposób, że ten rzucał się nie w tą stronę co trzeba. Jednak sam Jason nie był w stanie dźwignąć całej drużyny.

Zarzucił mi ramię na szyję i pociągnął w głąb szatni.

– Eee – wrzasnął, a wszyscy zamilki. Skrzywiłem się i potarłem palcem ucho, miałem wrażenie, że pękł mi bębenek. – Przedstawiam wam Jamesa Hendersona, naszego nowego rozgrywającego. Mam nadzieje, że razem Beau i Corey'em – wskazał dłonią na dwóch chłopaków, którzy już zdążyli się rozpakować i ubrani w stroje do gry czekali na wyjście na murawę.

– Cześć. – Matko jak niezręcznie się czułem, jak uczeń co w środku roku szkolnego przenosi się do nowej szkoły i musi opowiadać o siebie na każdej lekcji. – Mam nadzieje, że przed nami udany sezon, pełen przyłożeń i mam nadzieje, że dostaniemy się do finału Super Bowl.

To miała być motywująca przemowa, która sprawi, że chłopaki uwierzą, że po kilku kiepskich sezonach można się wznieść na szczyt. A taka nie była, bo wszyscy gapili się na mnie z nietęgimi minami.

– Nigdy nie byłeś najlepszym mówcą. – Jason poklepał mnie po plecach. – Słuchajcie, Henderson poprowadzi nas do zwycięstwa. Znam go, grałem z nim. Nie ma w Stanach lepszego rozgrywającego.

Pomruki wypełniły pomieszczenie i atmosfera zelżała, ale nikt nie podszedł do mnie poza Corey'em i Beau i nie podał ręki. To nie będzie łatwa przeprawa.

– A teraz przebieraj się, Jim, bo mamy pięć minut do wyjścia na boisko, a trener nie cierpi spóźnialskich.

Oczywiście, że się spóźniłem. Całe pięć minut. Nie umknęło to trenerowi, który z surową miną wpatrywał się we mnie, gdy szedłem w jego stronę. Ustawiłem się obok chłopaków i od razu przeprosiłem.

– Żadnych spóźnień. Nie toleruję ich. – Wysoki, ciemnoskóry mężczyzna zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem. – Masz być trzydzieści minut przed czasem w szatni, żeby się przebrać i nie opóźniać treningu. Agresji w stosunku do kolegów nie toleruję. To, że jesteś gwiazdą Henderson to nie znaczy, że wszystko ci wolno. Pięć dodatkowych okrążeń, dla wszystkich, przez cudowne spóźnienie waszego nowego rozgrywającego. – Wsadził gwizdek i mocno w niego dmuchnął.

INTRUSIVE FEELINGS [+18] Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon