Rozdział Pierwszy: Pierwsze rozmyślania o Malfoyu

50 4 2
                                    

- Hermiona! Chodź, bo zaraz się spóźnisz na pociąg do Hogwortu! - zawołała mnie mama.
- Już idę! - odkrzyknęłam.
Zostałam jeszcze chwilę w swoim pokoju. Pożegnałam się z moim pokojem, moimi mugolskimi książkami i zapakowałam kilka rzeczy do kufra. Lubiłam ten pokój. Był on średniej wielkości, białe ściany idealnie kontrastowały z beżowym sufitem. Drewniane drzwi i białe meble pięknie uzupełniały całe otoczenie. Wyszłam z niego z trudem, nie wiem czemu. Miałam wrażenie, że stoję w nim po raz ostatni. Schodziłam po schodach z wyjątkowo ciężkim kufrem. Kilka dni temu kupiłam sobie kilka książek i chyba kupiłam ich za dużo.

- Jesteś wreszcie. Daj ten kufer. Boże, jaki ciężki! Ile ty tych książek kupiłaś?

- Całkiem sporo. - odpowiedziałam.

- Dobrze. Chodź szybciej, bo się jeszcze spóźnisz do Hogwortu.

- Mamo, chodzę tam już sześć lat i ty jeszcze nie potrafisz wymówić poprawnie nazwy mojej szkoły. To jest Hogwart. H-O-G-W-A-R-T.

Była 10.30 kiedy wyjechaliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę King 's Cross. Obserwowałam przez okno jak drzewa zrzucają liście i powoli jesień zaczyna władać naturą. Po jakiś piętnastu minutach byliśmy na dworcu. Pożegnałam się z rodzicami i przeszłam przez barierkę na peron 9¾. Na peronie czekał już na mnie Ron, Harry doszedł chwilę później. Weszliśmy wszyscy razem do pociągu, Ron wyszedł jeszcze pożegnać się z panią Weasley. Gdy znaleźliśmy wolny przedział i odetchnęliśmy od ciężaru kufrów, zaczęłam rozmowę.
- Jak tam wakacje?- zapytałam.
Często zaczynam rozmowę od zapytania się o wakacje.
- Były znośne. - odpowiedział Ron.
- Jakie znośne były super. A właśnie dlaczego nie przyjechałaś do nas?
- Nie mogłam.
- Czemu?
- Po prostu nie mogłam!
- Okej, już wyluzuj.
- Wiesz co może się przejdziesz, bo jesteś taka jakaś wkurzona. - zaproponował Harry.
- Może. - odpowiedziałam i wyszłam z przedziału. Pochodziłam sobie po korytarzu i już miałam wrócić gdy z zza rogu zobaczyłam Dracona Malfoya.
- Zostaw mnie Parkinson! - krzyknął.
- Dracoś. Co w Ciebie wstąpiło?
- Nie jestem twoim chłopakiem, więc nie mów do mnie DRACOŚ!
- Od początku roku jesteś jakiś dziwny.
- No i co z tego!
- Nie pamiętasz tej upojnej nocy. Tej wspaniałej nocy jak mnie całowałeś, a potem rozebrałeś i wylądowaliśmy w łóżku.

Pierwszy raz byłam zazdrosna o Malfoya. Nie wiedziałam co we mnie wstąpiło. Zazdrość o chłopaka którego nienawidzę? Być może.

- To nie znaczy, że jesteś moją DZIEWCZYNĄ!

- Przyciszcie trochę tony. - powiedział Blaise Zabini, najlepszy kumpel Malfoya.

- Ktoś może was podsłuchiwać. - dodał.

Przestraszyłam się, więc postanowiłam wrócić do mojego przedziału. Po drodze rozmyślałam o tym co właśnie usłyszałam. Nie zdziwiła mnie informacja, że Draco może być z Pancy, ale zdziwiłam się, gdy on się temu sprzeciwiał. Cała szkoła- z wyjątkiem jego bandy - myśli, że są razem, więc to chyba nie dziwne, że ta informacja mnie zdziwiła. Wróciłam do przedziału.
- Coś się stało? - zapytał Harry.
- Nie, nic.
- A czemu pytasz? - dodałam
- Bo cała czerwona na twarzy jesteś.
- A, to! Nie, to nic takiego. Po prostu gorąco trochę w tym pociągu.
- Zgadzam się z tobą w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach. - powiedział Ron.
- Miło mi to słyszeć. - odpowiedziałam z przekąsem.
Przez całą drogę mało się odzywałam. Cały czas rozmyślając o scenie, którą przypadkiem zobaczyłam. Parkinson rzucająca się na szyję Malfoyowi- prawdopodobnie próbowała go pocałować. Malfoy odpychający ją i wydzierający się na nią. Pancy wspomniała o ich „upojnej nocy" i to ukłucie zazdrości, które zawitało w moim sercu. W pewnym momencie uderzyło mnie pewne wspomnienie z Balu Bożonarodzeniowego z czwartej klasy. Było to dość dziwne wspomnienie. Tańczyłam sobie z Wiktorem i on poszedł do toalety i poprosił, żebym na niego poczekała. Chwilę poczekałam na niego, gdy wyszedł z łazienki wziął mnie za rękę i zaprowadził mnie pod altanę na tyłach zamku. Rozmawialiśmy chwile o różnych błahostkach. W pewnym momencie mieliśmy zbliżenie, pocałował mnie i zaczęło się dziać coś dziwnego. Jego włosy zaczęły się zmieniać, z pięknego ciemnego brązu na równie piękną platynę. Jego oczy też się zmieniły z ciemno-czekoladowych na szare, piękne i tajemnicze. Gdy zorientował się że coś jest nie tak pobiegł do zamku i wrócił jakieś pięć minut później. Wtedy nie zwracałam uwagi na to w kogo mógł się zamienić Krum, jednak teraz uświadomiłam sobie kto to był, był to Draco Malfoy. Wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia i przykryłam szeroko otwarte usta rękami. „Co jeśli Malfoy zmienił stosunek do Pancy że względu na mnie?" „A jeśli mnie kocha?" „Co ja gadam przecież to największa bzdura w historii mojego mózgu!" takie myśli mi się kłębiły w głowie przez resztę podróży.
- Nawet jeśli nie to warto by go zapytać, porozmawiać z nim.- wyszeptał pewien głosik w mojej głowie.
- Ty jesteś jakaś nie normalna! On będzie miał cię gdzieś i nazwie cię szlamą, a chyba tego nie lubisz w nim najbardziej! - powiedział drugi.
- Nie wiesz tego! Może on nas kocha.
- Kocha, srocha! On NAS NIENAWIDZI!
- Ale my go kochamy!
- Od kiedy?
- Od teraz!
Sama nie uwierzyłam w to co się stało. Dwa głosiki kłócące się w mojej głowie wywnioskowały jedno, sama ja coś wywnioskowałam. Nie wiem co mnie naszło, ale właśnie dotarło do mnie co naprawdę czuję do Dracona. I nie jest to nienawiść, tylko zakochanie. Zakochałam się w Malfoyu i nie wiem jak to się stało. Zaczęło mi szybciej bić serce. „Co tu się właśnie stało" takie myśli kłębiły mi się w głowie. Nie umiałam sobie tego wytłumaczyć. Po prostu nie mogłam. Zatkałam sobie ponownie usta dłońmi i zdziwienie nie schodziło z mojej twarzy.

- Co ci jest? - zapytał Ron.

- Nic.

- Nie wyglądasz na taką, której by nic w tej chwili nie było. - powiedział Harry.

- Nic mi nie jest. - warknęłam.

- Hej, my chcemy ci tylko pomóc.

- Ale akurat w tej kwestii nie możecie mi pomóc. - odpowiedziałam łagodniejszym tonem.

- Sprawy miłosne. - szepnął Ron do Harrego.

- Wiem, bo Ginny też to przechodziła. - dodał, nadal szeptem.

- Wszystko słyszę. - przerwałam im, ledwo powstrzymując się od chichotu.

- Upss...! - powiedział Harry, po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Hermiona? - zapytał Ron.
- Co?!
- Jak ci poszły sumy?
- Dziewięć „W" i jedno „P". Czyli krótko mówiąc beznadziejnie.
- Dziewczyno ty masz dziewięć „wybitnych" i jedno „powyżej oczekiwań". Dziewięć! DZIEWIĘĆ!
- Ale mogło być dziesięć.
- Ale nadal masz więcej od nas. Harry ma jedno „wybitne"- oczywiście z obrony przed czarną magią - ale jak dostał list był tak szczęśliwy jakby dostał to samo co ty.
- Serio?
- Serio!
Po naszej krótkiej wymianie zdań zapomniałam już o moich rozmyślaniach z przed chwili i nie wspominałam tego więcej. Doszłam do wniosku, że to tylko chwilowe, głupie rozmyślania, które każdy kiedyś przeszedł lub przejdzie. Nawet on. Nawet Draco.

--------------------------------------------------

Głupota? Może. Ale zrozumcie mam 13 lat i sporo głupot będzie. Najgorszy moment tego rozdziału to ten kiedy Hermiona rozmyślała co naprawdę czuje do Malfoya, a tak to nawet spoko mi wyszło.

Pozdro ❤️☺️
Marie Addams


True Love (Dramione)Kde žijí příběhy. Začni objevovat